wtorek, 2 października 2018

O pieniądzach, kwiatach,kałużach.



Choć sam nie kandyduję w wyborach na prezydenta Świdnicy, interesuje mnie ich wynik. Wysłuchałem odbytej w Polskim Radiu Wrocław debaty pretendentów. Obecni byli Beata Moskal- Słaniewska obecna prezydentka, Jacek Drobny prezydent w latach 1990-91 i Marcin Paluszek radny miejski. Zwróciłem uwagę na kilka rzeczy, które być może, nie są całkiem oczywiste dla każdego.

Kandydaci bardzo powierzchownie ocenili kończącą się kadencję. Samozachwyt prezydentki  z powodu dużej ilości wydanych pieniędzy zderzył się z zarzutem, że tylko „sadzi kwiatki”. Faktem jest, że większość świdniczan nie ma pojęcia, dlaczego za obecnych rządów wzrosła ilość łatwo zauważalnych inwestycji i dlaczego było to możliwe teraz, a nie wcześniej. Właściwie nikt nie analizuje, na ile inwestycje te mają pozytywne znaczenie dla przyszłości Świdnicy. A jeśli się tego nie wie, trudno ocenić rzeczywistą wartość deklaracji programowych któregokolwiek z kandydatów. 

Uwadze dyskutujących umknął zasadniczy przekaz dominujący w propagandzie obozu władzy w Świdnicy. Można go opisać zdaniem: wszystko dzisiaj jest lepsze niż było wczoraj. Na przykład- trawnik z kwiatkami jest ładniejszy niż bez nich, stadion po modernizacji jest lepszy niż przed nią itp. Prawda, że mało kto pyta o koszty tych działań. Jednak jeszcze mniej osób zastanawia się, czy to, co z pieniędzy podatników sfinansowano, wykonano w sposób optymalny. Trzymając się podanego przykładu, spójrzmy na teren vis a vis dworca kolejowego. Od kilku miesięcy jest ładnie zagospodarowany. Czy jednak takie jest jego przeznaczenie? Za czasów prezydenta Murdzka powstało centrum przesiadkowe, zaczęto wykwaterować mieszkańców z ruin przy ul. Dworcowej, a w konsekwencji je wyburzono. Rezultatem tych działań nie miało być urządzenie zieleńca, lecz przygotowanie znakomitej lokalizacji pod poważną inwestycję, która mogłaby współgrać z dworcem. Tak się nie stało i nic nie wskazuje, żeby miało się stać w bliskiej perspektywie. Czy kilka nowych ławek i rabatek rekompensuje niewykorzystanie szans na coś znacząco ważniejszego dla miasta?  Zauważmy też, że podobnych skwerków w mieście jest więcej. 

Nie inaczej ma się rzecz ze stadionem. Każdy potwierdzi, że tartanowa, kolorowa nawierzchnia jest dobrą zmianą. Czy jednak na pewno po deszczu powinny być na niej ogromne kałuże?. A co ważniejsze, czy wydając miliony na modernizację obiektu, nie można było „przybliżyć” trybun do bieżni i boiska piłkarskiego? Przecież zdecydowanie bardziej komfortowo obserwowałoby się zawody sportowe i dlatego właśnie w ten sposób buduje się teraz stadiony.  Czy nie powinno się pod trybunami stworzyć pomieszczeń technicznych lub szatni, co jest warunkiem przyzwoitej funkcjonalności kompleksu?  Niestety, nie zrobi się już tego przez kolejne dziesięciolecia, bo wymagałoby to niewspółmiernie wysokich nakładów. Tak więc, ciesząc się z widocznych gołym okiem efektów, de facto zmuszeni jesteśmy zadowalać się substandardami i obniżamy poziom swych wymagań. Jednocześnie odwraca się naszą uwagę od podobnych wątpliwości, zasypując (nierzadko niezbyt rzetelnymi) doniesieniami o rekordowych wydatkach budżetu. Redukcja oczekiwań społecznych jest wygodna dla władzy, zwłaszcza alergicznie reagującej na jakikolwiek przejaw krytyki. Od wszystkich kandydatów na prezydenta powinno się wymagać czegoś zdecydowanie innego, nawet jeśli świdniczanie zajęci własnymi sprawami rzadko domagają się i rozliczają z przyzwoitej jakości.

Faktycznej sprawności w zarządzaniu, wyobraźni i „pomyślunku” wymagają zagadnienia kluczowe dla rozwoju Świdnicy. Jednym z nich jest rewitalizacja ścisłego centrum. Warto byłoby ocenić, co i jak zrobiono, a raczej czego nie zrobiono przez minione cztery lata. Jeszcze bardziej interesujące jest, czy kandydaci na prezydenta mają przemyślany, sensowny plan działania wykraczający poza odnowienie elewacji - potrzebne, lecz dalece nie wystarczające. Tego w radiowej debacie zabrakło.

Nieco miejsca w programie poświęcono budżetowi obywatelskiemu. Sposób jego przeprowadzenia jest sprawdzianem tego, czy prezydent poważnie traktuje obywateli, czy tylko to udaje. Łatwo jest uprawiać lans pod hasłem „zawsze blisko ludzi” publikując na Facebooku swe słodkie focie z dziećmi, sportowcami lub psami ze schroniska. Zdecydowanie trudniej jest realnie podzielić się władzą z mieszkańcami i przyjąć do wiadomości ich prawo popierania inicjatyw także niewygodnych dla rządzących. Nie tylko ja oceniam,  że obecna forma budżetu obywatelskiego w Świdnicy jest karykaturą tej idei. Z powodów wyżej podanych, warto poznać zamierzenia kandydatów względem budżetu obywatelskiego. 

Czuję spory niedosyt po debacie przeprowadzonej w radio. Tych kilka uwag sformułowałem, wiedząc, że planowane są kolejne starcia kandydatów. Być może mój post pomoże organizatorom w doborze tematyki dyskusji, a świdniczanom w sformułowaniu własnego spojrzenia na osoby walczące o prezydenturę. Przez 12 lat jako wiceprezydent  współzarządzałem miastem, więc mam sporą wiedzę odnośnie opisanych zagadnień, a także bagaż dobrych i złych doświadczeń. Dlatego w kolejnych wpisach podzielę się swoimi opiniami na te tematy. Postaram się zdążyć przed 21 października. Publikacje te dedykuję osobom, które wybierając prezydenta cenią sobie racjonalne argumenty. Nie deklaruję obiektywizmu, bo pewnie każdy P.T Czytelnik rozumie to pojęcie trochę w zależności od własnych sympatii politycznych. Zamiast tego obiecuję rzeczowość, która teraz jest przydatna dla dokonania właściwego wyboru, a później do oceny pracy przyszłego prezydenta, ktokolwiek nim zostanie.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz