Choć sam nie kandyduję w wyborach na prezydenta Świdnicy, interesuje
mnie ich wynik. Wysłuchałem odbytej w Polskim Radiu Wrocław debaty
pretendentów. Obecni byli Beata Moskal- Słaniewska obecna prezydentka, Jacek
Drobny prezydent w latach 1990-91 i Marcin Paluszek radny miejski. Zwróciłem
uwagę na kilka rzeczy, które być może, nie są całkiem oczywiste dla każdego.
Kandydaci bardzo powierzchownie ocenili kończącą się
kadencję. Samozachwyt prezydentki z
powodu dużej ilości wydanych pieniędzy zderzył się z zarzutem, że tylko „sadzi
kwiatki”. Faktem jest, że większość świdniczan nie ma pojęcia, dlaczego za obecnych
rządów wzrosła ilość łatwo zauważalnych inwestycji i dlaczego było to możliwe teraz,
a nie wcześniej. Właściwie nikt nie analizuje, na ile inwestycje te mają pozytywne
znaczenie dla przyszłości Świdnicy. A jeśli się tego nie wie, trudno ocenić rzeczywistą
wartość deklaracji programowych któregokolwiek z kandydatów.
Uwadze dyskutujących umknął zasadniczy przekaz dominujący w propagandzie
obozu władzy w Świdnicy. Można go opisać zdaniem: wszystko dzisiaj jest lepsze niż
było wczoraj. Na przykład- trawnik z kwiatkami jest ładniejszy niż bez nich, stadion
po modernizacji jest lepszy niż przed nią itp. Prawda, że mało kto pyta o
koszty tych działań. Jednak jeszcze mniej osób zastanawia się, czy to, co z pieniędzy
podatników sfinansowano, wykonano w sposób optymalny. Trzymając się podanego przykładu,
spójrzmy na teren vis a vis dworca kolejowego. Od kilku miesięcy jest ładnie
zagospodarowany. Czy jednak takie jest jego przeznaczenie? Za czasów prezydenta
Murdzka powstało centrum przesiadkowe, zaczęto wykwaterować mieszkańców z ruin
przy ul. Dworcowej, a w konsekwencji je wyburzono. Rezultatem tych działań nie
miało być urządzenie zieleńca, lecz przygotowanie znakomitej lokalizacji pod
poważną inwestycję, która mogłaby współgrać z dworcem. Tak się nie stało i nic
nie wskazuje, żeby miało się stać w bliskiej perspektywie. Czy kilka nowych ławek
i rabatek rekompensuje niewykorzystanie szans na coś znacząco ważniejszego dla
miasta? Zauważmy też, że podobnych
skwerków w mieście jest więcej.
Nie inaczej ma się rzecz ze stadionem. Każdy potwierdzi, że
tartanowa, kolorowa nawierzchnia jest dobrą zmianą. Czy jednak na pewno po
deszczu powinny być na niej ogromne kałuże?. A co ważniejsze, czy wydając miliony
na modernizację obiektu, nie można było „przybliżyć” trybun do bieżni i boiska
piłkarskiego? Przecież zdecydowanie bardziej komfortowo obserwowałoby się zawody
sportowe i dlatego właśnie w ten sposób buduje się teraz stadiony. Czy nie powinno się pod trybunami stworzyć pomieszczeń
technicznych lub szatni, co jest warunkiem przyzwoitej funkcjonalności kompleksu?
Niestety, nie zrobi się już tego przez
kolejne dziesięciolecia, bo wymagałoby to niewspółmiernie wysokich nakładów. Tak
więc, ciesząc się z widocznych gołym okiem efektów, de facto zmuszeni jesteśmy zadowalać
się substandardami i obniżamy poziom swych wymagań. Jednocześnie odwraca się naszą
uwagę od podobnych wątpliwości, zasypując (nierzadko niezbyt rzetelnymi) doniesieniami
o rekordowych wydatkach budżetu. Redukcja oczekiwań społecznych jest wygodna
dla władzy, zwłaszcza alergicznie reagującej na jakikolwiek przejaw krytyki. Od
wszystkich kandydatów na prezydenta powinno się wymagać czegoś zdecydowanie
innego, nawet jeśli świdniczanie zajęci własnymi sprawami rzadko domagają się i
rozliczają z przyzwoitej jakości.
Faktycznej sprawności w zarządzaniu, wyobraźni i „pomyślunku”
wymagają zagadnienia kluczowe dla rozwoju Świdnicy. Jednym z nich jest rewitalizacja
ścisłego centrum. Warto byłoby ocenić, co i jak zrobiono, a raczej czego nie
zrobiono przez minione cztery lata. Jeszcze bardziej interesujące jest, czy
kandydaci na prezydenta mają przemyślany, sensowny plan działania wykraczający
poza odnowienie elewacji - potrzebne, lecz dalece nie wystarczające. Tego w
radiowej debacie zabrakło.
Nieco miejsca w programie poświęcono budżetowi obywatelskiemu.
Sposób jego przeprowadzenia jest sprawdzianem tego, czy prezydent poważnie traktuje
obywateli, czy tylko to udaje. Łatwo jest uprawiać lans pod hasłem „zawsze
blisko ludzi” publikując na Facebooku swe słodkie focie z dziećmi, sportowcami
lub psami ze schroniska. Zdecydowanie trudniej jest realnie podzielić się
władzą z mieszkańcami i przyjąć do wiadomości ich prawo popierania inicjatyw także
niewygodnych dla rządzących. Nie tylko ja oceniam, że obecna forma budżetu obywatelskiego w
Świdnicy jest karykaturą tej idei. Z powodów wyżej podanych, warto poznać zamierzenia
kandydatów względem budżetu obywatelskiego.
Czuję spory niedosyt po debacie przeprowadzonej w radio.
Tych kilka uwag sformułowałem, wiedząc, że planowane są kolejne starcia kandydatów.
Być może mój post pomoże organizatorom w doborze tematyki dyskusji, a
świdniczanom w sformułowaniu własnego spojrzenia na osoby walczące o prezydenturę.
Przez 12 lat jako wiceprezydent współzarządzałem
miastem, więc mam sporą wiedzę odnośnie opisanych zagadnień, a także bagaż dobrych
i złych doświadczeń. Dlatego w kolejnych wpisach podzielę się swoimi opiniami na
te tematy. Postaram się zdążyć przed 21 października. Publikacje te dedykuję osobom,
które wybierając prezydenta cenią sobie racjonalne argumenty. Nie deklaruję
obiektywizmu, bo pewnie każdy P.T Czytelnik rozumie to pojęcie trochę w zależności
od własnych sympatii politycznych. Zamiast tego obiecuję rzeczowość, która teraz
jest przydatna dla dokonania właściwego wyboru, a później do oceny pracy przyszłego
prezydenta, ktokolwiek nim zostanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz