sobota, 21 marca 2015

Robienie w balona



Wreszcie dowiedziałem się, i nie tylko ja, dlaczego nie będzie w Świdnicy fiesty balonowej.

Jak już pewnie wszyscy słyszeli, Ballon Festival 2015 (tak brzmi oficjalna nazwa imprezy) powędrował do Krzyżowej. Organizator tego wydarzenia Krzysztof Zapart wyjaśniał, że spotkał się
z obojętnością, a nawet wręcz niechęcią prezydent Beaty Moskal-Słaniewskiej. Z tego powodu, mimo szczerych chęci zorganizowania zlotu w naszym mieście, zmuszony był przenieść go do sąsiedniej gminy. Taki obrót sprawy wywołał komentarze, że pani prezydent „wypięła się” na hitową imprezę, bo nie docenia jej znaczenia lub odgrywa się na panu Krzysztofie, jako sympatyku Wojciecha Murdzka.

Okazało się - nic z tych rzeczy. Beata Moskal Słaniewska tłumaczyła przed kamerą TeleTop, że zrezygnowała z tej imprezy gdyż…..  nie była ona zapisana w budżecie! 
W zasadzie, to nawet nie zrezygnowała, bo skoro nie umieszczono jej w budżecie, to nie było, z czego się wycofywać. Co innego, gdyby taka pozycja znalazła się w planie wydatków budżetowych. Jednak trzeba, najpierw ją tam wstawić. A ponieważ tego nie zrobiono, to właściwie brak zapisu budżetowego sprawia, że festiwal jest ulotny, jak nomen omen, balon na gorące powietrze. Proste? Zrozumiałe? Nie proste i nie mądre, wręcz infantylne, co łatwo stwierdzić, stawiając kilka pytań.

Kto tworzy budżet?  Oczywiste, że to prezydent wnioskuje do Rady Miejskiej, której zdecydowana większość wręcz „je z ręki” Beaty Moskal Słaniewskiej. Gdyby chciała, bez trudu przekonałaby radnych do udzielenia wsparcia finansowego imprezie. Zresztą, w okresie trzech miesięcy obecnych rządów korekt budżetu było już wiele. Tym bardziej nie ma powodu sądzić, że radni zlekceważyliby tak znakomity pomysł.

Czy w gminie wiejskiej Świdnica obowiązują inne niż w naszym mieście reguły tworzenia budżetu? Jasne, że identyczne. Dlaczego więc, wójt Teresa Mazurek może zorganizować festiwal w swojej gminie, skoro kiedyś przecież także nie miała w uchwale budżetowej ujętych wydatków dotyczących tej imprezy? Wszakże Krzysztof Zapart zaproponował współpracę naszym sąsiadom zupełnie niedawno, dopiero, gdy odbił się od ściany niechęci w Świdnicy.

Sprzed kilku dni pochodzi zapowiedź, że w Świdnicy odbędą się targi turystyczne, które w zamyśle pani prezydent mają zatrzeć fatalne wrażenie po rezygnacji z Festiwalu Reżyserii Filmowej, Kongresu Regionów i Ballon Festiwal. Czy impreza ta została uprzednio zapisana w budżecie miasta? Czy radni uchwalili już, że zgadzają się na to? Odpowiedź jest oczywista. Nie ma takiego tytułu w planie wydatków. A jednak nie przeszkadza to władzy w nagłaśnianiu imprezy.

Skąd biorą się wnioski o zmianę budżetu? Z przekonania władzy, że warto wykonać coś, co wcześniej nie było planowane. Inaczej mówiąc, najpierw musi być wola zrobienia tej rzeczy. Zapis w budżecie jest tylko jej konsekwencją, formalnym wymogiem narzuconym przez obowiązujące przepisy.


Podsumowując, uważam, że pani prezydent po prostu oszukuje mieszkańców, wskazując procedury budżetowe, jako przeszkodę w organizacji festiwalu balonowego w Świdnicy. Fatalnie, że stosując tego rodzaju argumenty przywołuje najgorsze stereotypy urzędnika. Według nich, to tępak żyjący we własnym urzędniczym świecie, osoba mająca klapki na oczach, nie wykazująca żadnej inicjatywy, kierująca się zasadą- jak mam „papier z pieczątką”, to coś zrobię, a jak nie mam, to nie kiwnę palcem nawet w najsłuszniejszej sprawie. Czy pod rządami Beaty Moskal Staniewskiej promowany będzie taki styl pracy?
Oby nie. Zresztą cynizm i obłuda zawarte w tłumaczeniu pani prezydent nie są najgorszą rzeczą, która może nas dotknąć, jako mieszkańców. Załóżmy na chwilę, że mówi prawdę. O czym to świadczy?

Proszę wyobrazić sobie, że do urzędu przychodzi inwestor ze świetnym, wiarygodnym planem stworzenia miejsc pracy. Oczekuje pomocy miasta w budowie drogi do swojej fabryki. Co odpowie mu Beata Moskal Słaniewska? Czy usłyszy on, że pani prezydent nie potrafi przebrnąć przez banalnie proste procedury zmiany uchwały budżetowej? Powie mu się, że jeśli kiedyś przypadkiem budowa tej drogi znajdzie się w budżecie, to może wróci się do jego pomysłu? Czy zaproponuje mu się, żeby napisał i zostawił w jakimś pokoju stosowne podanie, to może kiedyś ktoś je rozpatrzy?
To naprawdę nie jest abstrakcyjny przykład. Od podobnej sprawy zaczęły się rozmowy na temat ostatniej, bardzo znaczącej rozbudowy fabryki Nifco. Ekipa Wojciecha Murdzka zareagowała właściwie. Dzięki temu, na piątkowym uroczystym otwarciu kolejnej części zakładu Beata Moskal Słaniewska miała szansę powiedzieć:

„To jest jedno z najważniejszych wydarzeń w tym roku w Świnicy. Nie ma nic ważniejszego od rozwoju gospodarczego, który przyczynia się do rozwoju miast. Japońska kultura pracy jest wielką wartością, której my też się uczymy”.

O jaką kulturę pracy chodziło Beacie Moskal Słaniewskiej? Tworzenie planów pięcioletnich, jak za czasów PRL? 
Nie wierzę, że pani prezydent, nie raz przedstawiająca się, jako znawca biznesu nie słyszała, że jednym z najważniejszych zagadnień teorii i praktyki zarządzania jest zarządzanie zmianą. Chodzi o zdolność właściwego reagowania na nowe sytuacje, których pojawienie się jest czymś absolutnie naturalnym we współczesnym świecie. Od tego zależy prawie wszystko. Firmy, które tego nie potrafią, upadają, bo nie są w stanie ani przeciwstawić się zagrożeniom, ani nie wykorzystują swoich szans. To samo dotyczy każdej innej organizacji. Dzisiaj, choć miał znakomity pomysł, zignorowany został Krzysztof Zapart. Kto będzie następny? Ilu potencjalnych możliwości rozwoju nie wykorzystamy, bo prezydent Świdnicy nie jest w stanie oderwać się od logiki politycznych gierek, osobistych animozji lub biurokratycznych schematów?

Trzeba reagować, żeby nie spełnił się skrajnie czarny scenariusz dla naszego miasta.  Z dwojga złego, wolę chyba żeby władza mnie oszukiwała, niż wykazywała się katastrofalną ignorancją. Dlatego ze względnym spokojem reaguję na fakt, że w sprawie festiwalu pani prezydent zrobiła mnie i mieszkańców w przysłowiowego balona.