piątek, 12 października 2018

Wizjoner czy sołtys?


Obecnie pod hasłem rewitalizacji Świdnicy odnawia się fasady budynków, urządza zieleńce, remontuje fontanny w Rynku. Wszystkie te rzeczy są pozytywne i potrzebne. Jednak nie zmieniają radykalnie sytuacji. Naprawdę, mało kto pojawi się w centrum, tylko dlatego, że przybędzie zadbanych elewacji. Trzeba czegoś więcej, co wygeneruje tu ruch. 

Mamy „generatory” oczywiste – sklepy, gastronomia, instytucje kultury. Barierą dla ich działania oraz powodem nie powstawania kolejnych jest niedobór miejsc parkowania. Poza tym, trzeba zaproponować coś atrakcyjnego, unikalnego, najlepiej nie spotykanego gdzie indziej, co przyciągnie tu świdniczan nie mieszkających w centrum oraz gości spoza miasta. Jeśli nasze władze (ktokolwiek to będzie) poradzą sobie z tymi dwoma problemami, osiągniemy sukces. Jeśli nie poradzą, upiększanie  starówki przypominać będzie „pudrowanie trupa”, nieco ładniejszego, ale ciągle nieżywego.

Problemem nie są pieniądze. Profitują działania podjęte podczas poprzedniej prezydentury. Od kilku lat budżet miejski ewidentnie stać na więcej. Ponadto, dostępne są ogromne środki pomocowe, w tym z UE. Najpoważniejszym problemem jest inwencja, pomysłowość i otwartość umysłu osób rządzących Świdnicą. A z tym, niestety nie jest dobrze.

Najpierw o parkowaniu. W obrębie ścisłego śródmieścia, z oczywistych względów, nie można zwiększyć ilości miejsc postojowych przyulicznych, a te istniejące w ogromnej większości użytkowane są przez rezydentów strefy.  Żeby je uwolnić dla ludzi z zewnątrz, do rozważenia jest przemieszczenie samochodów mieszkańców do wewnątrz kwartałów lub/i budowa parkingów kubaturowych. A może mix tych pomysłów?

Pierwszy wariant nie rozwiązuje całkowicie problemu – aut jest zbyt dużo.  Jednak pewna ilość samochodów może być trzymana w częściowo zagłębionych poniżej terenu garażach z „zielonymi dachami”, co nie koliduje z kompleksowym zagospodarowaniem otoczenia budynków. Prawdziwie atrakcyjne urządzenie tych terenów oraz odpowiedni system zachęt dla właścicieli pojazdów dają szansę na uzyskanie społecznej akceptacji opisanego rozwiązania. Nie jest to proste i tanie (o pieniądzach pisałem wyżej). Niestety, pomimo upływu 4 lat rządów pani BMS modernizacja podwórek nie wyszła poza sferę planów. Żaden z nich nie przewiduje opisanego pomysłu. Czy są inne?

Drugi wariant także wymaga pieniędzy, ale pozwala zaspokoić potrzeby. Rozpatrywaliśmy różne lokalizacje garaży kubaturowych. Stosunkowo niewielkie mogłyby powstać przy ul. 1 Maja (vis a vis budynku prokuratury) oraz na pl. Grunwaldzkim ( hala targowa bliżej ulicy, garaż doklejony do jej „pleców”). Jednak optymalnym pomysłem jest miejsce niedoszłej galerii handlowej przy ul. Różanej. Doprowadziliśmy do takich zapisów w umowie z właścicielem placu, że budowa obiektu jest powiązana z powstaniem podziemnego garażu o dużej pojemności. Natomiast, brak galerii czyni realnymi starania o przejęcie terenu i sfinansowania garażu częściowo z kar zapłaconych przez inwestora. Oczywiście, możliwe jest także rozwiązanie polubowne, gdy na warunkach korzystnych dla miasta wspólnie realizuje się to przedsięwzięcie. Niestety, indolencja pani BMS jest ewidentna. Generalnie, nic nie wskazuje, że powstaną garaże kubaturowe. 

Teraz o „generatorach” ruchu. Z myślą właśnie o tym, ekipa prezydenta Murdzka zrealizowała kilka znaczących inwestycji. Najpoważniejsze to odbudowa wieży ratusza, powstanie Centrum Przesiadkowego na pl. Grunwaldzkim i Centrum Organizacji Pozarządowych na Długiej 33. Wygląda, że pani BMS myśli o inwestycjach zupełnie inaczej niż my. Najlepszym przykładem jest plan kapitalnego remontu części bloku śródrynkowego. Dobrze, że znajdzie się w nim  informacja turystyczna, ale to tylko fragment budynku. Resztę przeznacza się na biura stowarzyszeń. A przecież znana jest nasza koncepcja stworzenia w tym miejscu Sukiennic świdnickich – zespołu pracowni rękodzielniczych i artystycznych. Otwarcie ich na mieszkańców i turystów znacznie bardziej przyciągałoby do Rynku niż działalność podmiotów, które nie wymagają tak eksponowanych siedzib. 

Oryginalnym pomysłem, który wcześniej nie mógł liczyć na dotację unijną, a teraz kwalifikowałby się do wsparcia, jest Interaktywne Centrum Edukacyjne - taka skromniejsza wersja Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. Byłoby użyteczne dla świdniczan i atrakcyjne dla ludzi spoza miasta. Niestety, obecne władze nie kiwnęły palcem, aby wdrożyć ten pomysł. 

Innej rangi, ale ciekawym turystycznie pomysłem były „dziki świdnickie”. Sympatyczna rzeźba umieszczona na ul. Franciszkańskiej to tylko początek programu inspirowanego wrocławskimi krasnoludkami. W kolejnych latach w różnych charakterystycznych punktach miały być umieszczane równie sympatyczne, choć mniejsze figurki dziczków. Czy ktoś potrafi uzasadnić, że ich odnajdywanie byłoby nie atrakcyjne dla turystów? Projekty pierwszych czterech rzeźb są w magistracie i nic się nie dzieje. 

Trochę podobnie, nie korzysta się z potencjału wieży ratuszowej. Skończył się okres trwałości projektu unijnego, więc można tam robić wszystko. Rozważaliśmy zastosowanie tam np. techniki hologramów i tzw. wirtualnej rzeczywistości rozszerzonej do prezentacji obrazów dotyczących świdnickich legend. Jest to wciąż nowatorskie, choć wykonalne. Jednak obecna władza nie ma głowy do takich rzeczy.

Odrębnym problemem są imprezy i inne działania promocyjne na rzecz ożywienia centrum.  Wiele wydarzeń, które zapoczątkowano w poprzednich latach jest kontynuowanych np. Kolęda Świdnicka, święto dzika, targi zdrowej żywności, festiwal piwa, biegi uliczne. Jednak długa jest lista przedsięwzięć skasowanych (np. Festiwal Reżyserii Filmowej, Kongres Regionów), których pomimo zacięcia prezydentki BMS nie zastąpiono równoważnymi. Ilustracją problemu jest los galerii fotografii. Chyba najciekawsza, najbardziej oryginalna spośród świdnickich kawiarni, będąca równocześnie galerią sztuki, powróciła w tej kadencji do dawnej roli miejsca zwykle pustego, rzadko ożywianego jakimś wernisażem.

Podsumowując, rewitalizacja centrum Świdnicy sprowadza się do rozwiązania dwóch problemów. Nie jest to wcale łatwe. Czy któregoś z obecnych kandydatów na prezydenta stać na poważne zajęcie się sprawą? Koniecznie potrzebujemy sprawnego menedżera z duszą wizjonera, a nie biernego administratora z mentalnością sołtysa (przy całym szacunku dla tej funkcji).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz