Obecnie pod hasłem rewitalizacji Świdnicy odnawia się fasady
budynków, urządza zieleńce, remontuje fontanny w Rynku.
Wszystkie te rzeczy są pozytywne i potrzebne. Jednak nie zmieniają radykalnie sytuacji.
Naprawdę, mało kto pojawi się w centrum, tylko dlatego, że przybędzie zadbanych
elewacji. Trzeba czegoś więcej, co wygeneruje tu ruch.
Mamy „generatory” oczywiste – sklepy, gastronomia,
instytucje kultury. Barierą dla ich działania oraz powodem nie powstawania
kolejnych jest niedobór miejsc parkowania. Poza tym, trzeba zaproponować coś
atrakcyjnego, unikalnego, najlepiej nie spotykanego gdzie indziej, co przyciągnie
tu świdniczan nie mieszkających w centrum oraz gości spoza miasta. Jeśli nasze władze
(ktokolwiek to będzie) poradzą sobie z tymi dwoma problemami, osiągniemy sukces.
Jeśli nie poradzą, upiększanie starówki
przypominać będzie „pudrowanie trupa”, nieco ładniejszego, ale ciągle nieżywego.
Problemem nie są pieniądze. Profitują działania podjęte podczas
poprzedniej prezydentury. Od kilku lat budżet miejski ewidentnie stać na
więcej. Ponadto, dostępne są ogromne środki pomocowe, w tym z UE. Najpoważniejszym
problemem jest inwencja, pomysłowość i otwartość umysłu osób rządzących
Świdnicą. A z tym, niestety nie jest dobrze.
Najpierw o parkowaniu. W obrębie ścisłego śródmieścia, z oczywistych względów, nie można zwiększyć
ilości miejsc postojowych przyulicznych, a te istniejące w ogromnej większości użytkowane
są przez rezydentów strefy. Żeby je
uwolnić dla ludzi z zewnątrz, do rozważenia jest przemieszczenie samochodów
mieszkańców do wewnątrz kwartałów lub/i budowa parkingów kubaturowych. A może
mix tych pomysłów?
Pierwszy wariant nie rozwiązuje całkowicie problemu – aut jest
zbyt dużo.
Jednak pewna ilość samochodów może być trzymana w częściowo zagłębionych poniżej
terenu garażach z „zielonymi dachami”, co nie koliduje z kompleksowym
zagospodarowaniem otoczenia budynków. Prawdziwie atrakcyjne urządzenie tych
terenów oraz odpowiedni system zachęt dla właścicieli pojazdów dają szansę na uzyskanie
społecznej akceptacji opisanego rozwiązania. Nie jest to proste i tanie (o
pieniądzach pisałem wyżej). Niestety, pomimo upływu 4 lat rządów pani
BMS modernizacja podwórek nie wyszła poza sferę planów. Żaden z nich nie
przewiduje opisanego pomysłu. Czy są inne?
Drugi wariant także wymaga pieniędzy, ale pozwala zaspokoić
potrzeby. Rozpatrywaliśmy różne lokalizacje garaży kubaturowych. Stosunkowo
niewielkie mogłyby powstać przy ul. 1 Maja (vis a vis budynku prokuratury) oraz
na pl. Grunwaldzkim ( hala targowa bliżej ulicy, garaż doklejony do jej „pleców”).
Jednak optymalnym pomysłem jest miejsce niedoszłej galerii handlowej przy ul.
Różanej. Doprowadziliśmy do takich zapisów w umowie z właścicielem placu, że budowa
obiektu jest powiązana z powstaniem podziemnego garażu o dużej pojemności.
Natomiast, brak galerii czyni realnymi starania o przejęcie terenu i
sfinansowania garażu częściowo z kar zapłaconych przez inwestora. Oczywiście, możliwe
jest także rozwiązanie polubowne, gdy na warunkach korzystnych dla miasta wspólnie
realizuje się to przedsięwzięcie. Niestety, indolencja pani BMS jest ewidentna.
Generalnie, nic nie wskazuje, że powstaną garaże kubaturowe.
Teraz o „generatorach” ruchu. Z myślą właśnie o tym, ekipa
prezydenta Murdzka zrealizowała kilka znaczących inwestycji. Najpoważniejsze to
odbudowa wieży ratusza, powstanie Centrum Przesiadkowego na pl. Grunwaldzkim i Centrum
Organizacji Pozarządowych na Długiej 33. Wygląda, że pani BMS myśli o inwestycjach zupełnie inaczej niż my. Najlepszym przykładem jest plan
kapitalnego remontu części bloku śródrynkowego. Dobrze, że znajdzie się w nim informacja turystyczna, ale to tylko fragment
budynku. Resztę przeznacza się na biura stowarzyszeń. A przecież znana jest nasza
koncepcja stworzenia w tym miejscu Sukiennic świdnickich – zespołu pracowni
rękodzielniczych i artystycznych. Otwarcie ich na mieszkańców i turystów
znacznie bardziej przyciągałoby do Rynku niż działalność podmiotów, które nie
wymagają tak eksponowanych siedzib.
Oryginalnym pomysłem, który wcześniej
nie mógł liczyć na dotację unijną, a teraz kwalifikowałby się do wsparcia, jest
Interaktywne Centrum Edukacyjne - taka skromniejsza wersja Centrum Nauki
Kopernik w Warszawie. Byłoby użyteczne dla świdniczan i atrakcyjne dla ludzi
spoza miasta. Niestety, obecne władze nie kiwnęły palcem, aby wdrożyć ten
pomysł.
Innej rangi, ale ciekawym
turystycznie pomysłem były „dziki świdnickie”. Sympatyczna rzeźba umieszczona
na ul. Franciszkańskiej to tylko początek programu inspirowanego wrocławskimi
krasnoludkami. W kolejnych latach w różnych charakterystycznych punktach miały
być umieszczane równie sympatyczne, choć mniejsze figurki dziczków. Czy ktoś
potrafi uzasadnić, że ich odnajdywanie byłoby nie atrakcyjne dla turystów? Projekty
pierwszych czterech rzeźb są w magistracie i nic się nie dzieje.
Trochę podobnie, nie korzysta się z potencjału wieży
ratuszowej. Skończył się okres trwałości projektu unijnego, więc można tam
robić wszystko. Rozważaliśmy zastosowanie tam np. techniki hologramów i tzw. wirtualnej
rzeczywistości rozszerzonej do prezentacji obrazów dotyczących świdnickich
legend. Jest to wciąż nowatorskie, choć wykonalne. Jednak obecna władza nie ma
głowy do takich rzeczy.
Odrębnym problemem są imprezy i inne działania promocyjne na
rzecz ożywienia centrum. Wiele wydarzeń,
które zapoczątkowano w poprzednich latach jest kontynuowanych np. Kolęda
Świdnicka, święto dzika, targi zdrowej żywności, festiwal piwa, biegi uliczne. Jednak
długa jest lista przedsięwzięć skasowanych (np. Festiwal Reżyserii Filmowej,
Kongres Regionów), których pomimo zacięcia prezydentki BMS nie zastąpiono równoważnymi.
Ilustracją problemu jest los galerii fotografii. Chyba najciekawsza, najbardziej
oryginalna spośród świdnickich kawiarni, będąca równocześnie galerią sztuki, powróciła
w tej kadencji do dawnej roli miejsca zwykle pustego, rzadko ożywianego jakimś wernisażem.
Podsumowując, rewitalizacja centrum Świdnicy sprowadza się
do rozwiązania dwóch problemów. Nie jest to wcale łatwe. Czy któregoś z obecnych
kandydatów na prezydenta stać na poważne zajęcie się sprawą? Koniecznie potrzebujemy
sprawnego menedżera z duszą wizjonera, a nie biernego administratora z mentalnością
sołtysa (przy całym szacunku dla tej funkcji).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz