sobota, 30 sierpnia 2014

Złe wiadomości



Na wstępie bardzo przepraszam wszystkich, którzy uważają, że:
- nie ma sensu poprawiać estetyki miasta
- jeśli już koniecznie ją poprawiać, to w każdym miejscu, byle oddalonym co najmniej 1 km od jakiegokolwiek kościoła
- upiększanie terenów publicznych powinno polegać wyłącznie na sianiu trawy
- najlepiej, jeśli wszystkie pieniądze Miasto wyda na pomoc społeczną.
O wybaczenie proszę także ekspertów, którzy zawsze wszystko wiedzą najlepiej i słusznie, dla zasady „skopią” każdy pomysł władzy.

Niestety, na wczorajszej sesji Rady Miejskiej zdecydowano o sfinansowaniu z budżetu miasta nowego ogrodzenia prywatnej posesji (tzw. dziury) od wielu lat znajdującej się na placu św. Jana Pawła II. Wiem, że trudno będzie pogodzić się z faktem, że za około dwa tygodnie miejsce to wyglądać będzie mniej więcej tak, jak na załączonej wizualizacji. Co prawda, to nie będzie ósmy cud świata, ale na pewno lepsze niż obecne blaszane panele. Na pocieszenie zmartwionym tą wiadomością dodam, że właściciel tego terenu w najbliższym czasie nie rozpocznie budowy kamienicy (toż byłby dla nich cios!). Dlatego proszę, odpuśćcie mu winę polegającą na tym, że wyraził zgodę na wykonanie płotu z wielkoformatowych fotografii przedstawiających panoramę miasta oraz zachęcających do odwiedzenia najciekawszych miejsc w Świdnicy.

To pewnie przykre, ale z panoramy nie zamierzamy wydłubać sylwetki świdnickiej katedry. O zgrozo (!), znajdzie się wśród nich także zdjęcie Kościoła Pokoju. Co prawda to nie ten, przed którym, jak mówią zwolennicy postępu, „klęczy krasnal obok wrót donikąd” (tak określają pomnik papieża JPII i Porta Santa). Jednak, to także kościół, a w nim ciemnogród odprawia swe zabobony, więc czuję się winny, że wpadł mi do głowy pomysł dotyczący płotu.

Na koniec, wypada też wyrazić ubolewanie wobec zwolenników tezy, że w Świdnicy wszystko dzieje się przeciwko ludziom.  Zajrzałem na nowy skwer na ul. Wyszyńskiego. Ten, który zdaniem krytyków powstał na przekór mieszkańcom i, jak pisano jeszcze niedawno, „żeby ksiądz miał, po czym chodzić”.  Na „niepotrzebnym” deptaku, jest wiele „niepotrzebnych ławek”. Dziwnym trafem zdecydowana większość była zajęta. Aaa, fe!

Ostatnia zła wiadomość to dzisiejsze otwarcie dla mieszkańców kompleksu rekreacyjno-sportowego przy ul. Ułańskiej. Spotkałem tam bardzo wielu ludzi, od najmłodszych do najstarszych. Co najgorsze, sprawiali wrażenie zadowolonych.


Dlatego jeszcze raz serdecznie przepraszam wszystkich, których do żywego dotknęła lawina tych skandalicznie pozytywnych informacji. Sorry, ale nie obiecuję poprawy.

sobota, 23 sierpnia 2014

Definitywny koniec wakacji.



Podczas krótkiego urlopu z premedytacją całkowicie odizolowałem się od mediów. Nie czytałem gazet, nie włączałem telewizora, nie zaglądałem na portale internetowe. Świetnie mogłem się bez nich obyć. Newsy ze świata całkowicie zastępowały mi informacje o temperaturze wody w Jeziorze Rożnowskim, a jedynymi interesującymi relacjami były te, które budowałem z przyjaciółmi, uczestnikami wakacji Ruchu Komunia i Wyzwolenie.

Niestety, nieuchronny był powrót do normalności, chociaż nie wiem, czy to dobre słowo. Natychmiast zostałem, bowiem zbombardowany wiadomościami, publikacjami, relacjami korespondentów, które przekonują, że świat zdecydowanie zmierza do nienormalności.

Gwiazdą mediów stało się podobne do mężczyzny stworzenie boże imieniem Rafalala, które twierdzi, że jest kobietą i co prawda nie nosi wąsów, jak niedawny zwycięzca festiwalu Eurowizji, ale ma bicepsy na tyle duże, że sprawiło łomot gościowi wątpiącemu w kobiecość owego dziwoląga.

Jak donosił jeden z portali internetowych, hitem wśród gadżetów sprzedawanych na krakowskim Rynku są, czekoladowe figurki towarzyszy Lenina i Putina. W dwóch wymiarach i trzech smakach. Portal nie donosił o ewentualnych przypadkach niestrawności wśród nabywców tych cudeniek.

Natomiast, według tzw. poważnej prasy naszym autentycznym przysmakiem narodowym mają stać się jabłka jedzone na złość Putinowi. Podobno owoce te dobrze wpływają na pamięć, więc jem je zawzięcie. Dzięki temu znakomicie pamiętam zapewnienia premiera Tuska, że putinowska Rosja radzi sobie ze smoleńskim śledztwem, a właściwie jedynym problemem wartym uwagi Polaków jest ciepła woda w kranie. Równie dobrze zapamiętałem słowa naszego ukochanego przywódcy o tym, jak bardzo liczą się z nami w UE oraz wypowiedzi prasowe ministra Sikorskiego, uzasadniające podporządkowanie naszej polityki zagranicznej Niemcom. Niedawno nasz eksportowy elegant zapowiadał rozlokowanie w kraju dwóch brygad NATO. Dzisiaj okazuje się, że w odpowiedzi na agresywna politykę Rosji pozostało nam gryzienie jabłek i słuchanie rządowej propagandy, że wszystkiemu i tak winien jest Kaczyński.

Świetnie, że nieco więcej normalności dostrzegam w mediach lokalnych. Jednak i tutaj unoszą się opary absurdu, wynikające przede wszystkim z bliskości wyborów samorządowych. Pewnie będzie jeszcze gorzej, bo niektóre redakcje najwidoczniej czerpią niewytłumaczalną satysfakcję z bezkrytycznego udostępniania swych łam osobom wypowiadających nawet największych niedorzeczności. Dla mnie to oznacza jedno- definitywny koniec wakacji. Jedyna korzyść mają z tego ci, którzy lubią zaglądać na mój blog. Po prostu, będę musiał częściej pisać.