piątek, 31 stycznia 2014

List do Iwano-Frankowska- rozumiem, ale się nie zgadzam.

Rozumiem, ale się nie zgadzam.

Jakiś młody człowiek „nawrzucał” mi dzisiaj za propagowanie listu do mieszkańców Iwano-Frankowska (treść poniżej). Jego zdaniem, popieram banderowców, którzy mordowali Polaków na Wołyniu, a dzisiaj rosną w siłę i zamierzają wydrzeć nam wschodnią część Polski, aż do Wisły.

Żałuję, że w dość chaotycznej rozmowie nie poprosiłem go o precyzyjne wskazanie fragmentu listu, z którym się nie zgadza. Pewnie byłby w sporym kłopocie. Rzecz jednak w tym, że jemu najwyraźniej nie chodziło o konkretne zapisy, lecz sam fakt zwrócenia się do Ukraińców z wyrazami wsparcia i sympatii. Co ważniejsze, jestem przekonany, że podobna postawa cechuje całkiem sporą ilość Polaków. I przyznam, że wcale mnie to nie zaskakuje, ani nie dziwi. Zbyt wiele wiem o ukraińskim ludobójstwie na kresach wschodnich.
Dlaczego więc, uważam, że mój rozmówca i podobnie myślący nie mają racji?

Przede wszystkim, dokonują niedopuszczalnego uogólnienia, traktując wszystkich Ukraińców, jako nacjonalistów wrogo nastawionych do Polski. To mniej, więcej tak prawdziwe twierdzenie, jak zarzut, że jesteśmy, jako naród zajadłymi antysemitami. Żeby było jasne, nie da się zrozumieć i usprawiedliwić bestialstwa sprzed lat i współczesnych odwołań do zbrodniczych tradycji. Warto jednak pamiętać, że na Ukrainie żyje prawie 50 mln ludzi. Rzucenie im wszystkim w twarz, że są godni jedynie naszej pogardy, jest skrajnie niesprawiedliwe i zwyczajnie niemądre. Nie sposób też nie zauważyć, że protesty objęły praktycznie cały obszar wschodniego sąsiada. Także rejony, w których nazwa UPA jest jeszcze bardziej znienawidzona niż w naszym kraju.

Godna szacunku pamięć o ofiarach i cierpieniach sprzed lat oraz świadomość, że w zdecydowanej mniejszości, ale jednak są obecne na Ukrainie trendy antypolskie, nie może całkowicie zawładnąć naszą świadomością. Przed tą pułapką powinniśmy się bronić. Jeśli w nią wpadniemy, nie potrafimy zrozumieć, co się dzieje na Ukrainie. Ani w zakresie ich dążeń do zapewnienia sobie godnych warunków życia, ani w odniesieniu do protestu przeciwko postępującemu podporządkowaniu ich kraju wobec Rosji. Czy tak trudno zrozumieć Ukraińców nam w Polsce, gdzie przez dziesięciolecia aktualne było hasło „Chleba i wolności”? Ukraińcy wykazują niebywałą wręcz determinację w dążeniu do spełnienia swych aspiracji. A jeśli ktoś ma wątpliwości, jak traktuje ich ukraińska władza, niech spojrzą także na krótkie filmy, do których linki zamieszczam na końcu tekstu.

Polskie zdecydowane wsparcie dążeń Ukraińców ( w tym nasze lokalne działanie, którego realnego znaczenia nie przeceniam) zwiększa szansę, że za wschodnią granicą będziemy mieć sąsiada, u którego panuje pokój społeczny,  rządzonego przez ludzi umiarkowanych, rozsądnych, dobrze nastawionych wobec nas. Jeśli konflikt będzie się przedłużał, na znaczeniu zyskiwać będą radykałowie spod znaków, które źle się nam kojarzą. Natomiast, jeżeli zwolennicy prozachodniego kursu poniosą ostateczna klęskę, nasza sytuacja będzie wręcz tragiczna. Mojego wczorajszego rozmówcę niepokoiły zapowiedzi ukraińskich radykałów, że pomaszerują nad Wisłę. Bardziej niż ich pohukiwania bałbym się rosyjskich czołgów i rakiet przy naszej granicy. I nie miejmy złudzeń, że dominacja rosyjska na Ukrainie rozwiąże problem wydumanych roszczeń zgłaszanych przez ukraińskich szowinistów. Może się okazać, że dopiero o nich naprawdę usłyszymy, jeśli w Moskwie postanowią ich wykorzystać przeciwko nam. A jeśli ktoś uważa, że to niemożliwe, niech zechce poczytać trochę o Południowej Osetii, Naddniestrzu lub Górnym Karabachu. Pewnie zmieni zdanie.



Pan, który dyskutował ze mną, domagał się, aby nie pisać do Iwano-Frankowska w imieniu wszystkich świdniczan. Absolutnie się z nim zgadzam. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że można traktować to przesłanie inaczej niż głos mieszkańców akceptujących jego treść. Cenię sobie swój podpis pod tym listem i mam przekonanie, że nie jestem w tym odosobniony.




 Szanowni obywatele Iwano - Frankowska,
Dumni synowie i córki Narodu Ukraińskiego,

Mieszkańcy Powiatu Świdnickiego przesyłają Wam wyrazy szacunku i solidarności, a jednocześnie troski o Waszą pomyślną przyszłość.

W ciągu ostatnich lat obywatele Iwano - Frankowska i Ziemi Świdnickiej tworzyli partnerskie więzy przyjaźni. Wielu z Was mieliśmy honor gościć w Polsce. Wielu z nas z wielką sympatią było przyjmowanych w Waszym mieście. Poznawaliśmy się nawzajem
i nabieraliśmy coraz większej pewności, że nasze zbliżenie przyczynia się do budowania dobrych relacji pomiędzy Polską i Ukrainą.

Dlatego dzisiaj, gdy docierają do nas informacje, że w Kijowie, Iwano - Frankowsku i w wielu innych miejscach na Ukrainie wzrasta niepokój, wzbiera fala przemocy oraz przybywa rannych i zabitych czujemy się zobowiązani skierować do Was nasz list.
Nasze serca są z wszystkimi mieszkańcami Ukrainy, którzy pragną godnego życia w swojej Ojczyźnie, chcą być wolnymi obywatelami niepodległego państwa i pełnoprawnymi członkami wspólnoty narodów europejskich.
Na pewno nie znamy wszystkich skomplikowanych uwarunkowań politycznych w Waszym kraju. Jednak zdecydowanie popieramy każde Wasze działanie na rzecz budowania Ukrainy demokratycznej, zasobnej i pozostającej w dobrych stosunkach z sąsiadami.
Dlatego mobilizować będziemy polityków i opinię społeczną w Polsce do udzielenia skutecznego wsparcia inicjatywom na rzecz wypracowania przez Naród Ukraiński prawdziwie sprawiedliwego, trwałego pokoju społecznego. Jego warunki powinny zaspokajać Wasze słuszne aspiracje.
Otwarci jesteśmy na różne, możliwe do realizacji prośby o pomoc, jakie do nas skierujecie. Nasze dobre myśli i modlitwa są i stale będą z Wami.

Mieszkańcy Ziemi Świdnickiej.
(podpisy)


niedziela, 26 stycznia 2014

List z Ukrainy.

Podczas zeszłorocznych wakacji spędzanych z przyjaciółmi poznałem ukraińską rodzinę. W czwartek dotarł do mnie list od nich adresowany do naszej grupy. Jest w nim taki fragment:

„ Nikt tutaj nie chciałby oglądać krwi, nikt nie chce umierać czy patrzeć jak umierają inni. Jednak nasz wybór to: albo poniesiemy ofiarę (nawet życia) dzisiaj, albo już zawsze będziemy żyć w żelaznym uścisku bestialskiego prawa jak niewolnicy.”

Moi ukraińscy znajomi na pewno nie są radykałami, aktywistami rewolucyjnych ruchów lub bojownikami o „Wielką Ukrainę”. Dali się nam poznać, jako troskliwi rodzice i wrażliwi ludzie zainteresowani raczej swoją duchowością niż polityką. Jeśli piszą słowa jak wyżej, oznacza to, że dzieje się na Ukrainie coś wyjątkowego i wstrząsającego. Rozumiem, że z absolutną determinacją mówią non possumus ogromowi zła, wobec którego nie potrafią być już obojętni. Mają też świadomość, że ich dramat może nie obchodzić tzw. świata.



Powinien obchodzić nas. Po pierwsze, dlatego, że nie są to dla nas ludzie anonimowi. Wystarczy choćby przypomnieć sobie, ile razy oklaskiwaliśmy w Świdnicy młodych artystów z Iwanofrankiwska (Stanisławowa), którzy przyjeżdżali tu na występy i warsztaty taneczne odbywane ze świdnicką młodzieżą. Na przestrzeni ostatnich lat poznaliśmy wielu mieszkańców naszego partnerskiego miasta. Znamy ich twarze i imiona. Według docierających stamtąd informacji, również w Iwanofrnkiwsku wzbiera fala protestu.



Po drugie, przy całej historycznej i kulturowej odmienności, nam zdarzyło się coś zupełnie podobnego. Przeżyliśmy wielkie nadzieje związane z Sierpniem’80 i tragedię Grudnia’81. Pamiętamy społeczne poruszenie wywołane przez Solidarność i determinację w jej obronie, ale także poczucie bezsilności wobec potęgi systemu, który nas dławił. Wiemy, co to są barykady na ulicach, gazy łzawiące i pałowanie. I chociaż dzisiaj wiele rzeczy nas rozczarowuje, nie chcemy wracać do mrocznej totalitarnej epoki. Dlatego wcale nie dziwią nas aspiracje Ukraińców, którzy mimo goryczy z powodu niewykorzystanej Pomarańczowej Rewolucji chcą czegoś więcej od życia niż obecnej beznadziei.



Po trzecie, niepodległa i demokratyczna Ukraina jest nam potrzebna, jako warunek naszego bezpieczeństwa. Być może ważniejszy niż gwarancje cynicznych polityków z UE. Bez zwasalizowania Ukrainy Rosja nie odzyska w pełni swego imperialnego, niebezpiecznego dla nas charakteru. Jednak nie miejmy złudzeń - po udanym jej podporządkowaniu, presja na Polskę będzie przeogromna. Niestety, niedawna opinia premiera Donalda Tuska, że najbardziej nas obchodzi ciepła woda w kranie, jest zdecydowanie nieaktualna. Musi nas niepokoić dotychczasowa bezradność rządzących wobec rozmieszczenia nowych rosyjskich rakiet w Kaliningradzie i bombowców na terenie Białorusi. Od tego, co dzieje się na Majdanie w Kijowie i w innych miastach Ukrainy, zależy w dużym stopniu, czy po drugiej stronie całej naszej wschodniej granicy znajdować się będą bazy agresywnego mocarstwa.



Cóż możemy z tym zrobić? Najważniejsze, to nie zbyć tego dramatu wzruszeniem ramion. A potem? Być może jutro będzie już znana pierwsza inicjatywa przełamująca naszą dotychczasową bierność. W przyszłym tygodniu pojawią się kolejne. Naprawdę, każdy gest solidarności i każda pomoc ma znaczenie.



Poniżej pełna treść listu (tłumaczenie), o którym pisałem. Jest w nim także bardzo nieśmiała prośba o wsparcie materialne. Być może chcący ją spełnić znajdą różne skuteczne sposoby, żeby to zrobić. Ja skorzystam z możliwości oferowanej przez moich przyjaciół. Udostępnili oni na ten cel konto Stowarzyszenia Ślady Obecności z Wrocławia. Wpłaty powinny być opatrzone dopiskiem: „Darowizna: Majdan Ukraina”.

Nr konta: 45 1750 0012 0000 0000 2193 1478

Raiffeisen Bank Polska S.A.



Numer rachunku bankowego dla wpłat w EUR:

Nr konta (IBAN): PL61 1750 0012 0000 0000 2193 1578

Kod SWIFT (Business Identifier Code): RCBWPLPW



Drodzy przyjaciele,



Sytuacja na Ukrainie nie powinna być dla nikogo obojętna. Dotarliśmy do etapu, kiedy po doświadczeniu głuchoty aktualnego rządu, ślepoty i hipokryzji, podczas tych ostatnich dwóch miesięcy, uniwersum ludzkich reakcji zostało ograniczone do desperacji i siły. Głosowanie w parlamencie z 16 stycznia – w naszym mniemaniu kryminalne i będące hipokryzją, pokazuje, że obywateli traktuje się jak masę bez twarzy do legitymizowania uzurpowanej władzy. Nikt tutaj nie chciałby oglądać krwi, nikt nie chce umierać czy patrzeć jak umierają inni. Jednak nasz wybór to: albo poniesiemy ofiarę (nawet życia) dzisiaj, albo już zawsze będziemy żyć w żelaznym uścisku bestialskiego prawa jak niewolnicy.



Prosimy Was o wsparcie w waszych modlitwach, rozmowach, myślach… To jest walka o czystą godność ludzką, prawa człowieka i wolność. Mamy świadomość, że na tym etapie nie jest to możliwe bez ofiar. Prosimy módlcie się za nas i za tych, którzy zginęli i nadal giną, prosimy módlcie się za tych, którzy ucierpieli tracąc ręce, oczy, uszy, członków rodziny.

Proszę, prześlijcie ten list Waszym kolegom, przyjaciołom, znajomym.

Jeśli ktokolwiek chciałby złożyć datek, aby wesprzeć Majdan, proszę wyślijcie do mnie wiadomość, a ja podam potrzebne dane.



Dziękuję,

Halyna











środa, 22 stycznia 2014

Miasto dobroczynności, atletów i optymizmu.

Dzięki wynikom głosowania nad budżetem obywatelskim dowiedzieliśmy się ciekawych rzeczy o świdnickiej społeczności. Bez ryzykownych uogólnień zwracam uwagę na kilka faktów.



Przede wszystkim okazało się, że do głosowania poszedł (statystycznie) co trzeci uczestnik wyborów samorządowych. Wynik ten budzi szacunek, choć wcale nikt nie był pewien tak dobrego wyniku. Wprawdzie mieszkańcy zgłosili bardzo wiele projektów, co świadczyć mogło o ponadprzeciętnej aktywności, ale zainteresowanie spotkaniami organizowanymi w dzielnicach było raczej umiarkowane. Prawie 12.5 procentowa frekwencja przekonuje o słuszności zastosowanej przez nas zasady: jeśli składa się mieszkańcom poważną propozycję, można liczyć na poważną odpowiedź.



Bezapelacyjnym zwycięzcami głosowania zostały projekty, których istotą jest niesienie pomocy jej potrzebującym. Ilość głosów oddanych na hospicja, domy opieki i pomocy oraz schronisko dla zwierząt (także je zaliczam do tej kategorii) wskazuje, że jesteśmy pod tym względem bardzo wrażliwi. Byłoby ewidentnym uproszczeniem tłumaczenie, że to głównie seniorzy pod wpływem agitacji z ambony przesądzili sprawę. Wszakże każdy uczestnik mógł wskazać do trzech inwestycji. Fakt, że w pierwszej piątce najwyżej punktowanych zadań aż cztery dotyczyły tej dziedziny, poddaje w wątpliwość wskazaną tezę. Ogromna bezwzględna liczba głosów oddanych na nie całkowicie takie twierdzenia obala. Po prostu, jako świdniczanie pokazaliśmy swoje prawdziwe, być może dotychczas nieuświadamiane sobie, oblicze wobec problemu cierpienia i samotności.



Rozstrzygnięcia w dzielnicach są chyba dość zaskakujące. Pewnie można było przewidzieć, że wielu świdniczan zagłosuje na projekty dotyczące poprawy stanu chodników. Jednak zadziwiająco wysoko punktowane były propozycje budowy siłowni plenerowych. Aż sześć razy znalazły się one w pierwszej trójce najwyżej ocenianych zadań na poszczególnych listach. Wygląda na to, że na dobre zapanowała moda na zdrowy styl życia. Ciekawe jest jednak, czy te preferencje w głosowaniu potwierdzi realne życie i czy rzeczywiście świdniczanie będą gremialnie korzystać z urządzeń, które w tym roku zostaną zamontowane w różnych punktach miasta.



Chyba poniżej oczekiwań wypadły zadania, które, jeśliby polegać na częstotliwości mówienia o nich przez osoby uważające się za rzeczników mieszkańców, powinny być zwycięzcami konsultacji. Dobrym przykładem jest monitoring miejski. Chyba nie było w ostatnich latach spotkania z mieszkańcami w jakiejkolwiek dzielnicy bez głosu domagającego się znaczącego zwiększenia ilości zainstalowanych kamer. Okazało się jednak, że zgłoszono do budżetu obywatelskiego tylko pięć takich propozycji. Dwie z nich uzyskały dobry wynik, choć nie przebiły się wśród innych. Natomiast, trzy wnioski dotyczące monitoringu nie wywołały specjalnego zainteresowania.



Jeszcze jaskrawiej widać ten problem na przykładzie propozycji ustawienia w różnych punktach miasta stojaków na rowery. Moim zdaniem jest to racjonalne. Pamiętam jednak, że podczas jednej z komisji Rady Miejskiej część radnych i zaproszeni goście powołując się na domniemaną wolę mieszkańców nie mogli mi wręcz darować, że natychmiast nie wdrażam w życie ich propozycji. Nie wiem, co powiedzą teraz. Na ponad 6200 głosujących w budżecie obywatelskim, zadanie to wskazało jedynie 15 osób.



Bardzo nikłe zainteresowanie dotyczyło tak ważnej dziedziny, jak budownictwo mieszkaniowe. W ostatnich latach niezbyt wiele się działo, więc potrzeby są wielkie. Mimo tego złożono tylko dwa projekty, które zyskały bardzo nikłe poparcie. W szczególności konsternację może budzić fakt, że za wybudowaniem budynku socjalnego głosowały jedynie 82 osoby. Przypomnę, że kolejka na listach oczekujących liczy grubo ponad 300 pozycji.



Generalnie, względnie słabym poparciem cieszyły się projekty, które dotyczyły infrastruktury, zadań wpływających na rozwój miasta lub bardziej skomplikowanych problemów niż tylko zaspokojenie doraźnych potrzeb odczuwanych przez sporą część mieszkańców. Odwołując się ponownie do pracy Rady Miejskiej wskazać można pakiet zadań dotyczący rewitalizacji kwartałów w zabudowie staromiejskiej. Wielu radnych oraz przedstawiciele świdnickich przedsiębiorców powołując się na opinię bezpośrednio zainteresowanych, zgadzało się z naszym poglądem, że zagospodarowanie tych przestrzeni ma ogromne znaczenie, choćby dla rozwiązania problemu parkowania samochodów. To z kolei wpływa na ożywienie centrum miasta. Pytano mnie nawet, kiedy wreszcie Miasto się tym zajmie. A co na ten temat sądzą świdniczanie? Na 6 projektów tego rodzaju zagłosowało łącznie nieco powyżej 200 mieszkańców. Jest to wynik bardzo mizerny. Warto, żeby nad tymi liczbami zastanowili się zwłaszcza ci, którzy postulują coroczne zwiększanie puli pieniędzy przeznaczonych na budżet obywatelski. Dla mnie jest jasne, że warto dać wszystkim obywatelom prawo współdecydowania o znaczącej części wydatków inwestycyjnych. Nie mam jednak złudzeń, że w ten sposób właściwe finansowanie uzyska cała masa zadań, których realizacja jest bardzo, ale to bardzo uzasadniona.



Świetną ilustracją, o co mi chodzi, może być inwestycja, która otrzymała najmniej głosów- tylko 2. Rzecz dotyczy rozwoju turystyki, która w zgodnej opinii bardzo wielu mieszkańców powinna być naszym atutem. Ewidentną barierą w zwiększeniu ilości turystów jest brak parkingu dla autokarów. Radny Mariusz Barcicki zaproponował (według mnie bardzo słusznie) jego stworzenie w bliskości katedry. W urzędzie powstała koncepcja zatoki postojowej obok Banku Zachodniego. Opowiedziało się za jej realizacją dwoje mieszkańców. To powinno dawać do myślenia. I nie zmieni sytuacji odbycie podczas kolejnej edycji budżetu obywatelskiego szeregu dyskusji z udziałem mieszkańców. Zawsze liczba głosujących wielokrotnie przewyższać będzie ilość uczestników debat.



Na koniec akcent, być może świadczący o wielkim optymizmie świdniczan. Oddawali swe głosy kompletnie nie zważając na występujące przy wielu inwestycjach ostrzeżenia, że ich realizacja napotkać może na trudności. Najwyraźniej uznali, że jeśli wyrażą swą wolę, prezydent i jego ekipa znajdą skuteczną metodę wprowadzenia jej w życie. To spory kredyt zaufania. W tym roku zwycięskie projekty hospicjów najprawdopodobniej uda się realizować. Jednak na wypadek, gdyby w kolejnych latach miały wygrać pomysły jeszcze bardziej skomplikowane pod względem prawnym, finansowym lub technicznym, warto się zastanowić nad sensownymi ograniczeniami inwencji wnioskodawców składających swe propozycje. To bardzo delikatna materia. Jestem jednak przekonany, że jeśli zdarzyłby się przypadek nie wykonania zwycięskich inwestycji, rozczarowanie byłoby ogromne. Stawiałoby ono pod znakiem zapytania całą ideę budżetu obywatelskiego.









piątek, 10 stycznia 2014

To już (prawie) koniec.

Dobiega końca procedura budżetu obywatelskiego. Przed nami ostatni i najważniejszy jego element- głosowanie na zgłoszone projekty. Od jutrzejszego wieczoru uwaga skupiona będzie na wynikach głosowania, a potem na kreowaniu ojców sukcesu przedsięwzięcia lub szukaniu winnych jego niepowodzenia. Dlatego dzisiaj jest ostatni moment, aby skwitować podziękowaniami wszystko, co zdarzyło się do tej pory. W związku z tym:



1. Dziękuję młodym ludziom z ŚFR, którzy nagłośnili ideę budżetu obywatelskiego. Wydaje mi się, że traktowali lansowanie tego pomysłu przede wszystkim, jako metodę podszczypywania prezydenta Murdzka za rzekomą niechęć wobec uwzględniania głosu mieszkańców. Oddaję im jednak szacunek za to, że choć zaskoczyła ich odwaga prezydenta we wprowadzaniu b.o, nie dali po sobie poznać, że zabrano im „ulubioną zabawkę”. Komentarze przedstawicieli ŚFR wobec naszych działań były raczej przychylne, pozbawione złośliwości lub nieuzasadnionych pretensji.



2. Dziękuję także tym, którzy nie potrafili (choć próbowali) ukryć swej frustracji z powodu uruchomienia b.o. Szczególnie zabolało ich przeznaczenia przez prezydenta 3.5 mln. zł na b.o (kilkukrotnie więcej niż w większości innych miast) i sprawne wprowadzenie przemyślanej i dobrze ocenianej przez większość mieszkańców procedury jego tworzenia. Obserwowanie ich kwaśnych min i szczękościsku podczas formułowania opinii (także w formie pisemnej) na temat b.o upewniało nas, że idziemy właściwą drogą.



3. Dziękuję opozycji w Radzie Miejskiej, która co prawda, krytykowała wiele szczegółów, ale generalnie wypowiadała się ciepło o b.o, a nawet zadeklarowała pomoc w jego wprowadzeniu. Okazało się, że część opozycji pomoc tę realizowała przez absencję tzn. nie uczestnicząc w uzgodnionych wcześniej działaniach. Jednak i tak jestem jej wdzięczny, bo stały brak jej przedstawicieli na wyznaczonych spotkaniach poprawiał efektywność pracy wszystkich pozostałych uczestników.



4. Dziękuję radnym koalicji WS-PO. Część z nich była bardzo sceptyczna wobec idei b.o. Zwłaszcza po tym, jak zapoznali się z propozycją wprowadzenia b.o przygotowaną przez ŚFR. Tym większa im chwała, że zaufali prezydentowi, który zaangażował swój autorytet w przekonanie ich o słuszności decyzji uruchomienia b.o. Wielkie podziękowania dla radnych koalicyjnych, którzy od początku konsekwentnie opowiadali się za b.o.



5. Wielkie podziękowania dla mędrków, zwłaszcza ze świata lokalnej polityki, którzy, chociaż czasem pletli głupstwa, uatrakcyjniali swymi wypowiedziami spotkania informacyjne z mieszkańcami. Szczególnie w pamięci utkwiły mi wypowiedzi dwóch pań reprezentujących samorząd powiatowy. Ich stanowisko sprowadzało się do tego, że to dobrze, że „miasto” wprowadza b.o pod warunkiem, że do realizacji wybrane zostaną inwestycje należące do zadań „powiatu”.



6. Dziękuję wszystkim, którzy rozpowszechniali informacje o b.o. Często robili to ( i bardzo dobrze!) poprzez promocję zgłoszonych przez siebie zadań. Może nie jestem obiektywny, ale zwrócę uwagę, na działanie Wspólnoty Samorządowej, która przeprowadziła akcję pod nazwą „Wyobraź sobie, że…”, której celem nie była agitacja na rzecz preferowanych przez stowarzyszenie zadań, lecz przekonanie sceptyków do udziału w głosowaniu. Jest jakaś szansa na dobry skutek tej inicjatywy, bo wzbudziła ona spore zainteresowanie. Dodatkowy z niej pożytek dla naszej społeczności jest taki, że pewna Pani Redaktor miała okazję błysnąć talentem literackim, poczuciem humoru oraz zdolnościami analitycznymi. W szczególności w zakresie „katolickiej podbudowy Wspólnoty Samorządowej” (pisownia oryginalna) oraz twórczości Johna Lennona, w której odkryła wrogość wobec funduszy unijnych.



7. Dziękuję wszystkim świdniczanom, którzy nie przeszli obojętnie wobec propozycji uczestniczenia w b.o. Aktywność przybrała bardzo wiele pozytywnych form- zgłaszano projekty, uczestniczono w spotkaniach, zapisano się do składu komisji przeprowadzających głosowanie, przesyłano informacje i komentowano wydarzenia w Internecie. Bardzo pozytywną rolę odegrali świdniccy dziennikarze, szeroko informując o wszystkim, co b.o dotyczyło. W Urzędzie Miejskim wielu ludzi wykonało ogromną pracę przygotowawczą. Zrobiliśmy przez dwa miesiące znacznie więcej niż w innych miastach wprowadzających b.o robiono nawet przez pół roku.



Mam nadzieję, że gdy w niedzielę wieczorem poznamy wyniki głosowania, nie będziemy rozczarowani pod żadnym względem. Niezależnie od frekwencji, ilości głosów oddanych na poszczególne zadania i pomijając to, kto i na kogo krzywo spojrzał lub się obraził dokonało się z naszym udziałem coś dobrego i ważnego dla Świdnicy. Umiejmy się tym cieszyć, bo jest, czym. Potknięcia i niedoróbki poprawimy w następnych edycjach budżetu obywatelskiego.

piątek, 3 stycznia 2014

Imagine czyli wyobraź sobie...

W Nowy Rok w radiowej Trójce po raz kolejny nadawano listę przebojów wszechczasów. W pierwszej dziesiątce znalazł się między innymi przebój Johna Lennona pt. „Imagine”, w którym autor zachęca, żebyśmy odważyli się marzyć o lepszym świecie. Tekst utworu jest górnolotny, podana przez Lennona recepta na szczęście budzi uzasadnione wątpliwości, a wizje autora mało realistyczne. Mimo tego, piosenka skojarzyła mi się z rzeczą jak najbardziej konkretną, dotyczącą bieżącej chwili – budżetem obywatelskim.



To prawda, że „tradycyjny” budżet miasta nigdy nie jest w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb. Znaczącym faktem jest jednak i to, że „Imagine” Lennona jest popularne także dzisiaj. Ewidentnie mamy w sobie jakieś oczekiwanie, że sprawy pójdą inaczej, lepiej. Dlatego tym bardziej, nie przekreślajmy pragnień i aspiracji, lecz zaufajmy, że posługując się budżetem obywatelskim, jesteśmy w stanie załatwić kilka ważnych spraw poprawiających nasz lokalny świat? Bo to wcale nie jest fantazja. Jeśli tylko zechcemy, możemy tego dokonać. Pomyślmy raczej, jak mogłoby zmienić się nasze miasto, jeśli świdniczanie odważą się uruchomić swą wyobraźnię. Do wydania na projekty ogólnomiejskie jest 2.9 mln zł. Wyobraźmy, więc sobie …..



Ot, choćby nasze parki. Gdyby zagłosować na zadania ich dotyczące, moglibyśmy w 2015 roku na przykład spacerować eleganckimi alejkami Parku Centralnego wśród pięknych roślin lub odetchnąć przy efektownej fontannie. Jeśli interesuje nas bardziej aktywny wypoczynek możemy zdecydować o rewitalizacji parku przy ul. Sikorskiego. Według koncepcji przygotowanej na Politechnice Krakowskiej można w nim urządzić Ogród Asów Lotnictwa I Wojny Światowej. Częściami składowymi tego pomysłu są także: park linowy, ścieżka dydaktyczna ukazująca bogactwo dolnośląskiego świata roślin, a od strony ul. Wałowej, plac zabaw dla dzieci.



Pomyślmy o tym, o ile łatwiej, przyjemniej i bezpieczniej jeździłoby się po Świdnicy rowerem, gdyby zagłosować na ścieżki rowerowe zaproponowane w budżecie obywatelskim. Jest ich kilka: wzdłuż rzeki Bystrzycy, wzdłuż ul. Szarych Szeregów lub bez wskazania konkretnego miejsca, ale z bardzo konkretną kwota 1.5 mln zł.



Wyobraźmy sobie, jak na korzyść może zmienić się sytuacja świdniczan poddawanych najcięższej próbie- odchodzeniu najbliższych im osób cierpiących na nieuleczalne choroby prowadzące, często przez wielkie cierpienie, do nieuchronnej śmierci. W budżecie obywatelskim są dwa godne poparcia projekty budowy stacjonarnego hospicjum. Dla osób niezdolnych do samodzielnego funkcjonowania dedykowane jest zadanie polegające na utworzeniu domu spokojnej starości.



A przez chwilę zastanówmy się, o ile piękniejsza byłaby świdnicka starówka, gdyby najwięcej głosów padło na rewitalizację staromiejskich kwartałów zabudowy. Urządzono by w nich oazy zieleni, miejsca do rekreacji, ale także stanowiska postojowe dla samochodów mieszkańców. Dzięki temu łatwiej byłoby zaparkować każdemu z nas na Długiej, Pułaskiego lub Grodzkiej, a w rezultacie powstałaby dodatkowa szansa na ożywienie centrum miasta.



Przedmiotem spełnionych marzeń może być także schronisko dla zwierząt, dzięki któremu z ulic znikną wałęsające się psy, a osoby gotowe zaangażować się w bezinteresowną pomoc dla nich zyskają miejsce, gdzie będą mogły to skutecznie robić. Czy kuszącą perspektywą nie jest zwiększenie ilości miejsc do rekreacji, nowych ulic, parkingów lub rozbudowa szkół? Czy nie chcielibyśmy, aby w szybkim czasie zaspokojone zostały potrzeby ujęte w projektach dzielnicowych, najbliższych naszemu otoczeniu?



Długa jest lista zadań, które mogą być zrealizowane w tym roku zgodnie z wolą mieszkańców wyrażoną w głosowaniu. Tak, czy inaczej, któryś z projektów uzyska największą liczbę głosów. Pytanie, jakie każdy z nas może sobie postawić jest następujące: czy jest mi wszystko jedno, co zostanie zbudowane?

Jeśli jestem gotowy, choć trochę, zaufać swojej wyobraźni i mam odwagę posiadać marzenia, powinienem zawalczyć o ich spełnienie. To przecież jest banalnie proste- poświęcić pół godziny, aby w wybranym lokalu wrzucić do urny listę inwestycji z zaznaczonymi swoimi preferencjami. W tekście piosenki Lennona jest zdanie: „Możesz mnie nazwać marzycielem, ale nie jestem jedyny”. Przekonamy się wkrótce, czy marzycieli- realistów jest wśród nas wystarczająco wielu, żeby warto było tworzyć możliwości dla ich aktywności i polegać na ich dążeniu do lepszej przyszłości Świdnicy.



Jeśli ktoś nie pamięta lub nie zna piosenki „Imagine”, jest do posłuchania tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=DVg2EJvvlF8