niedziela, 17 grudnia 2017

Łosoś po świdnicku



Skoro poprzedni wpis utrzymany był w tonie zdecydowanie pozytywnym, to spróbuję kontynuować serię. Będzie mi o tyle łatwiej, że tym razem napiszę o czymś, co dotyczy mnie bardzo bezpośrednio. Wczoraj w świdnickiej księgarni „Eureka” przedstawiona została rzecz, nad którą pracowałem od wiosny. Jest to mój debiut literacki - zbiór opowiadań dla dzieci, choć nie tylko dla nich, pt. „Latający łosoś”. 

Czytelnicy mojego bloga mogą być nieco zdziwieni, że podjąłem się czegoś takiego.  Pewien znajomy, który miał już „łososia” w rękach zapytał, dlaczego tak bardzo oddaliłem się od wydarzeń i spraw dziejących się tu i teraz. Odpowiedziałem mu, że bardzo się myli. Książka ta dotyczy współczesności bardziej niż mu się wydaje. Tyle, że chodzi o moją absolutnie osobistą współczesność, przekładającą się na kilka powodów stworzenia książki. 

Pierwszy powód - bardzo chciałem i potrzebowałem dla własnej przyjemności zrobić coś odległego od codziennej rutyny, pracy zawodowej i zaangażowania w politykę. Wybrałem napisanie opowiadań dla dzieci, między innymi z drugiego powodu.

Ma on konkretne imię- Julia. Tak nazywa się moja malutka wnuczka. Nie jestem pierwszym dziadkiem, który nieco sfiksował i zabawił się w pisarza. To naprawdę świetne uczucie, gdy wyobrażasz sobie, jak za kilka lat kochane dziecko będzie miało radość z czytania książki powstałej z myślą o nim. Znam więcej podobnych przypadków. Jednak mój trochę się różni od nich z trzeciego powodu.

„Latający łosoś” opowiada o szczęśliwej rodzinie i radosnym dzieciństwie, ale w pewnym stopniu, stanowi sposób zamanifestowania mojego poglądu, że Polska dla każdego z nas powinna być ważna. A co jest warunkiem uznania tego za priorytet i osiągnięcia właściwego rezultatu, podpowiada mi czwarty powód napisania „łososia”.

Jest to mój (a chciałbym żeby był powszechny) stan niezgody na destrukcyjną dla Polski, totalną „walkę plemienną” toczącą się pomiędzy nienawidzącymi się obozami politycznymi. Poważne traktowanie tego powodu mogłoby się rozbić o przekonanie, że sytuacja jest beznadziejna. Na szczęście znalazłem powód szósty.

Za taki uważam wiedzę, że mamy w historii Polski postacie, które, jeśli była taka potrzeba, gotowe były dla niej ryzykować życie. A jednocześnie, przede wszystkim swymi osiągnięciami w różnych dziedzinach potwierdzały, że z myślą o Polsce można życie uczynić ciekawym, odpowiadającym osobistym aspiracjom, prawdziwie spełnionym. Te historyczne postacie mogą być wzorem dla nas współczesnych. Nieuchronnie wiąże się to z siódmym i ostatnim, który zdradzę, powodem napisania „łososia”.

Stanowi go przekonanie, że pozytywnie nastawieni do świata, pozbawieni kompleksów wobec innych narodów, świadomi swej wartości, posiadający marzenia obywatele naprawdę zaangażują się we wszystko, co ważne. Dla nich i dla Polski. Według mnie, mimo wszystko jest to rzecz do osiągnięcia. Szczególnie jeśli w dzieciństwie znajdą przyjemność w czytaniu, a potem, być może, także pisaniu książek. 

W ten sposób wracam do pierwszego powodu wydania przeze mnie zbioru opowiadań. Podkreślę jednak, że nie jest to wyłącznie moje dzieło. Oczywisty jest ogromny wkład pracy autorki ilustracji, a prywatnie mamy Julii, czyli Kasi – mojej synowej. Udział mojej żony wskazuje, że to projekt rodzinny. Jednak do drużyny „łososia” dały się zaprosić także inne osoby: poloniści, specjalista od składania tekstu, tworzenia stron internetowych, promocji. Wszyscy związani są ze Świdnicą. Można więc powiedzieć, że to przedsięwzięcie świdnickie. Zdołaliśmy przygotować nowe oryginalne danie – łososia po świdnicku. Zachęcam, by sprawdzić jak smakuje.  

Więcej informacji można znaleźć na stronie www.latajacylosos.pl


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz