poniedziałek, 25 grudnia 2017

Bożonarodzeniowe życzenia ze wstępem.




Lubię, gdy podczas przedświątecznej krzątaniny gra muzyka. Pomaga mi skupić się na poprawnym wykonaniu prac domowych zadawanych przez żonę. A poza tym, jak pięknie dźwięki z głośników współgrają z odgłosami pracującego odkurzacza lub robota kuchennego! 

W sobotę, zamiast sięgać po którąś z posiadanych płyt, zdecydowałem się na muzykę z youtube. Nie wybrałem konkretnego wykonawcy lub utworu, lecz, chyba po raz pierwszy, zaryzykowałem sprawdzenie, co się kryje pod tytułem „Moja składanka”. Wiadomo, że system tworzy ją samodzielnie na podstawie analizy dotyczących mnie zarejestrowanych danych. I dla mnie oczywiste  jest, że korzystając z Internetu, godzę się na bycie podmiotem inwigilacji. Jednak odkrycie do jakiego stopnia jestem znany „wielkiemu bratu” wzbudziło we mnie pewne zdziwienie. Dobrze, że tym razem dotyczyło rzeczy przyjemnej. Naprawdę, sam układając playlistę, nie trafiłbym lepiej w swój gust i klimat dnia.

A teraz niecierpliwych odsyłam od razu do ostatniego akapitu, bo tam to, co najważniejszeJ Rzecz jasna, można też kontynuować czytanie „po całości”. 

Zaczęło się od „Pod niebem pełnym cudów” w wykonaniu Kingi Preis i Adama Nowaka z koncertu 25 lat zespołu „Raz, dwa, trzy” we Wrocławskim Forum Muzyki, „W wielkim mieście” z tego samego koncertu oraz „Somwhere over the rainbow”  Israela Kamakawiwo’ole. Potem nastąpił ciąg lirycznych kawałków, które zawsze wprawiają mnie w błogostan: „Będę z Tobą” Katarzyny Groniec, „Czas” Beaty Rybotyckiej i Grzegorza Turnaua. 

Później nieco głośniej, chociaż nieznacznie wystąpił Genessis „The Carpet Cawlers”, Peter Gabriel z Kate Bush „Don’t give up”, Sinead O’Connor „You made me the thief of your life”  i Mettalica z „Nothing else matters”.

Nie zabrakło także religijnych piosenek, które „rozwaliły” mnie podczas sierpniowej pielgrzymki na Jasną Górę: „Tak mnie skrusz, tak mnie złam”, czy „Przychodzisz Panie mimo drzwi zamkniętych”.
Skoro youtube ma mnie tak dobrze sformatowanego, nie mogło zabraknąć utworów z Piwnicy pod Baranami: „Przychodzimy, odchodzimy”, „To nasza młodość”, „Dezyderata”, a także piosenki, o której mogę chyba powiedzieć, że kiedyś była najważniejsza, o decydującym wpływie na moje życie, chociaż wtedy słuchając jej w radio, nie potrafiłem nawet zrozumieć, o czym śpiewał Ralpf McThell –„Streets of London”.

Ponieważ zajęć miałem sporo, internetowy koncert trwał i trwał, a pomieściły się w nim jeszcze inne różności: pogodne stare piosenki Petera Skellerna (np. You a lady”)  i Gilebrta O’Sullivana oraz najwspanialsze nudziarstwo świata - Dire Straits „ Telegraph roads” ,  „Your latest trick”,„Tunnel of love”, „Private investigations”. 

W klimat Bożego Narodzenia wprowadzała wspaniała „Kolęda dla nieobecnych” autorstwa Zbigniewa Preisnera oraz „Niechciana kolęda” Kuby Kubowicza, która chyba jak żadna inna nie prowokuje mnie do pytania, czy tak naprawdę mam serce gotowe do przyjęcia Dobrej Nowiny.

I gdy słuchałem tego wszystkiego, coraz bardziej będąc pod wrażeniem, jak bardzo trafione są propozycje youtuba, przyszła mi do głowy pewna myśl. Jeśli ten bezosobowy, bezduszny, czasem bywający wręcz wrogi dla człowieka system informatyczny  tak świetnie mnie zna i może podarować mi chwilę prawdziwej przyjemności, o ile bardziej mogę spodziewać się dobra od Tego, „ w którym żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (wg. św. Pawła). Dla youtuba ja sam i to czym żyję jest tylko ciągiem zapisanych cyfr przetwarzanych w mega wydajnych komputerach. Dla Niego jestem kimś, komu powiedział „tak”, powołując do istnienia. Dlatego na nadchodzące święta wszystkim życzę pewności, że On jest tuż obok. Nie tylko kiedyś w Betlejem wcielił się w postać człowieka (to może być sentyment) i nie tylko zostawił wskazania (to może być ideologia), ale przede wszystkim, stale nam towarzyszy i daje się rozpoznać. Jak i w kim? W drugim człowieku, czasem tym, którego wcześniej nawet nie podejrzewaliśmy, że może być Jego narzędziem. Życzę pięknych, błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz