Zasłyszałem hinduską
historyjkę. Grupa ślepców chciała poznać słonia, więc przyprowadzono go do
nich. Gdy się oddalił, próbowali uzgodnić jego opis. Ten, który dotykał ucha
zwierzęcia stwierdził: słoń jest jak wielki worek. Nieprawda, słoń jest kolumną-
powiedział macający nogę. Mylicie się obaj, słoń to powróz - zawyrokował głaskający
ogon. Oczywiście, że powróz, ale bardzo gruby – potwierdził ślepiec, któremu słoń
położył trąbę na ramieniu. Tym sposobem zwyciężył wśród nich pogląd, że słoń
jest powrozem i na nic zdały się perswazje ludzi widzących. Morał negatywny –
zawsze znajdzie się ktoś, kto potwierdzi nawet najbardziej absurdalny pogląd.
Morał pozytywny – budując sobie prawdziwy obraz świata, dobrze jest uwzględnić
zdanie posiadających wzrok.
Bajka ta
może służyć do objaśniania różnych rzeczy. Mnie skojarzyła się z wyborami pana
Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej. Szefowie państw podjęli decyzję, a
my w najlepsze rozwijamy powrozową wizję świata w odniesieniu do polskiej racji
stanu.
Pan
Morawiecki (wicepremier) powiedział: „Polska na pewno z tej sprawy nie wyszła
osłabiona, a Unia Europejska nie wyszła wzmocniona”. Pogląd dyskusyjny. Gorzej,
że utrwala ocenę działań naszej dyplomacji w kategoriach meczu. Tym bardziej,
że przyjęty przez PiS aksjomat, że Polska wygra, tylko i wyłącznie jeśli Tusk
przegra, była błędna i doprowadziła do totalnej klapy- Tusk wygrał, a Polska dostała
łomot.
Pani Szydło
jadąc na szczyt UE zapowiedziała, że zawalczy o zasady. A przecież, takie
spotkanie służy bardziej do walki o nasze realne interesy, niż abstrakcyjne „zasady”
. Poza tym, zdanie się na reguły fair
play w polityce międzynarodowej, oprócz uzyskania poczucia szlachetności, może przynosić
całkiem wymierne korzyści, ale dotyczy to wyłącznie czasu, gdy system jest
stabilny. W czasach gwałtownych zmian i tworzenia się nowego porządku
światowego ( to ewidentnie już trwa) najczęściej zwiastuje ogrom przyszłych nieszczęść
i nieuzasadnionych ofiar. W nowożytnej historii Polski jest na to aż nadto przykładów.
Pan
Kaczyński po szczycie powiedział, że dzisiaj wszyscy w UE widzą, że z Polską
trzeba się liczyć. Według mnie, wynik głosowania 27:1 raczej świadczy, że można
nas zignorować. A od liczenia się z naszym zdaniem, zdecydowanie ważniejsze jest,
czy można nas traktować jako pożądanych partnerów, w szczególności uczestników
nowych, śmiałych, może nawet niedostępnych dla wszystkich państw europejskich,
inicjatyw. Niestety, totalny upór naszej delegacji wobec absolutnie drugorzędnego
zagadnienia, nie zwiększa naszej wiarygodności.
Pan Kaczyński
skomplementował panią premier po powrocie z Malty. Użył słów: „Beata Szydło nie należy do tych, którzy się gną”.
A ja uważam, że bycie niezłomnym to wielka rzecz, ale heroizm jest w cenie, gdy
idzie o rzeczy najważniejsze. Dlatego martwię się, bo jeśli w stosunkowo błahej
sprawie gotowi jesteśmy odmówić podpisania konkluzji szczytu, jak zareagujemy,
gdy większość podejmie decyzje niekorzystne dla Polski w naprawdę istotnych kwestiach.
Wielu
polityków i publicystów podsyca antyniemieckie nastroje. Niemcy ewidentnie kierują
się swoimi interesami, niekoniecznie zbieżnymi z naszą racją stanu. Zanim jednak
położymy krzyżyk na dobrych relacjach z nimi i uznamy, że polegać trzeba
wyłącznie na sojuszu z USA, przypomnijmy sobie gdzie leży Bremerhaven. Właśnie
w tym porcie lądowała amerykańska brygada przeznaczona do wzmocnienia wschodniej flanki
NATO. Jeśli w sytuacji rzeczywistego zagrożenia mamy liczyć na realną pomoc
Ameryki, przybędzie ona przez Niemcy. Desant w Norwegii, a potem transport wojsk
do Szczecina jest zdecydowanie trudniejszy. Dlatego z powodu głupstw nie
antagonizujmy się z europejskim hegemonem. Dotyczy to także innych państw
zachodniej Europy. Polskim narodowym interesem jest zbudowanie z nimi tak
ścisłych relacji, żeby nie opłacało się im i Ameryce rzucić nas na żer Rosji.
Totalna
opozycja zachwycona jest maltańską porażką rządu i ma nadzieje na większą
skuteczność walki z nim przy pomocy „ulicy i zagranicy”. To fatalnie. Stosując te
metody, nie tyle zwiększa swe szanse w przyszłych wyborach, co daje wygodny
pretekst zachodniemu establishmentowi niechętnemu
Polsce do jej marginalizowania. Ewidentnie PiS zrobił błąd, kierując się wewnątrzkrajowymi
racjami w sprawach dotyczących UE. Jeszcze gorzej robi PO i Nowoczesna deprecjonując
legalnie wybraną władzę, mającą zdecydowane poparcie społeczne.
I tak
właśnie, mniej więcej, wygląda w wykonaniu większości naszych polityków ustalanie
wizerunku słonia pod nazwą polska racja stanu. Sądząc po ich medialnej
aktywności, raczej zaostrza się ten jałowy powrozowy spór. Jednak żaden z
fragmentów rzeczywistości, któremu przypisują całościowe znaczenie nie jest
prawdziwym słoniem. A co dopiero Białym Orłem. Wymagajmy więc, aby ślepcy
wzięli pod uwagę opinie dobrze widzących ( a są tacy!). I przypominajmy im, że
przecież nie są niewidomi od urodzenia. To i owo już widzieli, więc nie powinni mylić całego, żywego zwierzaka z jakąkolwiek częścią jego ciała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz