Ostatni
dzień w roku- dobry czas na spojrzenie wstecz. Świat prywatności zostawiam dla siebie
i tych, którzy w nim już są. Tutaj kilka myśli i ocen tego, co „publiczne”,
choć także mnie dotyczące.
Największą
satysfakcją 2015 roku było dla mnie uchwalenie Ustawy o rewitalizacji. To dobre
prawo i, jak się podkreśla, przyjęte w absolutnej harmonii przez zwalczające się
na co dzień ugrupowania parlamentarne. Jest ono bardzo wysoko oceniane także
przez organizacje pozarządowe oraz środowisko samorządowców. Jądrem – najistotniejszą
częścią tej ustawy jest rozdział zatytułowany „Specjalne strefy rewitalizacyjne”.
W nim właśnie zawarto najważniejsze przywileje i ułatwienia (jest ich naprawdę
sporo) przysługujące miastom prowadzącym proces rewitalizacji. Powodem mojej cichej radości jest, że wymyśliłem
tę koncepcję. Jako pomysłodawca specjalnych stref rewitalizacyjnych zostałem
przedstawiony podczas dużej konferencji podsumowującej prace legislacyjne zorganizowanej
w październiku w Warszawie przez Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju, Związek
Miast Polskich oraz Śląski Związek Gmin i Powiatów. Zaproszono mnie do grona
osób prezentujących podczas tej konferencji wybrane zagadnienia dotyczące
ustawy. Niewiele osób wie, że po raz pierwszy swój pomysł przedstawiłem podczas
Kongresu Regionów (to drobny przyczynek do rozważań o celowości organizowania
tej imprezy). Ideę uznano za ciekawą i wykorzystano w takim stopniu, że większość
proponowanych przeze mnie konkretnych rozwiązań jest dziś obowiązującym prawem.
Z uwagą będę śledził efekty jego praktycznego stosowania. Oczywiste, że
najbardziej ciekawi mnie, jaki użytek zrobią z niego rządzący Świdnicą, skoro
zapowiadają wielkie działania rewitalizacyjne. Na razie są one nieco niemrawe,
ale może to tylko trudny początek.
Na plus mijającego
roku zapisuję też to, że w Świdnicy zrealizowano sporo ważnych inwestycji, w
których przygotowanie włożyłem wiele serca i energii, gdy byłem wiceprezydentem
miasta. Przyznam szczerze - szkoda mi trochę, że przemilczana jest rola „ekipy
Murdzka”, która wręcz „na talerzu”
zostawiła swym następcom przebudowę ul. Kliczkowskiej, Sikorskiego, kończonego
właśnie ronda i mostu na Wałbrzyskiej, budynku
mieszkalnego na Spółdzielczej i innych. Jednak opinie niektórych klakierów
obecnej władzy w stylu: „teraz to się buduje, nie tak, jak za Murdzka” raczej budzą
we mnie uczucie politowania wobec autorów, niż irytacji na nich. Przecież faktów
się nie zmieni nawet najbardziej zmasowaną propagandą. Dobrym przykładem tej
prawdy jest przebudowa ul. Zamenhofa. Dzisiaj, gdy widać efekt końcowy prac, uciszyli
się krytycy tej inwestycji, w tym pani prezydent, która wcześniej bardzo
starała się ją zastopować.
Oczywiście,
jestem rozczarowany, że bez racjonalnego uzasadnienia nowa władza zaniechała realizacji
szeregu dobrych zamierzeń swych poprzedników. Pewnie napiszę o tym, następnym razem.
Warto to zrobić tym bardziej, że stopień zachwytu obecnej władzy nad sobą jest
przeogromny. Na jednym z portali ukazał się obszerny wywiad, w którym pani
Beata Moskal-Słaniewska mówi wprost: „Nie cofnęłabym żadnej decyzji”. Moim
zdaniem, rok jej rządów przyniósł także dobre decyzje (np. zwiększenie wydatków
na remonty kamienic). Jednak tak buńczuczne oświadczenie pani prezydent możliwe
jest tylko w sytuacji, gdy w praktyce absolutnie i bezwzględnie „trzyma za
twarz” świdnickie media i jest pewna, że żadne z nich nie odważy się poddać takich
jej twierdzeń w wątpliwość. Jeśli ktoś nie zgadza się z oceną stopnia podporządkowania
mediów niech spojrzy na wspomniany portal. Od lat na zlecenie i koszt Urzędu
Miasta zamieszczane są na nim rozmowy prezydenta i radnych na temat pracy Rady Miejskiej.
W czasie prezydentury Wojciecha Murdzka konsekwentnie przestrzegaliśmy zasady,
żeby w kluczowych sprawach zapewnić głos przedstawicielom opozycji. Między
innymi Beata Moskal-Słaniewska korzystała wielokrotnie z takiej możliwości wypowiedzenia
się. A dzisiaj? Wszystkie trzy rozmowy na temat najważniejszej uchwały w roku -
budżetu na 2016 przeprowadzone są wyłącznie z panią prezydent, jej zastępcą i bezwarunkowo
popierającymi ich przewodniczącym rady. Czy
w poprzedniej kadencji taka sytuacja byłaby do pomyślenia? Czy jest potrzeba
pisania na ten temat czegoś więcej?
Mimo
wszystko z optymizmem patrzę w przyszłość. Przez lata wspólnym wysiłkiem mieszkańców zapewniliśmy
dobre podstawy dalszego rozwoju miasta. Obecnie władza jest w rękach ludzi, z
którymi w wielu fundamentalnych sprawach się nie zgadzam. Liczę jednak, że także
oni wniosą swój dobry wkład w budowanie pomyślności Świdnicy. A ja, będąc obecnie
nieco z boku, pisząc na swoim blogu, postaram się wskazywać alternatywę dla
podejmowanych przez nich decyzji. Czy to
im pomoże, nie wiem. Za to jestem pewien, że nie zaszkodzi Miastu i moim Czytelnikom,
którzy chcieliby wiedzieć coś więcej, niż wynika z urzędowych komunikatów. Życzę
Państwu wiele dobra i radości w Nowym Roku.