Podobno niektórzy ludzie potrafią wyobrazić sobie prawie
wszystko, a inni mają dar wymyślania rzeczy, na które nikt inny by nie wpadł. Przekonajmy
się, czy to prawda i razem puśćmy wodze fantazji.
Spróbujmy pomyśleć o jakimś urzędzie zatrudniającym około
200 osób. Czy wyobrażacie sobie Państwo szefa takiej instytucji, któremu
przyjdzie do głowy następujący pomysł: niech pracownicy na koniec każdego
tygodnia napiszą sprawozdanie o tym, co zrobili w ciągu minionych siedmiu dni.
Oczywiście, rodzą się liczne pytania. Na przykład takie:
- około 200 sprawozdań tygodniowo, to sporo papieru - kto to
wszystko przeczyta i ile czasu na to poświęci?
- czy urzędnicy napiszą to, co naprawdę istotne, czy to, czego
oczekują przełożeni lub to, co dla nich wygodne, bo np. przedstawia
ich w dobrym świetle i potwierdza wartość wykonywanej pracy?
- czy zatrudnieni w urzędzie nudzą się, nie mają, co robić,
że dokłada się im obowiązków?
- identyczna wątpliwość dotyczy szefa, do którego trafiają te
sprawozdania.
No i jak wypadł test? Czy jesteście Państwo w stanie
wyobrazić sobie funkcjonujący w ten sposób urząd i jego kierownika, który
realizuje takie nowatorskie pomysły? Jeśli ktoś uważa, że to niemożliwe w
realnym świecie, niestety, ma słabą zdolność tworzenia śmiałych wizji i nie
docenia ludzkiej pomysłowości. Można się o tym przekonać osobiście. Wystarczy
wybrać się na ulicę Armii Krajowej 49 w Świdnicy do Urzędu Miasta.
Przyznam, że mnie najbardziej zastanawia
cel trwającego już ładnych kilka tygodni zamieszania. Być może pani Beata
Moskal-Słaniewska uznała, że wypracowania podległych urzędników będą
szczególnie przydatne w pracy nad nową strukturą organizacyjną urzędu. Mam, co
do tego zasadnicze wątpliwości. Przede wszystkim, dlatego, że prezydent i jej
zastępcy nie posiadają możliwości sensownego przeanalizowania informacji
zawartych w sprawozdaniach. Przeszkodą jest zerowe doświadczenie
w pełnieniu funkcji wykonawczych nie tylko w naszym urzędzie, ale w samorządzie
w ogóle. Nie pomoże im także nowy sekretarz miasta, który był bardzo dobrym
kierownikiem Strefy Płatnego Parkowania, ale daleko mu do znajomości
uwarunkowań dotyczących całego urzędu. To przyjdzie dopiero z czasem. Dlatego
uważam, że obraz funkcjonowania urzędu wynikający z opisów tworzonych przez
pracowników zależeć będzie od ich subiektywnego spojrzenia i bardzo różnych
motywacji, jakimi będą się kierować. Słyszałem o kilku specjalistach, którzy znakomicie już opanowali sztukę korzystnej autoprezentacji i sztucznego
„pompowania” swych dokonań. Natomiast, zarządzający miastem nie mają obecnie
zdolności rzetelnej weryfikacji sprawozdań. Dlatego, jeśli staną się one podstawą
do podejmowania decyzji personalnych lub organizacyjnych, istnieje wielkie ryzyko,
że będą to posunięcia niewłaściwe.
I już mógłbym ten tekst zakończyć, ale uświadomiłem
sobie, że być może to ja w największym stopniu wykazuję się brakiem wyobraźni,
a tym bardziej realizmu. Być może szukam racjonalnego uzasadnienia dla działań,
które wynikają z zupełnie innej logiki. Być może chodzi tylko o to, żeby
wywołać wrażenie, że wszystko i wszyscy są pod kontrolą, a w razie potrzeby
uzasadnienia czyjejś degradacji lub pożegnania z urzędem wyciągnąć „donos”
napisany przez samą tą osobę.
Cóż, wyobraźnia to
potęga. Jednak dobrze byłoby, żeby w tym przypadku fantazje nigdy nie nabrały
rzeczywistej, realnej postaci.