Wśród wielu komentarzy po piątkowej uchwale Sądu Najwyższego
w sprawie systemu sądownictwa za najtrafniejszy uznaję ten:
„Sądowa Rada Ocalenia Narodowego !!!!!!!! I ten S R O N
wprowadza swoją niezawisłą i niezależną władzę na terenie całego kraju ! Od
23.01.2020 nieważne są: Konstytucja, sejm, rząd, TK i Prezydent, nowy KRS i
oczywiście Izba Dyscyplinarna przy SN !!!!!!!! ”.
Znalazłem go w Internecie. Nie wiem, jaką wiedzą prawniczą
dysponuje autor, ale według mnie, trafił w sedno. To, co można tłumaczyć posługując
się skomplikowanym słownictwem, przywołując liczne paragrafy i artykuły, wyłuszczył
bardzo prosto. Otóż, pięćdziesięciu sędziów, praktycznie nie podlegających
weryfikacji społecznej, uzurpuje sobie prawo bycia ponad prawem oraz innymi
organami państwa, które podlegają cyklicznej ocenie przez wyborców. Kością niezgody
jest przekonanie członków SRON, że niedopuszczalne
jest wykonywanie funkcji sędziego przez tych z nich, których powołanie
poprzedzone było pozytywną opinią obecnej, a nie poprzedniej Krajowej Rady Sądownictwa.
Dlaczego to niedobrze? Bo od dwóch lat KRS jest wybierany
przez Sejm, a nie jak wcześniej, wyłącznie przez samych sędziów. To zdaniem
SRON automatycznie powoduje brak bezstronności nowych sędziów. Czy są na to dowody? Czy sędziowie rozpoczynający
swą pracę w minionych dwóch latach gorzej wypełniają swe obowiązki od starszych
stażem? Nie ma doniesień potwierdzających prawdziwość takiej oceny, a zapewne totalna
opozycja nagłośniłaby z lubością każdy taki przypadek. Czy nominacje KRS
wybieranej przez Sejm, którego skład zmienia się w zależności od wyniku ogólnonarodowych wyborów,
są gorsze od nominacji KRS kreowanej jedynie przez środowisko ludzi nieusuwalnych
z urzędu, a przez to mogących mieć za nic ocenę wystawianą im przez
społeczeństwo? (w zoologii nazywa się taki stan chowem wsobnym lub kojarzeniem
krewniaczym). Nie da się tego udowodnić. I kto miałby prawo tak twierdzić –
sędziowie powołani na urząd jeszcze w czasach komunistycznej dyktatury? Czy
SRON do tego stopnia nisko ocenia sędziów, że przypisuje im uległość mitycznym naciskom polityków? Co w takim razie powie o nominacjach
byłej KRS dla tych, którzy bez żadnego związku z polityką sprzeniewierzali się
sędziowskiemu ślubowaniu i do dzisiaj objęci są parasolem ochronnym nadzwyczajnej
kasty?
W swej uchwale SRON uznała, że demokratycznie wybrane Sejm i
Senat nie mogą ustalać ustawowych zasad wyboru KRS i struktury Sądu Najwyższego,
wybrany w powszechnych wyborach Prezydent RP nie może powoływać sędziów, a wyłoniony przez konstytucyjne organy
Trybunał Konstytucyjny nie może rozstrzygać sporów kompetencyjnych wywołanych
przez SRON. Jego zdaniem, jedynie ona sama nie jest związana żadnymi ograniczeniami.
SRON podjęła uchwałę i wszyscy muszą się jej nieodwołalnie podporządkować!? Czy
to wszystko stało się w imię walki o niezawisłość sądów? Teoretycznie, tak. A ja
sądzę, że przede wszystkim chodzi o władzę.
Po pierwsze, władzę w SN. W kwietniu kończy się kadencja
prezes SN Małgorzaty Gerdsdorf. Jej następca będzie wybrany przez Prezydenta RP
spośród kandydatów wyłonionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego.
Dlatego SRON „zdelegalizował” Izbę Dyscyplinarną, Izbę kontroli Nadzwyczajnej i
Spraw Publicznych, a także część Izby Cywilnej. Chodzi o uniemożliwienie wyłonienia
jakiegokolwiek kandydata spoza nadzwyczajnej kasty. W takiej sytuacji prezydent
będzie mógł wybierać pomiędzy panią Gersdorf i jej replikami, dzięki czemu, ich
zdaniem, nareszcie zatriumfuje demokracja.
Po drugie, o władzę w państwie. Totalna opozycja w kolejnych
czterech wyborach zaliczyła totalny łomot i również w tegorocznych wyborach
prezydenckich ma umiarkowane szanse. Dlatego przyjęła metodę wzbudzenia
totalnego chaosu prawnego (łącznie z kompletnie niepolitycznymi sprawami
sądowymi dotyczącymi tzw. szarych obywateli) i zwalenia winy na rządzących w myśl
zasady – miało być lepiej, a jest gorzej. Inną formą stosowania zasady „im
gorzej, tym lepiej” jest deprecjonowanie Polski na arenie międzynarodowej,
łącznie z prowokowaniem negatywnych dla nas konsekwencji finansowych. Unia
Europejska chętnie podejmuje tę grę, bo w interesie dominujących państw „starej
unii” jest stępienie pazurków rządowi PiS. Jego winą w oczach Brukseli jest
niezgoda na przypisaną nam rolę ubogiego
krewnego. Nawet jeśli PiS popełnia błędy, jest nieskuteczny, brakuje mu kadr i
pomysłów, jest niebezpieczny dla ukształtowanego od lat podziału na centrum
decyzyjne i peryferie europejskie.
Jeśli ktoś twierdzi, że Komisja Europejska ingeruje w nasze
sprawy z powodu umiłowania praworządności, niech przypomni sobie dotychczasowe niezliczone
przypadki skrajnego cynizmu wykazywanego wobec braku praworządności w
wewnętrznych i zewnętrznych relacjach wiodących państw unijnych. A jeśli ktoś sądzi,
że zaangażowanie unijnej biurokracji lub obcych państw nie powoduje osłabienia
naszej suwerenności, jest człowiekiem „wielkiej wiary”. Mniej więcej takich rozmiarów, jak „wiara” niektórych
z 1792 roku, że słuszne było wołanie o pomoc carycy Katarzyny II , gdyż ówczesny
sejm „….przywławszczywszy sobie władzę
prawodawczą,….. połamał prawa kardynale, zmiótł wszystkie wolności stanu szlacheckiego…”
I dlatego, choć określenie „SRON” jest ironicznym
nawiązaniem do działania niesławnej pamięci Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego
z okresu stanu wojennego (pogardliwie WRONa), nie ma się z czego śmiać. Przeciwnie,
jeszcze Polska zapłacze z powodu SRON. Niestety.