czwartek, 17 grudnia 2009

Granit i białe skarpetki

Niezły ubaw mieli moi synowie podczas oglądania zdjęć z rodzinnego albumu. Spostrzegli, że podczas ślubu do granatowego garnituru i czarnych butów założyłem białe skarpetki. Trudno im było wytłumaczyć, że w Polsce 1984 roku nikogo to nie raziło. Przeciwnie, powszechnie uważano to za przejaw elegancji. I cóż z tego, że na całym cywilizowanym świecie, każdy na moim miejscu miałby ciemne skarpetki? W tym czasie nawet nie przychodziło mi do głowy, zastanawiać się nad tym. Taki szyk był u nas obowiązujący, chociaż dzisiaj możemy z niedowierzaniem kręcić głową.

Przypomniałem sobie o żartach ze ślubnego stroju, gdy poznałem niektóre komentarze po zakończeniu przebudowy placu JP II. Rozumiem, że nie każdemu musi się on podobać. To jest kwestia indywidualnego gustu - o którym, umówmy się – nie dyskutujemy. Pojawili się jednak krytycy używający argumentów całkowicie bałamutnych i niedorzecznych. Marudzą, że jakiś betonowy (nie odróżniają nawet betonu od granitu) dziwoląg, kompletnie bez sensu zajął miejsce swojskiego skweru. Biadolą też, że powstała „pustynia” zupełnie nie pasująca do otoczenia. Otóż postanowiłem porównać, jak to jest gdzie indziej. Coś niecoś widziałem podczas podróży po Europie, a internet daje jeszcze większe możliwości zbadania sprawy. Dlatego na kilku portalach pooglądałem sobie otoczenie gotyckich katedr we Francji, Włoszech, Niemczech i Hiszpanii. Nie zauważyłem tam trawników i rabatek z kwiatami. Każdy może sam sprawdzić, że wszystkie budowle, w tym te najsłynniejsze np. w Reims, Tours, Chartres, Kolonii, Ulm, Asyżu i Barcelonie od strony głównego portalu wejściowego mają wolną przestrzeń z kamienną posadzką. Od wieków taki jest po prostu kanon architektoniczny, wywodzący się z prostej zasady. Mówi ona, że żaden element otoczenia nie powinien odciągać uwagi od dominującej, monumentalnej bryły kościoła. Stąd względna surowość placów i brak dużej liczby przestrzennych elementów ozdobnych. Jakoś ludziom tam mieszkającym nie przyszły do głowy skojarzenia z lotniskiem, czy lodowiskiem. Takie porównania formułują tylko świdniccy „znawcy” przedmiotu, chociaż plac JP II zaprojektowano i wykonano zgodnie z powyższą, powszechnie stosowaną regułą. Moim zdaniem nasza katedra jest także wyjątkowej urody i zasługuje, żeby na niej koncentrować spojrzenia.

Cóż to ma wspólnego z kolorem skarpetek? Według mnie, bardzo wiele. Wszakże każdemu wolno uważać, że do czarnego smokingu lub fraka najbardziej pasują białe skarpety, najlepiej frotte. Jednak aspirowanie do roli eksperta, a tym bardziej doradzanie komuś, aby tak się nosił, budzi raczej zażenowanie. Podobnie jest z naszym placem. Nikt nie zadekretował obowiązku chwalenia dzieła. Jeśli komuś się nie podoba, szanuję jego zdanie. Ale przekonywanie siebie i innych, że dawny skalniak był super w porównaniu z obecnym stanem, mówiąc delikatnie, nie jest szczególnie mądre. Na szczęście nie można wykluczyć, że za jakiś czas krytykanci przejrzą na oczy. Wtedy wraz z innymi będą prawdopodobnie chichotać ze swych dzisiejszych upodobań. Może to być nawet całkiem sympatyczny moment. Pod warunkiem, że obecnie, nie będą się nadmiernie nakręcać, wbrew faktom próbując wciskać nam kit. Ja synom przyznałem, że kiedyś niefrasobliwie uległem modzie lat osiemdziesiątych. Komu lub czemu niektórzy recenzenci placu ulegli, nie będę dociekać.

Natomiast życzliwie zwrócę im uwagę na jeszcze jedną rzecz. Gdyby z pl. Piłsudskiego w Warszawie usunąć Grób Nieznanego Żołnierza, kamienna nawierzchnia oczywiście straciłaby rację swego istnienia. Nowy plac JP II bez pomnika papieża jeszcze takiej racji nie miał jeszcze nawet szansy uzyskać. A przecież całość projektu, jego kompozycja i generalne założenia są pomnikowi podporządkowane. Dlatego właśnie taki wzór kamiennej posadzki. Po to są schody z wypisanymi hasłami papieskich pielgrzymek. Temu służy świetlny szlak naprowadzający na miejsce lokalizacji obelisku. Poczekajmy, więc (może rok) spokojnie z negatywnymi opiniami do czasu powstania rzeźby. Zobaczmy jak wiosną rozkwitnie nasadzona już zieleń, a od strony ul. Spółdzielczej pojawią się gazony z ozdobnymi roślinami. Jestem spokojny, że końcowy efekt będzie zadowalający. Także dla miłośników skarpetek w kolorze śniegu.

2 komentarze:

  1. to podnieśmy podatki bo we Francji, Włoszech, Niemczech i Hiszpanii płacą więcej. pl. Piłsudskiego w Warszawie? Poczytałby Pan o nim np. w wikipedii najpierw ;)

    Jakby Pan nie wiedział porównujemy go do lotniska z powodu tego świetlnego szlaku, a lodowisko zrobiło się na nim po teraźniejszym ataku zimy...
    Ten plac to miało być miejsce spotkań. Jak miejscem spotkań ma zostać pusta przestrzeń? Niech popatrzy Pan na plac Grunwaldzki. To jest miejsce spotkań, a że rankiem tam menele siedzą to inna historia. Ale wieczorem można spotkać marznących chłopaków i mężczyzn czekających pod pomnikiem na wiecznie spóźniające się drugie połówki. Sam tak robiłem nawiasem mówiąc ;p

    Jakiś czas temu usunięto asfalt z chodników na Komunardów by odsłonić to co pod zostało schowane. Szkoda że postąpiliście niczym dawne władze i zamiast zieleni daliście mieszkańcom kamień.

    Wydaje mi się że w młodości był Pan zwyczajnym kopiącym piłkę na podwórku chłopakiem. Wątpie czy spodobałby się Panu w młodości ten plac. No chyba że postawić dwie bramki i byłoby lepsze boisko niż przy niektórych szkołach gdzie jeszcze asfalt zdziera kolana

    OdpowiedzUsuń
  2. - Nie znam lepszych wzorców do naśladowania w otoczeniu gotyckich katedr niż pochodzące z miast wymienionych krajów.
    - Dla spotkań z dziewczyną za przyszłym pomnikiem stworzono kameralną przestrzeń wśród zieleni. Proponuję skorzystać wiosną:)
    - Zadaniem szlaku świetlnego będzie w przyszłości „naprowadzanie” na pomnik, a obecnie podkreślanie jego braku. Coś na kształt wzmagania pragnienia.
    - Uwaga na temat pl. Piłsudskiego niezrozumiała.
    - W moich chłopięcych czasach w Świdnicy było sporo mniej boisk, ale nawet wtedy nie kopało się piłki przed katedrą. Nawiasem mówiąc, na skalniaku można było uprawiać jedynie piłkę górską, nie nożną:)

    OdpowiedzUsuń