czwartek, 10 czerwca 2010

Jednoznacznie proszę!

Żeby zakończyć wątek planu „Leśnej” (nie przypuszczałem, że poświęcę mu tak wiele uwagi), warto sformułować jeszcze kilka uwag na temat zobowiązania, jakie publicznie ogłosił prezydent Wojciech Murdzek oraz radni Wspólnoty Samorządowej. Treść tego dokumentu jest następująca. Podpisani pod nim oświadczają, że przez najbliższe 15 lat nie będą: „inicjować, przygotowywać, głosować za i w jakikolwiek sposób wspierać działań prowadzących do likwidacji któregokolwiek ogrodu działkowego położonego na terenie objętym planem „Leśna” w celu uzyskania terenu pod realizację inwestycji mieszkaniowych lub usługowych”. Ponadto do czasu zagospodarowania na cele rekreacyjne terenu wewnątrz kwartału Armii Krajowej/Głowackiego nie będą podejmować identycznych jak wyżej czynności na rzecz powstania w tym rejonie nowych budynków. Dodatkowo, żeby wykluczyć możliwość zarzutów o „podłączeniu się” w przyszłości do takich posunięć inspirowanych przez inne niż Wspólnota podmioty, zadeklarowano głosowanie w takich przypadkach na forum Rady Miejskiej przeciwko podobnym propozycjom.

Powodem podpisania deklaracji była chęć potwierdzenia, że podstawowe wymogi mieszkańców „czerwonych koszar” i działkowiczów będą spełnione. Pierwsi będą mieć pewność, że obecnie niezagospodarowany teren (rekordowej powierzchni 2,2 hektara) będzie urządzony w pożądanym przez nich celu, zanim ktokolwiek zacznie na jego obrzeżu budować kamienicę. Drudzy uzyskują komfort kilkunastoletniego, niezakłóconego użytkowania ogrodów. Jest on chyba wystarczający dla najstarszych działkowiczów, najbardziej związanych emocjonalnie ze swą ziemią.

Mimo tak jasnego postawienia sprawy, okazało się, że jednak są niejasności. Pomijam opinie tych, którzy dla zasady lub z ostrożności w każdym przypadku mówią „nie”. Ich przekonać rzeczowymi argumentami się nie da. Podobnie rzecz się ma z tymi, którzy negują konstruktywne rozwiązania z politycznego wyrachowania. Dla nich jakakolwiek deklaracja jest niezadawalająca, ponieważ racją ich działania jest tworzenie lub podsycanie konfliktów. Pozostaje dialog z tymi, którzy mówią: „deklaracja – owszem, ale mamy obiekcje”.

Najczęściej zgłaszaną jest ta, że podpisani pod deklaracją stanowią tylko część władz miasta, więc nie mogą gwarantować decyzji statutowych organów samorządowych. Ale przecież oni tego nie czynią, nie przypisują sobie nie swoich uprawnień! Nie deklarują niczego w imieniu całej rady. Mówią wyłącznie o tym, co osobiście zrobią lub czego nie zrobią. A nie są przecież anonimowi. Występują pod własnymi nazwiskami, znanymi na tyle w swoich środowiskach, że uzyskali poparcie wyborców. Niektórzy już kilkukrotnie. Na pewno nie zechcą tracić dobrego imienia, łamiąc dane słowo. A jeśli ktokolwiek czuje niedosyt, że jest nas zbyt mało (naszych radnych jest 9 w 23 osobowej radzie), niech może zapyta, czy podobną deklarację gotowi są podpisać radni innych ugrupowań. Przecież, jeśli wiarygodne są wyrazy poparcia złożone na ostatniej sesji działkowiczom przez SLD, Platformę i PiS, a radni Wspólnoty Samorządowej podpisują imiennie deklaracje, to kto może głosować w radzie za likwidacją działek? Nikt.

Innym zastrzeżeniem jest to, że w deklaracji nie napisano jednoznacznie, że działki pozostaną przez 15 lat niezagrożone. Uwzględniając uwagi zapisane wyżej, jasne jest, że podpisując się pod takim stwierdzeniem, autorzy deklaracji zaciągaliby zobowiązanie nie tylko za siebie, ale i pozostałych członków rady. Tego robić nie mogą. Jeśli jednak pozostałe kluby głośno występują przeciwko likwidacji ogrodów, a my piszemy, że nie będziemy inicjować, przygotowywać, wspierać i głosować za likwidacją, to jak może dojść do podjęcia decyzji Rady Miejskiej o likwidacji ogrodu?

Częste uwagi dotyczą także okresu ważności deklaracji. Podobno zaciągamy zobowiązania niemożliwe do realizacji. Niektórzy mówią, że za 15 lat Wojciech Murdzek nie będzie prezydentem, a Zofia Skowrońska-Wiśniewska radną. Bardzo możliwe. Jednak każdy przyzna, że szanse obecnego prezydenta na powtórny wybór są realne. Podobnie, z perspektywy lat, można powiedzieć, że skład rady po każdych wyborach bardzo się nie zmienia. Jest prawdopodobne, że większość radnych ponownie uzyska mandat. Ale nawet jeśli nie, to czy można zasadnie podważać prawdziwość składanej deklaracji? Jeśli pełniąc obecne funkcje, osoby podpisane nie będą inicjować, przygotowywać, wspierać itp., to po przegranych wyborach, tym bardziej nie będą tego robić. Przecież to jest logiczne. Skąd więc komentarze, że Wspólnota Samorządowa pewna jest swej wiecznej dominacji? Nic podobnego, nie mamy takiej pewności. Jeśli jednak kiedykolwiek wiodącą rolę pełnić miałyby inne siły, a wszystkie obecnie znane chcą utrzymania ogrodów, to kto może im zagrozić?

Projekt planu zagospodarowania przestrzennego „Leśna” wraca do porządku obrad na sesję 16 czerwca. Moim zdaniem zrobiliśmy bardzo wiele, aby przedstawić swe intencje, zamierzenia i argumenty na rzecz przyjęcia planu. Uważamy, że protestujący przeciwko jego zapisom nie mają realnych podstaw do obaw. Równie głęboko jesteśmy przekonani, że rozpatrywanie tego planu ma ewidentny podtekst wyborczy, chociaż wszyscy aktywni uczestnicy rozgrywki deklarują dystans wobec polityki. Pozostajemy w dalszym ciągu otwarci na dialog. Prezydent Wojciech Murdzek i ja spotkaliśmy się z działaczami Polskiego Związku Działkowców, żeby jeszcze dokładniej omówić temat. Wyraziliśmy gotowość spotkania ze wszystkimi działkowcami, nawet gdyby było ich kilkuset lub więcej. Propozycja ta pozostała dotychczas bez odpowiedzi. Szkoda, bo rzeczowa rozmowa mogłaby przedstawić zainteresowanym rzeczywisty stan spraw. Nie możemy jednak dłużej odkładać rozstrzygnięcia, ponieważ oprócz konsekwencji przyszłościowych, decyzja radnych będzie miała bardzo ważne znaczenia dla najbliższych miesięcy. Jeżeli plan zostanie przyjęty teraz, jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że jeszcze w tym roku sprzedamy za około 4 mln zł teren przy ul. Ceglanej. Natomiast, jeśli projekt planu nie będzie akceptowany w obecnej formie, plan trzeba będzie zmienić. Ze względu na ustawowe terminy procedury wprowadzania zmian, przewidzianego przy tworzeniu budżetu dochodu na ten rok nie wykonamy. Powstanie dziura budżetowa, której znaczenie każdy radny powinien rozumieć. Jaką decyzję podejmie Rada Miejska? Osobiście, nie mam nic przeciwko imiennemu głosowaniu. Przecież deklarację każdy podpisał sam, jawnie i z pełną odpowiedzialnością za swą postawę. Decydując o milionach złotych, teraz i w przyszłości, powinien zrobić to w sposób równie jednoznaczny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz