czwartek, 3 czerwca 2010

Dień pabiedy

Dień pabiedy – tak określano za czasów Związku Radzieckiego (a także później) obchody zakończenia II wojny światowej. Przez lata nadawano tym uroczystościom wielką rangę, zakłamując prawdziwą historię i unikając stawiania pytań, czy pabieda to na pewno zwycięstwo. A działo się to w kraju, w którym wszystko podobno robiono dla człowieka, bo zgodnie z linią partyjnej propagandy człowiek był dobrem najwyższym.

W tym roku 8 i 9 maja spędziłem w naszym partnerskim mieście na Ukrainie. Widziałem defiladę. Mogłem także z bliska przyjrzeć się, jak po prawie 20 latach niepodległości wygląda spuścizna po ustroju, który na sztandarach miał wypisane hasła troski o ludzi pracy oraz prawa kobiet, dzieci i emerytów. Szczerze polecam zwiedzanie tej części Europy. Szczególnie ludziom młodym i tym, którzy przyzwyczaili się narzekać na wszystko i wszystkich. I jedni i drudzy często nie chcą lub nie potrafią rozpoznać ewidentnego fałszu w świecie pozorów tworzonym przez krętaczy i oszustów. Jestem przekonany, że po powrocie będą w dużo większym stopniu odporni na populistyczną demagogię pojawiającą się ilekroć walczący o władzę cynicy (także w lokalnym samorządzie) chcą zjednać sobie ludzi, przedstawiając się jako obrońcy tzw. zwyczajnych obywateli.

Piszę o tym wszystkim, bo nie dają mi spokoju myśli o „dziwnej wojnie”, której poświęciłem poprzedni wpis. Zastanawiam się, w jakim stopniu mieszkańcy Świdnicy podatni są na prostackie chwyty propagandowe, których celem jest przeciwstawienie dobra pojedynczych osób i troski o miasto, jako całość. Prawie zawsze (z absolutnie nielicznym wyjątkami) dylemat taki jest fałszywy. Realnie nie ma go również w planie zagospodarowania przestrzennego dzielnicy „Leśna”. Ale to źle dla zainteresowanych konfliktem bojcom, więc próbują wmówić świdniczanom prawdziwość zmyślonych przez siebie, chwytliwych hasełek.
Najczęściej stosowane przedstawię w następnym wpisie. Ich wspólną cechą jest to, że
pozornie są wyrazem troski o „przeciętnego” obywatela. Jednak doprawdy trudno uwierzyć, że kilka miesięcy przed wyborami samorządowymi właśnie taka szlachetna motywacja spowodowała praktyczną zgodność działań radnych SLD, Platformy i PiS-u, dążących do odrzucenia planu „Leśnej”.

Wyłącznie głosami radnych Wspólnoty Samorządowej planu tego uchwalić się nie da, więc nasi oponenci są w tej chwili górą. Ale moim zdaniem, uzasadnione jest pytanie, czy ta ich obecna przewaga to pabieda, czy zwycięstwo. I kto rzeczywiście wygrywa? Bo niestety, przecież nie Świdnica – nasze wspólne dobro. Sięgając do zupełnie niedawnej przeszłości wiemy, jak życie zweryfikowało dążenia komunistycznych sprzedawców złudzeń i specjalistów od społecznej manipulacji. A przecież z wielką gorliwością zapewniali, że nikomu innemu nie leżą tak bardzo na sercu warunki życia „szarego” człowieka, nikt bardziej niż oni nie przejmuje się ludźmi i nie wsłuchuje się w ich opinie. Czy podobne nuty nie pobrzmiewały w płomiennych, pełnych egzaltacji wystąpieniach części radnych na ostatniej sesji Rady Miejskiej? Słuchając ich miałem nieodparte wrażenie, że chcąc przypodobać się zgromadzonej publiczności, wyraźnie zmierzają w kierunku „demokracji ludowej”. Przecież wbrew faktom, utwierdzali obecnych na sali działkowców w przekonaniu, że ich obawy o przyszłość są uzasadnione, ale SLD, Platforma i PiS będą ich bronić, nawet jeśli nie ma ku temu rzeczywistych powodów. Dzisiaj wiemy, że wszechobecna w poprzednim ustroju gra pozorów nie miała nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem, racjonalnością ekonomiczną i rzeczywistym szacunkiem dla człowieka – obywatela? Na Ukrainie, mimo upływu czasu, katastrofalne skutki działania rzekomych obrońców ludu są oczywiste, widoczne na każdym kroku. Dla nas, trochę mniej dotkniętych tym „najlepszym” z ustrojów, mogą stanowić przestrogę przed bezkrytycznym zaufaniem demagogom. Wierzę, że ta lekcja historii jest pouczająca dla roztropnych mieszkańców Świdnicy. Jestem przekonany, że opowiadają się oni za choćby małymi, czasem trudnymi do uzyskania, ale prawdziwymi zwycięstwami, a nie pozorną, ale pełną rozgłosu pabiedą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz