niedziela, 21 lutego 2016

Żeby nie żałować.


Możliwe, że wkrótce ktoś ogłosi rewelację: to nie pani Kiszczak przyniosła dokumenty do IPN, lecz pan Kaczyński w jej przebraniu. Ponadto, papiery  nie są autentykami pochodzącymi z „prywatnego” archiwum byłego szefa MSW, lecz osobiście podrobił je pan Macierewicz. Przesadzam, bo to byłby czysty absurd? I cóż z tego?

Pan Wałęsa od lat potyka się o własne kłamstwa, opowiadając kolejne, coraz bardziej kuriozalne historie o swoich powiązaniach (lub ich braku) z SB. Na dzisiaj obowiązuje wersja (ciekawe jak długo?), że nie pisał donosów, lecz pokwitował kiedyś odbiór pieniędzy od tajniaka, któremu chciał pomóc w rozliczeniu wydatków służbowych (sic!). Sądził, że facet jest z kontrwywiadu, a okazał się ubekiem (sic!). Czy ktoś w to uwierzy? Zwłaszcza, że przez lata bohater zaprzeczał jakimkolwiek, nawet najmniejszym kontaktom z tajnymi służbami?

Niektórzy udają, że wierzą. W 1990 roku mieli o panu Wałęsie opinię taką, jak przypominam w zamieszczonym na końcu linku. Od kiedy, jednak obóz polityczny, któremu przewodzili bracia Kaczyńscy zaczął odgrywać znaczącą rolę, Wałęsa używany był, jak użyteczna pałka do walenia po głowie krnąbrnych bliźniaków. I tak zostało do dzisiaj. Dla elit III RP nie ma najmniejszego znaczenia, że w ostatnich dniach nawet tak sprzyjający panu Wałęsie ludzie, jak Bogdan Lis, Krzysztof Pusz, Aleksander Hall potwierdzają fakt jego agenturalnych uwikłań w latach 70-tych. Antypisowców nie interesuje także, kiedy szef Solidarności „zerwał się ze smyczy” bezpiece, czy potem był szantażowany, z jakiego powodu obalił rząd Jana Olszewskiego, kto z jego prezydenckiej kancelarii skradł należące do IPN tajne dokumenty dotyczące agenta Bolka? Wrogowie PiS za wszelką cenę chcą wbić w świadomość Polaków to, co wyraził, wywołując zachwyt swego środowiska, pan Hołdys, a rozpowszechniły w sieci internetowe trole: Kaczyński to ch…j. To w zasadzie jest ich pointa każdej dyskusji, w której uczestniczą. Dlatego nie powinno zdziwić nikogo, jeśli nagle pojawi się news podobny w treści do pierwszego akapitu mojego tekstu. Wszystkie chwyty są dozwolone.

Nie wiem, po co pan Wałęsa, po długim okresie ciszy w sprawie swego życiorysu, ni z tego, ni z owego, wznowił dyskusję, wzywając do debaty na ten temat. Nie spekuluję, dlaczego wkrótce po tym, wdowa po gen. Kiszczaku nieoczekiwanie ujawniła skrywane dotychczas dokumenty. Jasne jest jednak, że to nie PiS sprowokował obecną zadymę. A jeszcze bardziej jest oczywiste, że nie służy ona polskiej racji stanu. Po pierwsze, rozbujane nastroje społeczne i możliwa w ich wyniku atmosfera niestabilności politycznej ewidentnie utrudniają realizację planu Morawieckiego. Bez tego, jest on trudny w realizacji, chociaż kluczowy dla suwerennego rozwoju gospodarczego Polski. Po drugie, wkrótce NATO podejmie strategiczne decyzje dotyczące rozmieszczenia swych wojsk i zasobów w Europie. Obraz Polski wewnętrznie skłóconej, a przez to nieprzewidywalnej, osłabia argumenty na rzecz militarnego wzmocnienia kraju i zwiększenia gwarancji bezpieczeństwa ze strony sojuszników.

Dlatego, stonowanie obecnych nastrojów jest ważne. Nie mam złudzeń, że zmieni się postępowanie cyników, którzy  działają z wrogości wobec PiS-u. Dla nich najważniejsze jest stworzenie wrażenia, że rządy tej partii to wyłącznie smoleński krzyż, dekomunizacja, teczki bezpieki itp. Nie specjalnie też wierzę, że zamilkną ludzie uważający, że byli przez lata poniewierani przez pana Wałęsę i jego stronników. Liczę jednak w rozsądek wszystkich pozostałych. Dlatego apeluję o wyciszenie tego typowo zastępczego sporu, który nie ma dobrego rozstrzygnięcia. Szczególnie osoby mające bardzo emocjonalny stosunek do Solidarności nie powinny dać się wykorzystywać, jako useful idiots (użyteczni idioci) nakręcający spiralę konfrontacji. Naprawdę, licytacja, kto był większym kozakiem w czasie komuny nie ma sensu, bo zawsze znajdą się ludzie, których świadectwo nas zadziwi. Poniżej link dotyczący takiego przykładu.  

Lech Wałęsa ma swoje ważne, przede wszystkim pozytywne, miejsce w historii. Jej dobrych kart nikt nie może zniszczyć skuteczniej niż on sam. My pilnujmy raczej, żeby z powodu własnej naiwności kiedyś nie żałować straconych szans.  

Świadectwo kawalera Krzyża Wolności I Solidarności


Gazeta Wyborcza o Lechu Wałęsie


 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz