niedziela, 28 lutego 2016

Czy ktoś jest przeciw?


W Clackton-on-Sea (partnerskim mieście Świdnicy) jest sympatyczny nadmorski bulwar.  Wśród ozdobnych roślin urządzono alejki ze stylowymi ławkami. Na ich oparciach zamocowano niewielkie metalowe tabliczki poświęcone jednostkom wojskowym, w których podczas II wojny światowej walczyli mieszkańcy dystryktu. Na deptaku postawiono także niewielki pomnik weteranów wojennych. Jego uroda może nie powala, ale dobrze współgra on z typowo rekreacyjnym charakterem otoczenia. W każdym razie, patriotyczna tożsamość Anglików budowana jest w tym miejscu niejako przez osmozę, podczas zwyczajnych zabaw i spacerów całych rodzin, dziadków z wnukami, czy zakochanych młodych par. Dzieje się to ciągle, choć bez zbytniego patosu, sztywniactwa i nadęcia.

Coś podobnego chciała zrobić w Świdnicy ekipa prezydenta Murdzka, wykorzystując przeznaczony do rewitalizacji skweru obok Banku Zachodniego. Niestety, zdążyliśmy wykonać tylko koncepcję uwzględniającą powstanie pomnika Polskiego Państwa Podziemnego. Potem przyszła nowa władza, która kontynuuje nasz zamysł kapitalnego remontu skweru, ale pozbawionego patriotycznego motywu. Nawet gorzej, bo projekt, który za chwilę będzie wdrażany, pozostawia nienaruszony obelisk, na którym po wojnie zawieszono czerwoną gwiazdę sławiącą armię sowiecką.

Czy zmiana władzy powoduje, że poprzedni pomysł automatycznie stał się zły? Moim zdaniem, nie. Dlatego sformułowaliśmy bardzo wyważony w treści apel do obecnej pani prezydent i radnych na rzecz dokończenia pierwotnego zamierzenia. Odzew na jego upublicznienie jest całkiem obiecujący. Podczas dzisiejszego biegu pamięci Żołnierzy Wyklętych bez problemu uzyskaliśmy prawie 250 podpisów pod petycją. Są jednak i inne reakcje.

Zdaniem prezydent Słaniewskiej-Moskal proponowana lokalizacja pomnika PPP jest zła, bo nie umożliwia odbycia tam masowych zgromadzeń. Rzecz jednak w tym, że myślenie pomysłodawców pomnika idzie w zupełnie innym kierunku. Nam nie chodzi o gigantyczny monument otoczony wielką przestrzenią, która w jakimś stopniu ożywać będzie jeden, dwa dni w roku, a poza tym zionąć będzie pustką. Nam chodzi o to, by wzorem Clackton-on-Sea przesłanie Polski Podziemnej docierało nie tyle wskutek  sporadycznych oficjalnych ceremonii, ale raczej w sposób bardzo naturalny, przez codzienne obcowanie z elementami przypominającymi to dziedzictwo. Zresztą, dla organizowania uroczystości wcale nie potrzeba mega placów, czego dowodem są coroczne obchody rocznicy Zbrodni Katyńskiej na niewielkim skwerze przy pl. Św. Małgorzaty.

Mocno zaskakuje alternatywna propozycja pani prezydent budowy pomnika PPP na miejscu pozostałości po mauzoleum niemieckiego pilota Manfreda von Richthofena. Zaledwie dwa tygodnie temu kierownik Referatu Turystyki UM ogłosił zamiar promowania Świdnicy właśnie poprzez wykorzystanie sylwetki Czerwonego Barona. Dlatego pomijając nawet wątpliwą stosowność umieszczania w tym miejscu kotwicy Polski Walczącej, nieuchronną konsekwencją takiej decyzji będą znaczne kontrowersje. Polskie Państwo Podziemne zamiast łączyć współczesnych Świdniczan, podzieli ich na pozornych kosmopolitów lansujących znanego w świecie asa lotnictwa i rzekomych zwolenników Ciemnogrodu, akcentujących przywiązanie do niepodległościowej tradycji. Czy potrzebujemy takich sporów?

Czy nie lepiej pozostać w zgodzie z pierwotnym, przemyślanym przez autorów i akceptowanym przez kombatantów pomysłem? Zwłaszcza, że proponujemy bardzo spokojny tryb pracy. W tym roku postulujemy zorganizowanie konkursu dla artystów, w wyniku którego wybrać można najlepszy projekt. W przyszłym roku nastąpiłaby jego realizacja. Wierzę, że w dobrej sprawie można wznieść się ponad polityczne antagonizmy i osobiste animozje. Czy ktoś jest przeciw?

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz