środa, 31 grudnia 2014

Tango miejskie.




Żaden dzień roku nie kojarzy się bardziej z tańcem niż 31 grudnia. Zacząłem sobie przypominać lekcje sprzed lat i podstawowe kroki pokazywane przez trenera. Na przykład tango: dwa wolne, potem dwa szybkie, wolny, znowu dwa szybkie i na końcu ponownie wolny.  Jednak ostatni dzień roku, to także czas podsumowań, a mnie wciąż „kręcą” sprawy miasta. Pewnie, dlatego połączenie dwóch dziedzin moich zainteresowań doprowadziło mnie do zaskakującego (także dla mnie samego) skojarzenia. Wydaje mi się, że pod wodzą obecnej prezydent Świdnicy, nowa władza postępuje w rytmie tanga. Czyż nie? Prześledźmy jej pierwsze kroki. Ja widzę je tak.

Pierwszy krok wolny- uchwalanie budżetu na 2015 rok. Można to było zrobić, jeszcze w grudniu, ale stwierdzono, że nie ma powodu do pośpiechu. Projekt przygotowany jeszcze przez prezydenta Murdzka (traktowany obecnie, jako prowizorium) zapewnia spokojne funkcjonowanie miasta. W związku z tym można jeszcze przez jakiś czas popracować nad zmianami, które spowodują, że prezydent Moskal-Słaniewska uzna, że budżet jest w pełni jej autorstwa. I bardzo dobrze.

Drugi krok wolny- dobór ekipy, która rządzić będzie Świdnicą przez najbliższe cztery lata. Wcześniej nie zdarzyło się w historii naszego samorządu, żeby w miesiąc po wyborach nie było wiadome, kto zostanie wiceprezydentem lub żeby nie powołano rzecznika prasowego. Zamiast tego jakieś dziwne funkcje w urzędzie zaczęły pełnić osoby, które nie miały do tego formalnych uprawnień. Na przykład stałym gościem prezydenta i pierwszego zastępcy oraz uczestnikiem „przesłuchań” urzędników przez Beatę Moskal-Słaniewską był Adam Markiewicz. Co więcej, poufne dokumenty osobowe trafiały do rąk osoby, o której się mówi, że w przyszłości będzie zajmowała się przetargami. Na razie pełniła rolę kogoś w rodzaju „personalnej”. 

Pierwszy krok szybki- ustalenie przez Radę Miejską wynagrodzenia nowej prezydent.  Chodzi oczywiście o szybkość, z jaką popierający ją radni uznali, że powinna zarabiać tyle, co poprzedni prezydent. Warto pamiętać, że Wojciech Murdzek takiej pensji doczekał się dopiero po sześciu latach sprawowania urzędu. Wcześniej zarabiał mniej i dopiero efekty jego pracy przekonały radnych do dania mu podwyżki. A skoro, mowa o pieniądzach, warto odnotować, że w niespełna trzy tygodnie po swoim zaprzysiężeniu pani prezydent zdążyła wypłacić nagrody pracownikom urzędu. Nie jakieś wielkie- najwyższa podobno wynosiła 1800 zł. To się nazywa szybkość w działaniu!

Drugi krok szybki połączony ze zwrotem do pozycji promenady- wycofanie się z deklaracji obniżenia mieszkańcom opłat za odpady komunalne. To naprawdę spektakularna „figura” zwrot. Wcześniej przedstawiciele SLD wielokrotnie twierdzili, że opłaty są zbyt wysokie, a miasto „dorabia” się na swych obywatelach. Siedem dni po zaprzysiężeniu Beaty Moskal- Słaniewskiej, podczas sesji Rady Miejskiej świdniczanie usłyszeli, że obniżenie opłat nie jest możliwe.

Krok wolny w pozycji otwartej promenady- ściśle wiąże się z poprzednim. Na tej samej sesji zadecydowano, że miasto jednak nie przejmie odpadów z nieruchomości niezamieszkałych (firmy, biura, działki). Najbardziej ucieszyli się ci, którzy obecnie pozbywają się śmieci po cichu, na koszt mieszkańców. Pozostaną bezkarni przynajmniej jeszcze przez pół roku. Ogłoszono, bowiem że tyle czasu potrzebuje nowa władza, żeby przeanalizować sprawę.  Dziwię się, bo nowy wiceprezydent pracował kilka lat w PUO, więc chyba ma niezłą orientację w sytuacji. Nad czym będą się, więc zastanawiać rządzący Świdnicą? Nie mam pojęcia, bo wszystkie analizy i propozycje korekt zostały przygotowane i czekały tylko na wdrożenie. Na pocieszenie obywatelom „robionym w jelenia” zapowiedziano przeprowadzenie jakiś kontroli, które mają ukrócić nielegalne pozbywanie się odpadów. To niedorzeczność nadająca się na określenie „ściema” roku. O szczegółach w innym wpisie, bo nie da się tego wyjaśnić w dwóch zdaniach.

Krok szybki- „pogonienie” wykonawcy przebudowy Parku Centralnego. Akurat w tym przypadku nowa władza nie marudziła. Ponieważ firma nie trzymała się harmonogramu (opóźnienie około miesiąca), miasto odstąpiło od umowy. Mogło tak postąpić, ale czy powinno? Wykonawca jest dosyć wiarygodny, a inwestycja realizowana jest wyłącznie ze środków budżetu, nie ma więc żadnego zagrożenia, że z powodu zmiany terminu stracimy jakieś dofinansowanie. Nadrobienie zaległości w trochę martwym sezonie zimowym jest dosyć prawdopodobne. A jeśli nawet się to nie uda, zakończenie inwestycji miesiąc lub dwa później nie będzie chyba wielkim nieszczęściem. Zwłaszcza, że ponowienie przetargu i wyłonienie nowego wykonawcy także zajmie podobny okres czasu. Powstaje jednak ryzyko, że zapłacimy zdecydowanie więcej. Firma „Zbylbruk” była tańsza nawet o ponad 2.5 mln zł od konkurencyjnych i nie zgłaszała w trakcie przetargu uwag do dokumentacji. Nie jestem pewien, czy podobnie postąpią inni uczestnicy ponowionego postępowania? W każdym razie ja na miejscu obecnych władz, nie spieszyłbym się tak bardzo z unieważnieniem umowy. Wygrać możemy na tym niewiele, a przegrać całkiem sporo.

Ponowny krok szybki- zapowiedzi dodatkowych pieniędzy na oświatę. Na spotkaniu z dyrektorami szkół nowa prezydent zapowiedziała dodanie im pieniędzy. Mają być jednak skierowane nie wprost na edukację dzieci, lecz na …..dodatkowe etaty administracyjne! Złośliwi twierdzą, że trzeba gdzieś upchać ludzi, którym się obiecało pomóc. Wkrótce przekonamy się, czy to prawda.   

Ostatni wolny krok i przyjęcie pozycji zamkniętej- spowolnienie wydawania Kart Dużej Rodziny. Program ten szczególnie doceniany przez prezydenta Murdzka wymyślono i wdrożono w Świdnicy wcześniej niż w całej Polsce. Zwróciło to uwagę na Świdnicę, a w dowód uznania otrzymaliśmy nagrodę w wysokości 350 tys. zł nagrody. Pracownik urzędu, który zajmował się tworzeniem i wydawaniem tych kart świdniczanom dowiedział się dzisiaj, że nie będzie z nim przedłużona umowa o pracę na dalsze miesiące. Gdyby nie poprzedni krok, może uwierzyłbym, że celem jest walka z biurokracją.

No to sobie potańczyliśmy. Na razie to pierwsze, jeszcze trochę nieśmiałe takty miejskiego tanga. Sadzę, że w miarę upływu czasu zobaczymy naprawdę „nieziemskie” figury. A że, ten taniec może być jednak piękny, można się przekonać oglądając choćby film pod poniższym linkiem. Tyle tylko, że nie każdy jest Antonio BanderasemJ

https://www.youtube.com/watch?v=6lAKlYTQVKY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz