niedziela, 7 grudnia 2014

Czwarta kwarta.




W piątek ostatecznie rozstałem się z moim dotychczasowym miejscem pracy – Urzędem Miejskim. Było to dla mnie ważnych dwanaście lat życia. Dlatego nie ukrywam, że z żalem opuszczam funkcję w sprawowanie, której zaangażowałem całe swoje serce i umiejętności. Staram się unikać zbędnego patosu, ale wyznam, że bycie wiceprezydentem mojego miasta uważałem zawsze za coś zdecydowanie więcej niż tylko jedną z możliwych opcji zatrudnienia. Pewnie z tego powodu tak trudno mi się stąd odchodzi.

Szczerze dziękuję wszystkim moim współpracownikom. To bardzo liczna grupa ludzi. Osiągnięcia minionych trzech kadencji są rezultatem ich pracy, do której dołożyłem cząstkę siebie. Nie wymienię żadnego nazwiska, ale szczególne cenię sobie kreatywność, zaangażowanie i rzetelność kilku osób, które w największym stopniu przyczyniły się do sukcesu Świdnicy w dziedzinach odpowiadających mojemu zakresowi obowiązków. To przede wszystkim ze względu na nich, użyłem słowa „sukces”, chociaż niezwykle rzadko to robię.  Elementarna sprawiedliwość domaga się uznania rzeczywistej wartości ich pracy. A przecież, może się zdarzyć, że wkrótce usłyszą inne oceny swojego dorobku. Oby tak nie było.

Powszechnie znana jest moja wielka rezerwa wobec SLD sięgającego obecnie po władzę w mieście. Niemniej życzę im powodzenia, bo Świdnica jest jedna. Dlatego zaproponowałem nowej pani prezydent odbycie spotkania z moim następcą Markiem Suwalskim. Chcę przekazać mu listę spraw, według mnie, najpilniejszych do podjęcia. Choć miasto pozostawiamy w bardzo dobrej pozycji wyjściowej do kontynuacji rozwoju, jest i będzie, nad czym pracować. Przyznam, że odczuwam pewną ulgę ( to dla mnie jedyne pozytywny rezultat obecnej zmiany), że od dzisiaj już nie będzie ciążyła na mnie odpowiedzialność za tak wiele rzeczy. Nigdy od takiej odpowiedzialności nie uciekałem, co wielokrotnie irytowało moich krytyków. Z tego też powodu często zarzucali mi krnąbrność i arogancję. Od teraz ktoś inny będzie się starał zaspokoić oczekiwania mieszkańców - wszystkie oczekiwania. Dobrze, jeśli sprosta nadziejom rozbudzonym podczas kampanii wyborczej.

Ostatnie dni w urzędzie to czas pożegnań. Niektórych bardzo wzruszających. Dostałem kilka rzeczy na pamiątkę. To przypomniało mi sytuację z początku mojej pracy. Nie wiem skąd, moi współpracownicy dowiedzieli się, że pogrywam jeszcze w koszykówkę. Na imieniny kupili mi piłkę do kosza. Bardzo fajną, skórzaną. Był na niej znaczek NBA- najlepszej ligi na świecie. Nie mówiłem tego wtedy, ale potraktowałem ich gest, jako wyzwanie bycia dobrym w tym, czego się podjąłem.

Pewnie wszyscy wiedzą, że mecze koszykówki składają się z czterech części. Dlatego teraz, używając przenośni, ale z pełnym przekonaniem, mogę stwierdzić, że po trzech kwartach rozgrywki o swą pomyślność Świdnica zdecydowanie prowadzi. Tuż przed decydującą kwartą kluczowi zawodnicy naszej drużyny zostali posadzeni na miejscach dla kibiców. Na boisku pojawili się dotychczasowi rezerwowi. Bardzo chcę, żeby wykorzystali ogromną szansę na zwycięstwo i mieli w nim swój rzeczywisty udział. Jednak, biada im, jeśli nie wykorzystają obecnego korzystnego rezultatu i spowodują porażkę w meczu prawie już wygranym. Przynajmniej ja nie potrafiłbym im tego zapomnieć.

1 komentarz:

  1. Przecież to nie będzie decydująca i ostatnia kwarta :) Przed nami jeszcze wiele tych decydujących nie-kwart, a czterolatek :)

    OdpowiedzUsuń