Odpady komunalne- czy może być nudniejszy temat do opisania
na blogu? I właściwie kogo to obchodzi?
Obchodzi mnie i nie jestem sam. Również nowa pani prezydent
jest sprawą bardzo zainteresowana. W kampanii wyborczej, a także zaraz po
zaprzysiężeniu stwierdziła, że miasto nie będzie się zajmowało odpadami
komunalnymi wytwarzanymi przez firmy, instytucje publiczne itp. Jutro mają jej
decyzję przyklepać radni, unieważniając uchwały podjęte przez Radę Miejską
kilka miesięcy temu.
Jakie są tego powody? Pani prezydent stwierdziła, że miasto
ma wystarczająco dużo zadań, więc nie powinno przejmować kolejnych obowiązków, skoro
z gospodarką odpadami jest nieźle.
Krótko mówiąc - po co dodawać sobie niepotrzebnej pracy? Szkoda „prądu”.
To uzasadnienie pozornie brzmi dość logicznie, ale niestety,
nie jest prawdziwe. Dlaczego? Bo znaczna część odpadów pochodzących z
nieruchomości niezamieszkałych (firmy, biura itp.) jest podrzucana do
pojemników przeznaczonych dla zabudowy mieszkaniowej. Wynikają z tego dwa
problemy- częsty bałagan i płacenie przez mieszkańców za nie swoje śmieci.
Najpierw o pieniądzach. Jak wiadomo,
za odbiór śmieci z wytwarzanych w gospodarstwach domowych mieszkańcy płacą tzw.
podatek śmieciowy na podstawie składanych przez siebie deklaracji. Takiego
obowiązku nie mają właściciele nieruchomości niezamieszkałych. W związku z tym,
często nie wiadomo ( i nie ma sposobu na
ustalenie tego), ile odpadów produkują i gdzie mają swoje pojemniki. Nierzadko
w ogóle ich nie posiadają, co wykazywały kontrole przeprowadzane w pierwszej
połowie roku. W rezultacie firma śmieciowa wywożąc odpady z gospodarstw
domowych, przy okazji usuwa wszystkie pozostałe, za które nikt nie płaci, albo
robi to w wysokości symbolicznej. W rezultacie i tak płacą lokatorzy i
właściciele mieszkań, tyle że za pośrednictwem budżetu miasta. To chcieliśmy
zmienić od styczna – płacić mieli wszyscy. Jednak nowa władza postanowiła
inaczej.
Obawiam się, że będzie
jeszcze gorzej niż dotychczas, gdyż zmienił się sposób rozliczania ze
„śmieciarzami” wyłonionymi w przetargu. Ponieważ do tej pory odbierali odpady
wyłącznie od mieszkańców, miasto płaciło miesięczny, stały ryczałt oszacowany
przez firmy śmieciowe na podstawie ilości obsługiwanych ludzi i średniej ilości
wytwarzanych przez osobę odpadów. Ponieważ w 2015 roku planowaliśmy przejąć
odpady także od nieruchomości niezamieszkałych, a nie mieliśmy żadnych danych
niezbędnych do określenia, ile tych odpadów będzie, metoda płacenia miała być
inna. W przetargach rozstrzygniętych w ostatnim czasie ustalono cenę
jednostkową za tonę odebranych śmieci. Oznacza to, że im więcej odpadów uda się
komuś podrzucić do pojemników obsługiwanych przez miasto, tym bardziej
mieszkańcy dostaną po kieszeni.
Teraz o bałaganie. Skoro różne podmioty podrzucają „z
partyzanta” swoje odpady np. kartony z opakowań, nie sposób zorganizować
sensownego systemu ich sprzątania. Pojemniki nagle, w nieregularnych odstępach
czasu stają się przepełnione lub wokół nich pojawiają
się odpady składowane w workach, kartonach lub rzucane luzem. Można reagować
tylko po fakcie, jeśli zgłosi go mieszkaniec, Straż Miejska lub zauważy to
kontrolujący miasto urzędnik. Powstaje bałagan, a jego usunięcie jest zlecane
doraźnie, co oznacza zwiększone wydatki.
Oczywiście, opisane zjawiska w największym stopniu dotyczą
centrum miasta. Faktem jest także, że
zwłaszcza tutaj obiektywną trudnością jest ustawienie odrębnych pojemników dla
każdego podmiotu. Jest ich ogromna ilość, a miejsca bardzo mało. Dlatego
jedynym sensownym rozwiązaniem jest ustawienie wspólnych pojemników dla
mieszkańców, firm, sklepów, biur itp. Jednak bez przejęcia wszystkich odpadów
przez miasto nie da się tego zorganizować i rozliczyć. Nie można, bowiem,
pogodzić opróżniania tych pojemników przez firmę „miejską” i jednocześnie przez
inne firmy działające według dowolnego uznania np. przedsiębiorców. Ze względów organizacyjnych musi być jeden
operator i jeden płatnik, który wie, jaką „składkę” mają mu wszyscy wpłacić i
pilnuje tego.
Tak wygląda realna sytuacja. Można udawać, że się nie widzi
obecnych mankamentów lub próbować pokonać istniejące trudności. Rozwiązaniem z
powodzeniem praktykowanym w wielu miejscach w Polsce (także na Dolnym Śląsku),
jest przejęcie przez miasto odpowiedzialności za wszystkie odpady komunalne. W
Świdnicy jest to także możliwe, gdyż w ostatnich tygodniach dopracowano
szczegóły i poprawiono błędy, których nie ustrzegliśmy się w uchwałach
przyjętych w sierpniu. Zaletą takiego podejścia do sprawy jest to, że każdy podmiot
płaci, ile powinien. Nie ma, więc motywacji do oszukiwania, a weryfikacja
wypełniania obowiązków jest w miarę łatwa. Alternatywą jest ogromna rozbudowa
systemu kontroli, stosowanie monitoringu itp., które i tak okażą się
nieskuteczne zarówno pod względem porządku, jaki i elementarnej sprawiedliwości.
Niemniej wymagać będą stałego wykonywania dodatkowej wielkiej pracy, a przecież
tego właśnie pani prezydent chciała uniknąć. Czyż nie?
Na marginesie, warto zwrócić uwagę, że w porządku obrad wtorkowej
sesji nie ma korekty wysokości opłat za gospodarowanie odpadami. W ostatnich
miesiącach SLD wielokrotnie twierdziło, że są za wysokie, a miasto dorabia się
na obywatelach. Czy coś się w tym względzie zmieniło po 30 listopada? To
znamienne, że w dziedzinie gospodarki odpadami pierwsze decyzje utrwalają
„szarą strefę” przedsiębiorców kosztem właścicieli i najemców mieszkań. Jednak
bądźmy cierpliwi. Może nie jest to ostatnie słowo w kategorii „bliżej ludzi”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz