wtorek, 16 grudnia 2014

Bliżej ludzi- część pierwsza



Odpady komunalne- czy może być nudniejszy temat do opisania na blogu? I właściwie kogo to obchodzi?

Obchodzi mnie i nie jestem sam. Również nowa pani prezydent jest sprawą bardzo zainteresowana. W kampanii wyborczej, a także zaraz po zaprzysiężeniu stwierdziła, że miasto nie będzie się zajmowało odpadami komunalnymi wytwarzanymi przez firmy, instytucje publiczne itp. Jutro mają jej decyzję przyklepać radni, unieważniając uchwały podjęte przez Radę Miejską kilka miesięcy temu.

Jakie są tego powody? Pani prezydent stwierdziła, że miasto ma wystarczająco dużo zadań, więc nie powinno przejmować kolejnych obowiązków, skoro z  gospodarką odpadami jest nieźle. Krótko mówiąc - po co dodawać sobie niepotrzebnej pracy? Szkoda „prądu”.
To uzasadnienie pozornie brzmi dość logicznie, ale niestety, nie jest prawdziwe. Dlaczego? Bo znaczna część odpadów pochodzących z nieruchomości niezamieszkałych (firmy, biura itp.) jest podrzucana do pojemników przeznaczonych dla zabudowy mieszkaniowej. Wynikają z tego dwa problemy- częsty bałagan i płacenie przez mieszkańców za nie swoje śmieci.

Najpierw o pieniądzach. Jak wiadomo, za odbiór śmieci z wytwarzanych w gospodarstwach domowych mieszkańcy płacą tzw. podatek śmieciowy na podstawie składanych przez siebie deklaracji. Takiego obowiązku nie mają właściciele nieruchomości niezamieszkałych. W związku z tym, często nie wiadomo ( i nie ma sposobu na ustalenie tego), ile odpadów produkują i gdzie mają swoje pojemniki. Nierzadko w ogóle ich nie posiadają, co wykazywały kontrole przeprowadzane w pierwszej połowie roku. W rezultacie firma śmieciowa wywożąc odpady z gospodarstw domowych, przy okazji usuwa wszystkie pozostałe, za które nikt nie płaci, albo robi to w wysokości symbolicznej. W rezultacie i tak płacą lokatorzy i właściciele mieszkań, tyle że za pośrednictwem budżetu miasta. To chcieliśmy zmienić od styczna – płacić mieli wszyscy. Jednak nowa władza postanowiła inaczej.

Obawiam się, że będzie jeszcze gorzej niż dotychczas, gdyż zmienił się sposób rozliczania ze „śmieciarzami” wyłonionymi w przetargu. Ponieważ do tej pory odbierali odpady wyłącznie od mieszkańców, miasto płaciło miesięczny, stały ryczałt oszacowany przez firmy śmieciowe na podstawie ilości obsługiwanych ludzi i średniej ilości wytwarzanych przez osobę odpadów. Ponieważ w 2015 roku planowaliśmy przejąć odpady także od nieruchomości niezamieszkałych, a nie mieliśmy żadnych danych niezbędnych do określenia, ile tych odpadów będzie, metoda płacenia miała być inna. W przetargach rozstrzygniętych w ostatnim czasie ustalono cenę jednostkową za tonę odebranych śmieci. Oznacza to, że im więcej odpadów uda się komuś podrzucić do pojemników obsługiwanych przez miasto, tym bardziej mieszkańcy dostaną po kieszeni.  

Teraz o bałaganie. Skoro różne podmioty podrzucają „z partyzanta” swoje odpady np. kartony z opakowań, nie sposób zorganizować sensownego systemu ich sprzątania. Pojemniki nagle, w nieregularnych odstępach czasu stają się przepełnione lub wokół nich pojawiają się odpady składowane w workach, kartonach lub rzucane luzem. Można reagować tylko po fakcie, jeśli zgłosi go mieszkaniec, Straż Miejska lub zauważy to kontrolujący miasto urzędnik. Powstaje bałagan, a jego usunięcie jest zlecane doraźnie, co oznacza zwiększone wydatki. 

Oczywiście, opisane zjawiska w największym stopniu dotyczą centrum miasta. Faktem jest także, że zwłaszcza tutaj obiektywną trudnością jest ustawienie odrębnych pojemników dla każdego podmiotu. Jest ich ogromna ilość, a miejsca bardzo mało. Dlatego jedynym sensownym rozwiązaniem jest ustawienie wspólnych pojemników dla mieszkańców, firm, sklepów, biur itp. Jednak bez przejęcia wszystkich odpadów przez miasto nie da się tego zorganizować i rozliczyć. Nie można, bowiem, pogodzić opróżniania tych pojemników przez firmę „miejską” i jednocześnie przez inne firmy działające według dowolnego uznania np. przedsiębiorców.  Ze względów organizacyjnych musi być jeden operator i jeden płatnik, który wie, jaką „składkę” mają mu wszyscy wpłacić i pilnuje tego.  

Tak wygląda realna sytuacja. Można udawać, że się nie widzi obecnych mankamentów lub próbować pokonać istniejące trudności. Rozwiązaniem z powodzeniem praktykowanym w wielu miejscach w Polsce (także na Dolnym Śląsku), jest przejęcie przez miasto odpowiedzialności za wszystkie odpady komunalne. W Świdnicy jest to także możliwe, gdyż w ostatnich tygodniach dopracowano szczegóły i poprawiono błędy, których nie ustrzegliśmy się w uchwałach przyjętych w sierpniu. Zaletą takiego podejścia do sprawy jest to, że każdy podmiot płaci, ile powinien. Nie ma, więc motywacji do oszukiwania, a weryfikacja wypełniania obowiązków jest w miarę łatwa. Alternatywą jest ogromna rozbudowa systemu kontroli, stosowanie monitoringu itp., które i tak okażą się nieskuteczne zarówno pod względem porządku, jaki i elementarnej sprawiedliwości. Niemniej wymagać będą stałego wykonywania dodatkowej wielkiej pracy, a przecież tego właśnie pani prezydent chciała uniknąć. Czyż nie?

Na marginesie, warto zwrócić uwagę, że w porządku obrad wtorkowej sesji nie ma korekty wysokości opłat za gospodarowanie odpadami. W ostatnich miesiącach SLD wielokrotnie twierdziło, że są za wysokie, a miasto dorabia się na obywatelach. Czy coś się w tym względzie zmieniło po 30 listopada? To znamienne, że w dziedzinie gospodarki odpadami pierwsze decyzje utrwalają „szarą strefę” przedsiębiorców kosztem właścicieli i najemców mieszkań. Jednak bądźmy cierpliwi. Może nie jest to ostatnie słowo w kategorii „bliżej ludzi”. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz