środa, 22 stycznia 2014

Miasto dobroczynności, atletów i optymizmu.

Dzięki wynikom głosowania nad budżetem obywatelskim dowiedzieliśmy się ciekawych rzeczy o świdnickiej społeczności. Bez ryzykownych uogólnień zwracam uwagę na kilka faktów.



Przede wszystkim okazało się, że do głosowania poszedł (statystycznie) co trzeci uczestnik wyborów samorządowych. Wynik ten budzi szacunek, choć wcale nikt nie był pewien tak dobrego wyniku. Wprawdzie mieszkańcy zgłosili bardzo wiele projektów, co świadczyć mogło o ponadprzeciętnej aktywności, ale zainteresowanie spotkaniami organizowanymi w dzielnicach było raczej umiarkowane. Prawie 12.5 procentowa frekwencja przekonuje o słuszności zastosowanej przez nas zasady: jeśli składa się mieszkańcom poważną propozycję, można liczyć na poważną odpowiedź.



Bezapelacyjnym zwycięzcami głosowania zostały projekty, których istotą jest niesienie pomocy jej potrzebującym. Ilość głosów oddanych na hospicja, domy opieki i pomocy oraz schronisko dla zwierząt (także je zaliczam do tej kategorii) wskazuje, że jesteśmy pod tym względem bardzo wrażliwi. Byłoby ewidentnym uproszczeniem tłumaczenie, że to głównie seniorzy pod wpływem agitacji z ambony przesądzili sprawę. Wszakże każdy uczestnik mógł wskazać do trzech inwestycji. Fakt, że w pierwszej piątce najwyżej punktowanych zadań aż cztery dotyczyły tej dziedziny, poddaje w wątpliwość wskazaną tezę. Ogromna bezwzględna liczba głosów oddanych na nie całkowicie takie twierdzenia obala. Po prostu, jako świdniczanie pokazaliśmy swoje prawdziwe, być może dotychczas nieuświadamiane sobie, oblicze wobec problemu cierpienia i samotności.



Rozstrzygnięcia w dzielnicach są chyba dość zaskakujące. Pewnie można było przewidzieć, że wielu świdniczan zagłosuje na projekty dotyczące poprawy stanu chodników. Jednak zadziwiająco wysoko punktowane były propozycje budowy siłowni plenerowych. Aż sześć razy znalazły się one w pierwszej trójce najwyżej ocenianych zadań na poszczególnych listach. Wygląda na to, że na dobre zapanowała moda na zdrowy styl życia. Ciekawe jest jednak, czy te preferencje w głosowaniu potwierdzi realne życie i czy rzeczywiście świdniczanie będą gremialnie korzystać z urządzeń, które w tym roku zostaną zamontowane w różnych punktach miasta.



Chyba poniżej oczekiwań wypadły zadania, które, jeśliby polegać na częstotliwości mówienia o nich przez osoby uważające się za rzeczników mieszkańców, powinny być zwycięzcami konsultacji. Dobrym przykładem jest monitoring miejski. Chyba nie było w ostatnich latach spotkania z mieszkańcami w jakiejkolwiek dzielnicy bez głosu domagającego się znaczącego zwiększenia ilości zainstalowanych kamer. Okazało się jednak, że zgłoszono do budżetu obywatelskiego tylko pięć takich propozycji. Dwie z nich uzyskały dobry wynik, choć nie przebiły się wśród innych. Natomiast, trzy wnioski dotyczące monitoringu nie wywołały specjalnego zainteresowania.



Jeszcze jaskrawiej widać ten problem na przykładzie propozycji ustawienia w różnych punktach miasta stojaków na rowery. Moim zdaniem jest to racjonalne. Pamiętam jednak, że podczas jednej z komisji Rady Miejskiej część radnych i zaproszeni goście powołując się na domniemaną wolę mieszkańców nie mogli mi wręcz darować, że natychmiast nie wdrażam w życie ich propozycji. Nie wiem, co powiedzą teraz. Na ponad 6200 głosujących w budżecie obywatelskim, zadanie to wskazało jedynie 15 osób.



Bardzo nikłe zainteresowanie dotyczyło tak ważnej dziedziny, jak budownictwo mieszkaniowe. W ostatnich latach niezbyt wiele się działo, więc potrzeby są wielkie. Mimo tego złożono tylko dwa projekty, które zyskały bardzo nikłe poparcie. W szczególności konsternację może budzić fakt, że za wybudowaniem budynku socjalnego głosowały jedynie 82 osoby. Przypomnę, że kolejka na listach oczekujących liczy grubo ponad 300 pozycji.



Generalnie, względnie słabym poparciem cieszyły się projekty, które dotyczyły infrastruktury, zadań wpływających na rozwój miasta lub bardziej skomplikowanych problemów niż tylko zaspokojenie doraźnych potrzeb odczuwanych przez sporą część mieszkańców. Odwołując się ponownie do pracy Rady Miejskiej wskazać można pakiet zadań dotyczący rewitalizacji kwartałów w zabudowie staromiejskiej. Wielu radnych oraz przedstawiciele świdnickich przedsiębiorców powołując się na opinię bezpośrednio zainteresowanych, zgadzało się z naszym poglądem, że zagospodarowanie tych przestrzeni ma ogromne znaczenie, choćby dla rozwiązania problemu parkowania samochodów. To z kolei wpływa na ożywienie centrum miasta. Pytano mnie nawet, kiedy wreszcie Miasto się tym zajmie. A co na ten temat sądzą świdniczanie? Na 6 projektów tego rodzaju zagłosowało łącznie nieco powyżej 200 mieszkańców. Jest to wynik bardzo mizerny. Warto, żeby nad tymi liczbami zastanowili się zwłaszcza ci, którzy postulują coroczne zwiększanie puli pieniędzy przeznaczonych na budżet obywatelski. Dla mnie jest jasne, że warto dać wszystkim obywatelom prawo współdecydowania o znaczącej części wydatków inwestycyjnych. Nie mam jednak złudzeń, że w ten sposób właściwe finansowanie uzyska cała masa zadań, których realizacja jest bardzo, ale to bardzo uzasadniona.



Świetną ilustracją, o co mi chodzi, może być inwestycja, która otrzymała najmniej głosów- tylko 2. Rzecz dotyczy rozwoju turystyki, która w zgodnej opinii bardzo wielu mieszkańców powinna być naszym atutem. Ewidentną barierą w zwiększeniu ilości turystów jest brak parkingu dla autokarów. Radny Mariusz Barcicki zaproponował (według mnie bardzo słusznie) jego stworzenie w bliskości katedry. W urzędzie powstała koncepcja zatoki postojowej obok Banku Zachodniego. Opowiedziało się za jej realizacją dwoje mieszkańców. To powinno dawać do myślenia. I nie zmieni sytuacji odbycie podczas kolejnej edycji budżetu obywatelskiego szeregu dyskusji z udziałem mieszkańców. Zawsze liczba głosujących wielokrotnie przewyższać będzie ilość uczestników debat.



Na koniec akcent, być może świadczący o wielkim optymizmie świdniczan. Oddawali swe głosy kompletnie nie zważając na występujące przy wielu inwestycjach ostrzeżenia, że ich realizacja napotkać może na trudności. Najwyraźniej uznali, że jeśli wyrażą swą wolę, prezydent i jego ekipa znajdą skuteczną metodę wprowadzenia jej w życie. To spory kredyt zaufania. W tym roku zwycięskie projekty hospicjów najprawdopodobniej uda się realizować. Jednak na wypadek, gdyby w kolejnych latach miały wygrać pomysły jeszcze bardziej skomplikowane pod względem prawnym, finansowym lub technicznym, warto się zastanowić nad sensownymi ograniczeniami inwencji wnioskodawców składających swe propozycje. To bardzo delikatna materia. Jestem jednak przekonany, że jeśli zdarzyłby się przypadek nie wykonania zwycięskich inwestycji, rozczarowanie byłoby ogromne. Stawiałoby ono pod znakiem zapytania całą ideę budżetu obywatelskiego.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz