czwartek, 31 stycznia 2013

Świdnica "zdziczeje".

Prawdopodobnie już niedługo będziemy świadkami znaczącego „zdziczenia” Świdnicy. To określenie tylko pozornie jest pejoratywne. Odnosi się, bowiem do pomysłu wykorzystania dzika występującego w herbie do budowania sympatycznego klimatu naszego miasta.

Autorem jednej z dwóch prac wyróżnionych w konkursie na rzeźbę dla skweru przy ul. Franciszkańskiej okazał się młody świdnicki architekt Aleksander Mazij. Dlatego właśnie jemu postanowiliśmy zaproponować przygotowanie ostatecznego projektu, inspirowanego obiema zwycięskimi propozycjami. Wczoraj spotkałem się z panem Aleksandrem Mazijem. Przedstawiłem mu koncepcję, którą wcześniej uzgodniliśmy wśród pracowników urzędu. Okazało się, że jest ona bardzo zbieżna z jego wizją. Dlatego szybko znaleźliśmy wspólny język.

Według pracy konkursowej w centrum skweru miało pojawić się stadko bardzo naturalistycznie przedstawionych młodych dzików pod opieką osobnika wyjątkowo dorodnego, właściwego dla powagi miejskiego herbu. Pierwotny zamysł zostanie nieco zmodyfikowany. Żeby uwzględnić kontekst sąsiadującej z placem biblioteki, czeredka będzie stylizowana na grupkę bywalców tej instytucji. Dlatego maluchy będą miały przy sobie rekwizyty świadczące o ich kulturalnych upodobaniach. Być może któryś przysiądzie na skrzyni pamięci świdniczan, żeby poczytać książkę. Pan Aleksander Mazij  ma zaprojektować całość w taki sposób, żeby dokumentacja ta była wystarczająca dla zlecenia wykonania odlewów w brązie i solidnego ich zamontowania w miejscu przeznaczenia.

Jednak to nie koniec wczorajszych ustaleń. Uzgodniliśmy, że warto, aby dziki bardziej weszły w miasto. Już ładne parę lat temu w Lindau nad Jeziorem Genewskim widziałem realizację podobnego pomysłu. Piękną starówkę miejską zdominowały figury krów wystrojonych stosownie do miejsca ich postoju. Na przykład obok restauracji znajdowała się krowa- kucharz, przy sklepie z butami krowa – szewc, a porządku pilnowała krowa – policjant. Coś podobnego, pośredniego pomiędzy niemieckimi krowami i wrocławskimi krasnalami chcemy zaproponować w Świdnicy. Figurki dzików umieszczone zostaną w niektórych, charakterystycznych punktach miasta. Nie będziemy się o nie potykać, lecz raczej je odkrywać. Ich wielkość i wygląd będzie taki, jak ich kuzynów z ul. Franciszkańskiej. Każdy dziczek będzie inny, lecz zawsze wykonany w sposób budzący uśmiech. Wyobraźnia praktycznie nie stawia ograniczeń w wymyślaniu ciekawych propozycji. Na przykład obok piwiarni „Bunkier” dobrze prezentowałby się dziczek z kuflem piwa. Przy którymś z zakładów fryzjerskich sympatyczne skojarzenia budziłby zwierzak trzymający nożyczki i grzebień. A nie zabraknie pewnie pomysłów na lokalizację ciekawych postaci obok poczty, kina, dworca kolejowego itp.  

Proces „zdziczenia” Świdnicy powinien przebiegać stopniowo, bez nadmiernego pośpiechu. W tym roku, oprócz rzeźby na skwerze wystarczyłoby chyba ustawienie może jednej, najwyżej dwóch figur. W kolejnych latach mogłoby przybywać ich po trzy lub cztery. W sumie nie warto przekraczać liczby kilkunastu. O to, gdzie i jakie dziki powinny corocznie przybywać powinniśmy pytać świdniczan. Sądzę, że dzięki temu zwiększą się szanse na uzyskanie najbardziej trafnych propozycji. Takie wspólne wymyślanie ma też znaczenie dla  integracji mieszkańców i skutecznego promowania Świdnicy.

Ustaliliśmy z panem Aleksandrem Mazijem, że wykona powierzone mu zadanie w ciągu dwóch tygodni. Efekty jego pracy zaprezentujemy publicznie podczas specjalnego spotkania. Będzie to także dobra sposobność, żeby podziękować i wręczyć upominki uczestnikom konkursu dotyczącego skweru przy ul. Franciszkańskiej.  O terminie i miejscu prezentacji będziemy informować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz