sobota, 26 stycznia 2013

Rewolucja- łatwo powiedzieć, trudniej policzyć.

Czy wiemy, czego dotyczy „rewolucja śmieciowa”? Jest wiele właściwych odpowiedzi. Z punktu widzenia obywateli najbardziej prawidłowa brzmi: dotyczy ona zawartości naszych portfeli.

Istotą nowego systemu gospodarowania odpadami komunalnymi są trzy rzeczy. Po pierwsze, śmieci mają być zdecydowanie bardziej niż obecnie przetwarzane. Po drugie, gmina ma je przejąć od wszystkich osób prywatnych, wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych, a następnie  pozyskane odpady zutylizować. Po trzecie, koszty całości tej operacji pokrywać mają mieszkańcy poprzez wnoszenie powszechnej opłaty śmieciowej.

Gołym okiem widać, że przedstawiciele rządu i parlamentu odpowiedzialni za uchwalenie „rewolucji” w różnym stopniu przyznają się do skutków, każdego z trzech wymienionych aspektów sprawy. Najchętniej mówią o tym, jak będzie cudownie, gdy poprawimy stan czystości lasów i przerobimy wszystkie PET-y na włókna sztuczne. Mniej ochoczo władza centralna wypowiada się w sprawie praktycznego funkcjonowania gospodarki odpadami, czemu trudno się dziwić. Z samorządów nieustannie płynie lawina niewygodnych pytań i wątpliwości, bo nowe prawo jest niedopracowane, niejasne, nieżyciowe a miejscami nawet niedorzeczne. Dlatego w pośpiechu, „na kolanie”’ częściowo się je zmienia.

Najtrudniej jest wydobyć głos z „centrali” w sprawie wysokości opłaty za odpady. A jak już się odezwą, to…..łoj! Czytałem kilka nonsensownych wypowiedzi, z których wynikało, że generalnie ludzie nie powinni spodziewać się podniesienia opłat za śmieci. Jeśli gdzieś koszty wzrosną, stanie się tak podobno z winy samych mieszkańców, nie dbających o ekologię. Jako drugi powód podwyżek wskazuje się nieudolność samorządów, które rzekomo nie potrafią ani sprawnie wdrożyć zmian, ani dobrze policzyć kosztów.

Przyznam, że takie opinie mocno podnoszą mi ciśnienie. Wielokrotnie zastanawiałem się, skąd w nich tyle obłudy, arogancji i braku rozsądku. Ostatnio chyba znalazłem rozwiązanie zagadki. Sprawdziłem, jak na druku sejmowym uzasadnia się wprowadzenie najważniejszej dla „rewolucji” uchwalonej 1.07.2011 zmiany Ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Najbardziej interesowała mnie analiza skutków finansowych, będąca przecież obowiązkowym elementem każdej przyjmowanej ustawy.

 Cóż znajdujemy w rozdziale dotyczącym wpływu wprowadzanych zmian na budżet jednostek samorządu terytorialnego? Najpierw pisze się tam o karach nakładanych na obywateli i przedsiębiorców, które pokrywać mają w jakimś stopniu koszty administracyjne. Nie podaje się żadnych liczb.  Następnie uwagę poświęca się opłatom skarbowym płaconym przez przedsiębiorców (50 zł lub 107 zł). Na przykładzie Warszawy wylicza się, że do budżetu wpłynie być może kwota 2140 zł.(sic!). Czy rozważania te są warte choćby papieru, na którym je spisano niech świadczy fakt, że roczne wydatki dotyczące śmieci w Świdnicy (gdzież nam do stolicy) szacujemy na 9.9 mln zł. Potem następuje obszerny fragment tekstu (bez liczb) dotyczący rejestrów i zezwoleń.  Po nim mamy rozdziały dotyczące ochrony praw nabytych i ewentualnych roszczeń odszkodowawczych. Może to dobrze, ale także tutaj nie ma żadnych liczb. Pojawiają się one dopiero w rozdziale „Szacunkowe obliczenia”. Ten tytuł jest trochę mylący.  Obliczenia polegają na wykonaniu kilku działań matematycznych, w wyniku których otrzymujemy hipotetyczną wielkość wpływów hipotetycznej gmin, jakiej ani jednej nie ma w Polsce. Nie jest jasne, po co tak się wysilano, skoro otrzymany wynik nie jest z niczym porównywany. Wniosek, że wszystko będzie cacy wynika wyłącznie z tego, że kiedyś w Legionowie statystyczna rodzina płaciła rocznie za śmieci 306 zł, a w Pszczynie 223 zł. Kolejny rozdział poświęcony jest rynkowi pracy (także bez liczb). Napisano, że zwiększy się liczba osób pracujących na wysypiskach, co chyba nie jest obojętne dla kosztów systemu. Ostatnie dwa rozdziały (także bez liczb) dotyczą konkurencyjności gospodarki i rozwoju regionalnego.

Jeśli taka jest jakość sejmowych analiz finansowych, mogą przestać dziwić bajki opowiadane przez ministrów i posłów. A Państwa przekonuje przedstawiony dokument? Można sprawdzić, czy nadmiernie nie uprościłem ministerialnych wywodów. Podaję odpowiedni link:    http://orka.sejm.gov.pl/Druki6ka.nsf/0/3CA1250258CBA9D3C12577ED003C38F7/$file/3670-uzasadnienie.doc
Dla porównania, jak rzeczowa kalkulacja może wyglądać, w komentarzu do wpisu udostępniam raport opracowany w naszym urzędzie przez podległych mi pracowników. Nawet, jeśli pewne jego elementy nie potwierdzą się w pełni, błąd nie będzie duży, bo liczby nie kłamią. Z nich wynika niezbicie, że dostosowanie się do narzuconych nam przez Rząd i Sejm RP wymogów nieuchronnie spowoduje wzrost opłat.

Nie mam wątpliwości, że „rewolucja śmieciowa” wpłynie na zasobność naszych portfeli nawet, jeśli tu, w Świdnicy zrobimy ją najlepiej, jak można. Musimy pokonać wiele problemów. Najbardziej przykre jest jednak, że jednym z nich jest braki odwagi i rozsądku polityków, którzy tę „rewolucję” proklamowali.



1 komentarz:

  1. Podaję link do szacunku kosztów, o którym piszę w tekście:
    www.um.swidnica.pl/media/news2013/dodatki/kalkukacja%20koszt%C3%B3w.doc

    OdpowiedzUsuń