sobota, 4 października 2014

Nie chcą rewolucji?



Rozpoczęła się ofensywa propagandowa Beaty Słaniewskiej-Moskal kandydatki SLD na prezydenta miasta. Moją uwagę zwrócił tytuł relacji z jej konwencji wyborczej- „Lewica nie chce rewolucji”.  

Dlaczego nie chce? Nie chce, bo pani Beata głosi, że stawia na stabilny rozwój. Czyli zasadniczo ma być prawie tak jak teraz, tylko że wszystkiego więcej i lepiej. Jeden szczegół - prezydentem będzie ona, a nie jak dotychczas, Wojciech Murdzek. Problem polega na tym, że ów „drobiazg” rzutuje na wszystko, bo obecny stan, pozycja i szanse na dobrą przyszłości Świdnicy są w wielkim stopniu zasługą obecnego prezydenta. Jeśli przestanie pełnić swą funkcję, a wraz z nim odejdzie zespół, z którym współpracuje, nic nie będzie takie samo. Nie ma ludzi niezastąpionych, to fakt. Jednak z reklamy piwa wiemy, że „prawie” robi wielką różnicę. Wypowiadanie gładkich słów o zarządzaniu (chociaż z koszmarnymi błędami rzeczowymi!) to „prawie” zarządzanie. Cóż, „prezydent” Słaniewska-Moskal to „prawie” prezydent Murdzek.

Ale dlaczego nie zapowiada rewolucji? Słuchając w telewizji kablowej wywiadu z kandydatką można dowiedzieć się, że wszystko jest źle. Remont dworca kolejowego i centrum przesiadkowe- niepotrzebne. Festiwal Reżyserii Filmowej (w tym roku 17 tys. wejściówek) - niska ranga. Wsparcie finansowe klubów sportowych- nieodpowiednie, a osiągane wyniki- nieistotne, (bo liczy się wyłącznie ilość trenujących). Miliony z Unii Europejskiej- za małe. Remonty szkół (gigantyczny postęp wykonany w tej kadencji) - niewystarczające. Jeśli pani Beata rzeczywiście wierzy w to, co mówi, powinna zapowiadać trzęsienie ziemi. Jednak  to się źle sprzedaje. Dlatego woli deprecjonować obecnego prezydenta, jednocześnie uspakajając, że pod jej i SLD rządami zapanuje harmonia, pokój i sielanka.

Rzecz w tym, że tak nie będzie. I nie tylko w Świdnicy. Nie jest przypadkiem, że podczas spotkania wyborczego promował kandydatkę Marek Dyduch -wpływowy polityk SLD. Nie sądzę, żeby robił to ze szczególnej sympatii do Świdnicy. Po prostu, partia przygotowuje się do ogólnopolskiego marszu po władzę, a nasze miasto jest drobnym elementem ich strategii. Dlatego niezależnie od tego, jak bardzo nad zdjęciami pani Beaty napracują się specjaliści od fotoshopu, jej wizerunek polityczny zawiera także lisi uśmieszek Leszka Milera i towarzyszy.

A rewolucja? Jakby, co to się zrobi, ale po co nią straszyć? Chytrzej jest zmanipulować łatwowiernych działkowców, a potem mizdrzyć się do nich, ewentualnie przygarnąć część biznesu, obrażonego, że pilnując interesu miasta nie zgadzamy się na jego dyktat lub wykorzystać dla swoich celów "występy" osób pokroju Bolesława Marciniszyna, Roberta Garsteckiego i Alicji Synowskiej. Tak SLD zrobiło w poprzednich wyborach. Naprawdę, dzisiaj nie proponuje nic nowego.

2 komentarze:

  1. Nurtuje mnie problem finansowania kampanii pani BM-S. Wielki galeriowy biznes, bez żenady, promuje kandydatkę przy okazji imprez, które ona sama organizuje pełniąc funkcję dyrektora d/s marketingu Galerii. To rozda odblaski dzieciakom, to poczęstuje seniora kawusią i ciachem, to nagrodzi sportowca, pogłaszcze dzieci po główkach, otworzy wystawę, pogada z kobietkami na obcasach i wciśnie im gratisy itd.Ostatnio nawet bokserów sprowadziła. Uśmiechnięta, odpicowana BMS nasza, ponoć najlepsza, kandydatka grubo się promuje.
    Czy jesienny wysyp imprez w Galerii ma coś wspólnego z kampanią wyborczą BMS ? A może zbieżność jest przypadkowa? Czy są jakieś przepisy o finansowaniu kampanii wyborczych ? Jak ten mętny wątek finansowy pasuje do deklaracji kandydatki odnośnie wprowadzenia przyszłej przejrzystości finansów Urzędu Prezydenta Miasta? / jak by teraz tego nie było/ Biznes nie wykłada pieniędzy za darmo. Finansując kampanię oczekuje przyszłych profitów. Jakich? Coś mi tu nie gra. Nie mogę tego rozgryźć. Potrzebna dobra flaszka, albo korepetycje z polityki. Może Pan pomoże?

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że imprezy w galerii nie mają nic wspólnego z kampanią wyborczą, zbieżność jest przypadkowa, a BMS robi wszystko przejrzyście. Skąd to wiem? To proste! Skoro autorytety moralne typu pan Garstecki, Marciniszyn i Grabowski nie alarmują o nieprawidłowościach, na pewno wszystko jest bez zarzutu.:) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń