Najpierw myślałem, że warto obszernym tekstem zareagować na
zaczepki pewnej pani Ali, której nie podoba się mój blog do tego stopnia, że
swą dezaprobatę wyraziła podobno nawet wobec szefów regionalnych swej partii.
W ostatnich dniach pani ta wywołała sporą zadymę w
Platformie Obywatelskiej, bo chciała wymusić dla siebie „przywilej”
poprowadzenia swej partii do…… No właśnie, do czego? Najpierw do
skonfliktowania jej ze Wspólnotą Samorządową, ale ostatecznie do kolejnej
przegranej batalii o urząd prezydenta naszego miasta. Mądrzejsi od niej
działacze PO stwierdzili, że trzecia z rzędu porażka w starciu z prezydentem
Wojciechem Murdzkiem nie ma sensu. Tym bardziej, że minione cztery lata były
okresem naprawdę efektywnego współdziałania w mieście i powiecie koalicji
Wspólnota Samorządowa- PO, a przed nami bardzo ciekawie przedstawiają
się perspektywy współpracy w ramach Aglomeracji Wałbrzyskiej. Dlatego bijatyka
w ramach kampanii wyborczej nikomu rozsądnemu nie jest potrzebna. Urażona takim
obrotem sprawy pani postanowiła odreagować swą frustrację, wydając oświadczenie
i udzielając kilku wywiadów. Ich przesłanie
jest jasne – jestem ambitna, więc w imię miłości do świdniczan, nie cofnę się
przed zrobieniem megarozpierduchy (sorry za określenie), a może okaże się, że
wygram. Nie okaże się! I tyle na ten temat.
Zdecydowanie ważniejsze jest, że od poniedziałku startuje
druga edycja budżetu obywatelskiego. Autorzy (przynajmniej niektórzy) poddanych
pod głosowanie projektów zapewne nasilą działania promujące ich pomysły.
Oczywiście, nie ma w tym nic złego. Przeciwnie, jeśli ktoś jest przekonany, że dana
inwestycja jest bardzo potrzebna, zadał sobie trud przygotowania wniosku i
przekonania pewnej ilości mieszkańców do podpisania się pod nim, ma absolutne
prawo agitować na rzecz projektu. Właściwie jest to sednem pojęcia
„obywatelskości”, związanego z tą formą przeprowadzania społecznych
konsultacji.
Jednak ze względu na to, że jesteśmy już w toku kampanii
wyborczej do samorządu powstaje pewne zagrożenie, że „obywatelskość” może się niepostrzeżenie
zmienić w „wyborczość” (znowu przepraszam za wyrażenie). Polega to na traktowaniu zgłoszonych przez
siebie propozycji głównie, jak użyteczne narzędzie walki o mandat radnego. Wtedy
chwali się dany projekt nie z powodu, że jest świetny, lecz dlatego, że jest
nasz. Na dalszy plan schodzą rzeczywiste
jego cechy, a zaczynają dominować walory przydatne w politycznym marketingu.
Łatwo wtedy choćby o rozejście się przyjętej nazwy projektu, jego faktycznego
zakresu rzeczowego i realnie szacowanej wartości. Proszę mi wierzyć, wiem, o czym mówię. Jako
szef komisji, która weryfikowała wszystkie złożone wnioski i ułożyła ostateczne
listy głosowanych projektów mógłbym podać kilka ewidentnych przykładów. Dla
jasności, nie chcę deprecjonować żadnego ze złożonych projektów. Zwracam
jedynie uwagę na pewien problem.
Pewną próbą, pewnie niedoskonałą, poradzenia sobie z nim
jest akcja podjęta przez Wspólnotę Samorządową. W naszym środowisku, głównie w
gronie osób, które dotychczas nie były aktywne w polityce, wytypowaliśmy
projekty szczególnie zasługujące na uznanie. Co ważne, staraliśmy się nie
przywiązywać wagi do tego, kto je zaproponował. W rezultacie powstała lista,
choć subiektywna, to w możliwie małym stopniu obciążona kryteriami
politycznymi. Znajdują się na niej pomysły osób z kręgu Wspólnoty Samorządowej
(tylko część wszystkich zgłoszonych), ale także środowisk nam nie znanych lub
przeciwnie- dobrze nam znanych, jako konkurenci w wyborach. Od poniedziałku
ruszamy z kolportażem ulotek zawierających tą listę. Na ile pozwoliła na to
objętość tekstu ulotki, sformułowaliśmy lapidarne uzasadnienia naszych wyborów.
Mam nadzieję, że dla sporej ilości świdniczan będą miały one znaczenie. A nawet,
jeśli nie dla wszystkich, nasza akcja przyczyni się do wzrostu zainteresowania
budżetem obywatelskim. O to przecież
także nam chodzi.
Na koniec dedykacja dla świdniczan ( nie tylko o imieniu Alicja),
którzy sądzą, że cały świat kręci się wokół
ich wybujałych ambicji. Życzę wam więcej realizmu, ale także optymizmu.
Świdnica naprawdę sobie poradzi bez waszych frustracji, ale będzie lepsza, gdy
zaangażujecie się w pozytywne działania.
Alutka ma małe szanse chociaż sufluje jej Bolko Wiecznie Niezadowolony z kolesiami z Samych Swoich. Kto ich jeszcze pamięta?
OdpowiedzUsuńBardziej niepokoi mnie Beacia, która ma nieograniczony budżet na kiełbasę wyborczą i pilnie z niego korzysta.