wtorek, 10 grudnia 2013

Mama i tato

W piątkowe popołudnie i wieczór wcieliłem się w rolę Świętego Mikołaja. To już wieloletnia tradycja w Fundacji Pomocy Biednym Dzieciom „Ut Unum Sint”. W okolicach 6 grudnia odwiedzamy rodziny, z których młodsze dzieci, na co dzień chodzą do naszego fundacyjnego przedszkola lub starsze spotykają się w prowadzonym przez nas oratorium.



Największe wrażenie zrobiła na mnie wizyta w domu, w którym przebywa kilkoro dzieci oczekujących na adopcję. Tymczasowo znajdują się w rodzinie zastępczej. Najwyraźniej obecni opiekunowie troskliwie się nimi zajmują, bo dzieciaki sprawiały wrażenie całkowicie beztroskich, wręcz szczęśliwych. Jednak doprawdy opadła mi szczęka, gdy podczas wręczania im mikołajowych paczek padło skierowane do dwojga z nich pytanie, co chciałyby dostać pod choinkę. Z pełną naturalnością i całkowitą pewnością odpowiedziały: chcemy mamę i tatę! Pragnienie takie oczywiste, że aż niewyobrażalne w swej prostocie. Sądzę, że taka odpowiedź wskazuje także to, co w gruncie rzeczy, jest najważniejsze dla każdego człowieka. Chcemy być przygarnięci, akceptowani i kochani. Dwoje malców wypowiedziało to tak bardzo wprost, że poczułem się uderzony ich stwierdzeniem. A w następnych odwiedzanych mieszkaniach przymierzałem prawdziwość ich życzenia do sytuacji dzieci, które tam zastałem. Rodziny były bardzo różne. Potrzeba miłości dokładnie taka sama. Uświadomienie sobie tego pomaga w „zejściu na ziemię”. Wszystko jest ważne: wydarzenia na Ukrainie, huragan na wybrzeżu i budżet obywatelski w Świdnicy. Ponad tym jest jednak proste oczekiwanie: chcę mamy i taty. Od piątku towarzyszy mi myśl- co z tym doświadczeniem powinienem, co mogę z nim zrobić?



Wydaje mi się, że po przeczytaniu tego wpisu przez zaglądające tu osoby, nie będzie to tylko moja rozterka.



Opisane wydarzenie ma dla mnie jeszcze inny kontekst. Przed południem uczestniczyłem w spotkaniu z księdzem profesorem Dariuszem Oko. Stał się znany w Polsce z tego, że w sposób rzeczowy, wykazując znajomość faktów podejmuje skuteczną polemikę z krzewicielami ideologii gender. Sieroty po komunizmie usiłują narzucić nam kolejną niebezpieczną utopię. Jej praktycznym produktem są między innymi propozycje zastąpienia tradycyjnej rodziny znanej w naszej cywilizacji wynalazkami typu: dwóch facetów, z których jeden udaje, że jest mężczyzną, a drugi kobietą. Coś usłyszałem od księdza Oko, trochę na ten temat poszperałem w Internecie i gazetach. Znalazłem wiele argumentów pokazujących absurdalność genderyzmu. Jednak najbardziej utwierdziło moje przekonania na jego temat to, co chodząc w przebraniu Świętego Mikołaja usłyszałem od kilkuletniej dziewczynki i jej brata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz