wtorek, 13 sierpnia 2013

"Dziura " na Spółdzielczej nie pozostanie "na wieki".

Podjęliśmy decyzję o gotowości przejęcia przez nasz TBS rozpoczętej budowy przy ul. Spółdzielczej. Postanowiliśmy wkroczyć do akcji, gdyż z niepokojem obserwowaliśmy bieg zdarzeń dotyczący tej inwestycji. Chociaż właściwie stwierdzenie, że „obserwowaliśmy”, nie jest odpowiednie.

W ostatnich dwóch latach właściciel gruntu oraz pracujący na jego rzecz inżynierowie kilkukrotnie byli w Urzędzie Miejskim. Aktywnie uczestniczyliśmy (w ramach swych uprawnień i kompetencji) w przygotowaniu inwestycji. Było z tym sporo problemów, bo wcześniejszy projekt budowlany był do niczego. Z szefem przedsięwzięcia - panem Murphym ( to ten sam, który uratował od zagłady budynek przy ul. Jagiellońskiej- dawny ośrodek kultury) ustaliliśmy nawet takie szczegóły, jak wspólna realizacja remontu ul. Spółdzielczej (dla potrzeb budynku trzeba ją nieco przebudować, tworząc także nowe miejsca parkingowe). Inwestycję rozpoczęto z impetem, który jednak wyczerpał się wkrótce po zakończeniu prac ziemnych. Na placu budowy zapanował wielomiesięczny bezruch, potem zniknął żuraw, a solidne panelowe ogrodzenie zastąpił rachityczny płot z drucianej, stosowanej w lasach siatki.  Dowiedzieliśmy się, że spółce „Katedra”, będącej inwestorem, grozi upadłość. Zrobiło się niebezpiecznie dla przechodniów. Jeszcze większe zagrożenie dotyczy sąsiednich nieruchomości, które położone są blisko krawędzi wykonanego wykopu.

Przede wszystkim troska o bezpieczeństwo budynków i osób spowodowały, że od kilku tygodni jesteśmy w stałym kontakcie z Powiatowym Inspektorem Nadzoru Budowlanego, który zaniepokojony sytuacją wszczął postępowanie dotyczące zagrożenia katastrofą budowlaną. Na tę chwilę sytuacja wydaje się  względnie stabilna.  Jednak strach pomyśleć, jak się ona zmieni po sezonie zimowym, jeśli nie wykona się odpowiednich prac zabezpieczających. Upadła spółka na pewno ich nie zrealizuje. A jeśli nie ona to, kto i za czyje pieniądze?

Upadłość „Katedry” powoduje także, że zupełnie realną perspektywą staje się pozostawienie na lata w centrum miasta gigantycznego wykopu. Nawet, jeśli udałoby się go należycie zabezpieczyć, byłby to fatalne dla wizerunku Świdnicy. A doświadczenie uczy, że raz przerwaną na pewien czas inwestycję szalenie trudno jest wznowić.

Z tych powodów, nie zamierzamy czekać biernie na dalszy rozwój wypadków. Analiza wykonana w TBS przekonuje, że nasza komunalna spółka jest w stanie dokończyć budowę i racjonalnie zagospodarować powstałe mieszkania. Według projektu, którego nie chcemy zmieniać, ma ich być 43. Poza nimi przewidziane jest powstanie trzech lokali użytkowych w parterze oraz podziemnego parkingu. 

Rozważamy dwa różne warianty przejęcia rozpoczętej inwestycji. Wybierzemy korzystniejszy, a wybór opcji zależeć będzie głównie od tego, czy upadłość „Katedry” ( na razie jest w sądzie tylko wniosek) zostanie ogłoszona, czy nie. Okaże się to najprawdopodobniej do połowy września.  Jeśli jednak projektem zainteresuje się jakiś developer gotowy do sprawnej realizacji budynku, także bylibyśmy zadowoleni. TBS skoncentrowałby się w tej chwili wyłącznie na dokończeniu kompleksu mieszkaniowego na Zarzeczu, a potem planował inne przedsięwzięcia. Nie chodzi wszakże o to, żeby na siłę szukać TBS-owi niestandardowych zadań, lecz nie dopuścić do bezterminowego trwania na ul. Spółdzielczej wielkiej dziury w ziemi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz