niedziela, 24 stycznia 2010

Po budżecie

Nie spodziewałem się, że mój żartobliwy opis sesji budżetowej z udziałem pana Pikusia (wpis z dnia 16 stycznia) spowoduje jakieś żywsze reakcje czytelników bloga. Ich znaczna ilość mile mnie zaskoczyła, chociaż nie wszystkie były sympatyczne. (Nawet trudno się dziwić ;-)) Przeważały pytania o znaczenie tego, co się wydarzyło. Poniżej kilka myśli na ten temat. Tym razem zupełnie serio.

Przede wszystkim ważne jest, że nie powiodły się próby sprowadzenia budżetu – najważniejszej uchwały w roku, do roli bezwartościowego świstka papieru, użytecznego jedynie do prowadzenia politycznych podchodów. Całe bezsensowne zamieszanie związane z terminem i trybem rozpatrywania projektu związane było przecież z gierkami prowadzonymi przez SLD, PO i PiS. Jednak prezydent Murdzek i Wspólnota Samorządowa wytrzymali wywieraną presję. Byliśmy mentalnie przygotowani, oswojeni z myślą, że większość Rady może projekt odrzucić. Zdawaliśmy sobie sprawę, że skomplikuje nam to pracę. Jednak nie podjęliśmy targów. Budżet na rok 2010 jest niełatwy. Nie może zaspokoić wszystkich aspiracji, bo i czasy są trudne. Ale to dokument dobry, prawdopodobnie najlepszy, na jaki Świdnicę stać. Nie zdeprecjonowaliśmy jego wartości, szukając poparcia za wszelką cenę.

W rezultacie budżetowych przepychanek, nawet dla osób niechętnych Wspólnocie Samorządowej, stało się jasne, że jest to jedyne ugrupowanie w Radzie Miasta, które naprawdę bierze na siebie odpowiedzialność za Świdnicę. To rezultat oczywistego faktu, że prezydent i jego zastępcy sprawują władzę wykonawczą. Wszystko, do czego przekonujemy radę, musimy w praktyce realizować. Dlatego nie proponujemy rozwiązań „z kosmosu”, nie licząc realnych pieniędzy lub udając, że na wszystko nas stać. Inne ugrupowania postępują dokładnie przeciwnie. Choćby zdarzenie z ostatniej sesji. Radni PiS pomimo ogromnych kłopotów w zrównoważeniu budżetu, zgłosili ultrapopulistyczną propozycję rozdania mieszkańcom kwoty 750 tys. zł tytułem dopłat do cen wody. Sformułowali ten pomysł bez żadnej konsultacji z prezydentem odpowiedzialnym przecież za stan finansów miasta. Mieli wstępne poparcie SLD i PO. Jednak ostatecznie nie rozpatrywano stosownej uchwały. I wcale nie dlatego, że ktoś poszedł po rozum do głowy. Po prostu PiS z zaskoczenia przedstawił gotowy projekt, podpisany wyłącznie przez jego członków. Wzbudziło to obawy pozostałych uczestników spisku, że ich troska o tzw. szarego obywatela nie będzie dla mieszkańców wystarczająco czytelna. Taka (za przeproszeniem) duperela decyduje o ewentualnym wydaniu z kasy miejskie ogromnej kwoty ¾ miliona. Co wydarzy się na następnej sesji? Nie wiadomo. Nie zdziwię się, jeśli tym razem podobna propozycja będzie przyjęta, bo radni wcześniej uzgodnią podział chwały z tego osiągnięcia. Rzecz jasna stanie się to przy oczywistym dla nich założeniu, że prezydent Murdzek jakoś da sobie radę. Skoro od 7 lat dobrze zarządza miastem (nie szkodzi, że tego za nic publicznie nie potwierdzą), sprawi i to, że woda dalej lecieć będzie z kranu, i to, że nie zabraknie pieniędzy na inwestycje, łatanie dziur w jezdniach i pensje dla nauczycieli.

Warto tez uświadomić sobie, że skoro za budżetem głosowali wyłącznie radny Gondek z PiS i radni Wspólnoty Samorządowej, wszyscy pozostali wyrazili swój dystans do niego. Nieuchronne kłopoty nie będą, więc ich zmartwieniem. Ale też ewidentne osiągnięcia, a ich nie zabraknie, nie będą ich sukcesami. Moim zdaniem, zdecydowanie lepsze, także dla publicznego wizerunku radnych, byłoby ich współuczestniczenie we wszystkich aspektach życia samorządu. Zachęcałem już do tego na swym blogu. Być może obecny stan rzeczy nie jest jeszcze ostatecznym zaprzepaszczeniem szans współdziałania. Przed nami, w tym roku, jeszcze wiele ważnych decyzji. Jakaś niewielka nadzieja na zmianę atmosfery w Radzie Miasta wynika z pierwszych rozmów prezydenta Murdzka z szefami klubów na temat oświaty. Chciałbym wierzyć, że będzie lepiej.

Być może znakiem pewnego przełomu jest także, mimo wszystko, sam wynik głosowania uchwały budżetowej. Co prawda tylko 10 głosów „za’’, jednak całkiem sporo radnych wstrzymało się. Uczynili tak radni niezależni, ale także ci, działający pod kuratelą partii. Na oczach wszystkich podjęta została próba całkowitego upokorzenia radnych PiS, poprzez próbę narzucenia im przez politycznego pryncypała obowiązku głosowania „przeciw”. Jednak nie do końca się ona powiodła. To prawda, że nie ma jawniejszego sposobu złamania umowy koalicyjnej, niż brak poparcia budżetu. Tym bardziej, głosownie za jego odrzuceniem. Jednak na uwagę zasługuje też, choćby częściowe, oparcie się presji polityka, który uzurpuje sobie prawo ingerencji w suwerenne decyzje radnych. Prawie dwa lata temu, przy aprobacie posła Chlebowskiego radni PO, bez żadnego uzasadnienia, opuścili koalicję ze Wspólnotą Samorządową i PiS. Nie przyniosło to Świdnicy żadnej korzyści. Jakich dobrych rezultatów dla naszego miasta można się więc spodziewać po rozbiciu koalicji WS-PiS, dokonywanego pod patronatem poseł Zalewskiej? A jeżeli to wszystko, co widzieli i słyszeli obecni na sesji budżetowej było wyłącznie wynikiem „nieporozumienia” wywołanego postępowaniem dwojga radnych PiS (podobno gdzieś tak pani poseł tłumaczyła całą sytuację), to wyjście jest bardzo proste. Usuwano już z szeregów PiS zdecydowanie ważniejsze postacie, którym zarzucano nielojalność i prowadzenie intryg wewnątrz ugrupowania. Klub radnych PiS nawet w trzyosobowym składzie może tworzyć trwałą większość w połączeniu z dziewięcioma radnymi Wspólnoty Samorządowej. Wybór jest jasny. Albo inspiruje się i akceptuje szkodliwe dla miasta i wrogie wobec koalicjanta działania radnych, co jest wypowiedzeniem umowy koalicyjnej, albo jest się zainteresowanym trwaniem koalicji i usuwa się przeszkody w jej funkcjonowaniu. Wspólnota Samorządowa i mieszkańcy Świdnicy mają pełne prawo szybko poznać, jakie rozstrzygnięcie tej alternatywy wybiera poseł Zalewska.

Na tym zakończę swe przemyślenia o tym, co dalej, po uchwaleniu budżetu. Lepiej zrobię to, zanim ktoś zarzuci mi brak realizmu i nadmierny optymizm.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz