czwartek, 17 listopada 2016

Bezmiar miłości.



Podobno są ludzie, którzy wszystkich kochają. Nie należy ich mylić z innymi osobami które, kierując się wyrachowaniem, pozorują bliskość wobec każdego, o ile dzięki temu mogą osiągnąć jakąś korzyść. Po prostu, żeby coś dla siebie ugrać, „uprawiają” miłość, sympatię, bycie razem. Tych pierwszych nazywamy ludźmi o wielkim sercu. Tych drugich określamy inaczej. Nieraz bardzo dosadnie.

Zwykle nie zaprzątam sobie głowy rozważaniami, kto szczerze „kocha, lubi, szanuje”, a kto nie. Jednak czasem okoliczności wręcz prowokują do zastanowienia się nad tym.

Z płomiennego wystąpienia pani prezydent Beaty Moskal-Słaniewskiej podczas Czarnego Protestu zrozumiałem, że jest ona blisko kobiet, które nie chcą prawa zmuszającego do rodzenia dzieci dotkniętych ciężką chorobą i poczętych w wyniku przestępstwa. Generalnie uważają jednak, że aborcja jest złem.

 Wczoraj przeczytałem, że pani BMS weszła w skład komitetu honorowego na rzecz referendum w sprawie liberalizacji aborcji. Skoro tak, to chyba żywi przyjazne uczucia do towarzystwa, którego celem jest upowszechnienie aborcji na życzenie. Z publikacji prasowych wynika, że dążeniem tej grupy jest zalegalizowanie zabijania nienarodzonych, którzy nie przekroczyli 12 tygodni życia gdyż ( dokładny cytat): „Embrion nie jest osobą, nie odczuwa lęku ani radości”.

 Media odnotowały także publiczne składanie przez panią BMS podczas mszy św. życzeń urodzinowych biskupowi świdnickiemu Ignacemu Decowi, który znany jest z absolutnie konsekwentnych poglądów na temat ochrony życia. Taki publiczny gest na pewno oznacza okazywanie względów człowiekowi, który nie tylko przeciwstawia się aborcji, ale ma opinię pozytywnie nastawionego do obecnie rządzących Polską. 

Słowem, w tym zakresie ma poglądy zupełnie przeciwstawne niż panowie Michnik i Frasyniuk, z którymi śliczną fotografię pani BMS opublikowała na Facebook’u. Towarzysze ze wspólnego zdjęcia, które raczej dowodzi bliskości przedstawionych osób, nieustannie obsobaczają PiS, którego przedstawicielem jest między innymi wicewojewoda dolnośląski  pan Zieliński.
Czy pocieszeniem i przejawem sympatii ze strony pani BMS była dla niego dość nieoczekiwana inicjatywa prezydentki, gdy niedawno podczas oficjalnego spotkania przymilnie ustawiła się obok niego do czegoś w rodzaju sweet foci? Nie chcę spekulować.

Czyżbym sugerował, że pani BMS jest cyniczna lub wyrażając się bardzo oględnie, wykazuje nieco nadmierną gotowość do „kochania” i bycia „kochaną” przez wszystkich? Skądże. Po prostu, wierzę w bezmiar miłości. I dlatego nawet trochę współczuję pani BMS.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz