sobota, 12 kwietnia 2014

Najkrótsze przemówienia.

W miniony wtorek i czwartek miały miejsce dwa wydarzenia przypominające kolejną rocznicę zbrodni katyńskiej. Spróbowaliśmy w tym roku wyjść poza standardowe formy obchodów. Warto organizować oficjalne apele poległych przy dębach katyńskich, oddawać honory sztandarom i dowartościowywać żywych uczestników i świadków historii.



Mam przekonanie, że to jednak nie wystarcza i trzeba zrobić coś znacznie więcej. Zresztą, dotyczy to nie tylko pamięci o Katyniu. Chodzi o stałe, świadome kształtowania postawy oddania Polsce. Tutaj konieczne są inne metody dotarcia do serc współczesnego Polaka. I trzeba jasno postawić sprawę: albo naprawdę cenimy sobie te wartości i bardziej wysilamy się, aby je krzewić, albo traktujemy je, jako mało istotne i zadowalamy się wyłącznie tym, co robiliśmy dotychczas.



Wybór dokonany przez prezydenta Wojciecha Murdzka spowodował, że po raz pierwszy zorganizowaliśmy Świdnicki Marsz Katyński, z przekonaniem, że to przedsięwzięcie w kolejnych latach będzie się rozwijało. Ponieważ nie jest tak prosto wypromować nowe wydarzenie, postanowiliśmy zwrócić na nie uwagę poprzez wybór miejsca i czasu jego odbycia. Grupa rekonstrukcyjna ubrana w mundury żołnierzy Września’39 eskortowana przez eskortę NKWD, z towarzyszeniem rodzin w strojach z epoki i młodzieży z biało-czerwonymi flagami wkroczyła w sam środek miasta w godzinie największego ruchu. Wielu zajętych swoimi sprawami ludzi przechodziło obojętnie obok pochodu. Jednak każdy mógł zauważyć, liczne osoby stojące jak „wryte”, z przejęciem obserwujące, co się dzieje. Podobnie było na pl. św. Małgorzaty, gdzie miała miejsce krótka, kondensująca emocje inscenizacja. Jej obserwatorzy byli naprawdę poruszeni. I o to, dokładnie nam chodziło.



Podobnie było na koncercie katyńskim w teatrze miejskim. Wybrane utwory, komentowane odpowiednimi obrazami i tekstem narratora tworzyły spójną całość. Żeby nie przerywać ciągłości narracji, publiczność została poproszona o powstrzymanie się od oklasków po kolejnych piosenkach. Panowała atmosfera powodująca wrażenie, że obecni na sali zostali wręcz wciśnięci w krzesła. Bardzo wiele osób nie próbowało nawet kryć wzruszenia. Skupienie słuchaczy trwało także, gdy prezentowane były treści bardziej współczesne, dotyczące osobistych pytań o znaczenie Ojczyzny.



Czy te dwie propozycje zapowiadają trwałe dążenie do nowej jakości w obchodach ważnych dla Polski wydarzeń? Mam nadzieję, że tak, choć pewnie nie da się tak „z marszu” przestawić się w naszym rutynowym działaniu. Marsz i koncert poprzedzone były długimi przygotowaniami. Przekonany jednak jestem, że po tych dwóch pierwszych zwiastunach nowości, poprzeczka oczekiwań wobec kolejnych rocznic pójdzie wyraźnie wyżej. Tak naprawdę, wszystko zależy od społecznej oceny tego, co udało się teraz stworzyć i gotowości do podejmowania kolejnych wyzwań przez ludzi w to już zaangażowanych oraz innych, podobnie myślących.



Co do tego drugiego, jestem optymistą. Odnośnie pierwszej kwestii, nie zabiorę głosu, gdyż współtworzyłem opisane przedsięwzięcia. Jaki był odbiór świdniczan uczestniczących w tych wydarzeniach może jednak świadczyć pewien szczegół. Po inscenizacji na pl. św. Małgorzaty oraz po koncercie poproszony został o zabranie głosu prezydent Wojciech Murdzek. Wiadomo, że jest dobrym mówcą i dlatego zwykle, zwłaszcza w znaczących momentach jego wypowiedzi są obszerne. Tym razem było zupełnie inaczej. Uznał, że słowa są zbędne, nie ma już potrzeby dopowiadania prawie niczego. Przez kilkanaście lat współpracy z prezydentem, nie pamiętam tak krótkich wystąpień. Potem usłyszałem od niego, że zastanawiał się, czy wskutek poruszenia, jakie wywarło na nim to, czego był świadkiem, będzie w stanie powiedzeń cokolwiek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz